Thea: The Awakening - recenzja

Thea: The Awakening /materiały prasowe

​Można się tylko cieszyć, że jedna niewielu gier, których akcja toczy się w uniwersum inspirowanym słowiańską mitologią, trafiła na PlayStation 4.

Thea: The Awakening na pecety trafiła już przeszło rok temu i - pomimo kilku minusów - zdobyła naprawdę liczne grono fanów. Nie ma się co dziwić, bo poza oryginalnym uniwersum produkcja studia MuHa Games (złożonego w głównej mierze z Polaków) ma całkiem sporo do zaoferowania. Od dnia premiery nie zestarzała się ona wcale i w wydaniu na PlayStation 4 wciąż wciąga. Pomimo kilku mankamentów Thea: The Awakening powinni zainteresować się wszyscy miłośnicy strategii reprezentujących podgatunek 4X (od eXplore, eXpand, eXploit i eXterminate).

Reklama

Produkcja MuHa Games przenosi nas do tytułowego uniwersum, które ogarnęła Ciemność, zabierając moce wszystkim bóstwom. Zaczynając grę, budzimy się jako jedno z nich w momencie, gdy Thea się odradza i bogowie mogą wreszcie odzyskać swoją dawną siłę. Aby mogło do tego dojść, potrzebują pomocy mieszkańców osady o nazwie Ostoja... oraz oczywiście nas. Czas wyruszyć na przygodę, która pozwoli przywrócić Thei światłość i stary, dobry porządek.

Fabuła zdecydowanie nie jest najmocniejszą stroną Thea: The Awakening. Cieszyć musi natomiast (zwłaszcza nas, Słowian) to, że gra toczy się w takim, a nie innym uniwersum. Autorzy zadbali o to, aby słowiański klimat był odczuwalny. Osiągnęli to, projektując wzorowo plansze, opracowując ponad setkę ciekawych stworzeń (inspirowanych słowiańską mitologią) i tworząc świetną ścieżkę dźwiękową (o której jeszcze za chwilę).

Lepiej od fabuły wypada w Thea: The Awakening sama rozgrywka, na którą składają się elementy typowe dla gatunku: eksploracja (przypominająca Heroes of Might & Magic), rozbudowa osady, rozwój postaci (dość ograniczony) czy walka (ciekawie rozwiązana, inspirowana grami karcianymi). Zaoferowana przez MuHa Games mieszanka zapewnia mnóstwo atrakcji i wciąga po same uszy na całe wieczory. Ukończenie samego wątku głównego zajmuje tutaj kilkanaście godzin. A to nie wszystko, co Thea: The Awakening ma do zaoferowania.

Jednym z największych minusów omawianej produkcji jest jej poziom skomplikowania w połączeniu z nie najlepiej pomyślanym interfejsem. Co prawda autorzy przygotowali samouczek, ale jest on zdecydowanie niewystarczający. Aby naprawdę zrozumieć wszystkie zasady, jakimi rządzi się rozgrywka w Thea: The Awakening, potrzeba kilku godzin. Wersja na PlayStation 4 niczego nie ułatwia, a wręcz przeciwnie. To, że osoby odpowiedzialne za konwersję, nie pomyślały o wprowadzeniu do niej kursora, utrudnia swobodną rozgrywkę.

Twórcy nie poprawili także kilku kwestii, które tego wymagały. Przykładowo - określanie ilości zasobów przy różnych czynnościach odbywa się w żółwim tempie (czasem trzeba poczekać kilkadziesiąt sekund, trzymając lewy analog we właściwej pozycji, aż osiągnie się pożądaną liczbę). Na szczęście poza tym Thea: The Awakening na PlayStation 4 jest całkiem grywalna i do większości niedogodności (których w końcu nie ma aż tak wiele) można się przyzwyczaić.

Thea: The Awakening została obdarzona dość przyjemną dla oka, choć jednorodną i przestarzałą grafiką. Plansze i rozmieszczone na nich obiekty są ładne, ale z pewnością można by w dzisiejszych czasach oczekiwać wyższej jakości. Wiemy, że to gra sprzed ponad roku, ale - po pierwsze - już w dniu premiery na PC produkcja MuHa Games prezentowała się co najwyżej nieźle, a po drugie - autorzy mogli wykorzystać okazję i przygotowując konwersję, podrasować stronę wizualną.

O niebo lepsza od grafiki jest słyszana w Thea: The Awakening ścieżka dźwiękowa. To właśnie ona w głównej mierze buduje słowiańską atmosferę. Wszystkie utwory, bez wyjątku, są miłe dla ucha i niezwykle klimatyczne. Ponadto soundtrack jest naprawdę różnorodny i nawet po kilku godzinach grania nie nuży.

Thea: The Awakening na PlayStation 4 nie wprowadza praktycznie nowego do rozgrywki, ale to nie zmienia faktu, że produkcja MuHa Games także w tym wydaniu potrafi wciągnąć na dobre. Szkoda, że autorzy nie poprawili interfejsu ani nie podrasowali grafiki, ale pomimo tego trudno byłoby ich dzieła nie polecić. Jeśli lubicie podgatunek 4X, a do tego marzyła wam się tego typu gra w słowiańskich klimatach, koniecznie musicie spróbować.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama