The Legend of Zelda: Skyward Sword HD - recenzja

The Legend of Zelda: Skyward Sword HD /materiały prasowe

The Legend of Zelda: Skyward Sword, czyli najbardziej kontrowersyjna odsłona kultowej serii na konsole Nintendo, w zremasterowanej wersji okazuje się świetną przygodą, której można wiele wybaczyć.

Jeśli nie pamiętacie albo w owym czasie w ogóle nie interesowaliście się twórczością Nintendo, przypomnę, że The Legend of Zelda: Skyward Sword to gra opracowana pierwotnie z myślą o Wii, w której sterowanie odbywało się w dużej mierze za pomocą gestów. Na papierze mogło to wyglądać naprawdę interesująco, ale w praktyce sprawiło, że część fanów serii była wściekła. Poruszanie się i wykonywanie akcji było tak nieintuicyjne i nieprecyzyjne, że niektórzy uważali, że w tę grę nie da się grać. Z drugiej strony byli też tacy, którym nowatorski sposób sterowania przypadł do gustu.

Reklama

Na szczęście The Legend of Zelda: Skyward Sword HD powinna trafić do obu tych grup, wszak pozwala na zabawę zarówno przy użyciu standardowego kontrolera, jak i na odłączenie joy-conów i rozgrywkę w stylu znanym z pierwowzoru. Warto dodać, że sterowanie ruchowe zostało też w pewnym stopniu poprawione i działa lepiej niż w oryginale. Szkoda natomiast, że kontrolowanie Linka za pomocą przycisków i gałek bywa dalekie od ideału. Szczególnie podczas walk, podczas których trudno o precyzję.

Należy pochwalić Nintendo za wprowadzenie opcji korygowania ustawienia kamery. Co prawda nie jest ona najwygodniejsza w obsłudze, bo wymaga nie tylko poruszania prawym analogiem, ale także jednoczesnego wciskania spustu (prawy analog sam w sobie służy do wyprowadzania ciosów mieczem), niemniej super, że otrzymaliśmy taką możliwość. W oryginale usztywniona kamera była częstokroć źródłem frustracji.

Skoro o zmianach mowa, The Legend of Zelda: Skyward Sword HD oczywiście wygląda lepiej i działa płynniej niż oryginał sprzed dziesięciu lat. Gracze, którzy przyzwyczaili się do 30 klatek na sekundę w The Legend of Zelda: Breath of the Wild, będą mile zaskoczeni 60 FPS-ami. Oczywiście gra nie wygląda tak dobrze, jak najbardziej współczesna odsłona serii, ale podbicie rozdzielczości i poprawa jakości tekstur wystarczyły, by remaster nie raził w oczy. Z drobniejszych zmian warto zauważyć jeszcze wprowadzenie funkcji automatycznego zapisu oraz możliwość wyłączenia podpowiedzi Fi.

Absolutnym rozczarowaniem jest z kolei dodana opcja szybkiej podróży, która wymaga od nas... posiadania figurki amiibo Zelda & Loftwing, której cena to około 150 złotych. Na szczęście można sobie bez problemu poradzić bez tej funkcji, ale samo to, że Nintendo wpadło na taki pomysł przy okazji gry kosztującej ponad 200 złotych, wywołuje niesmak.

Poza wszystkimi wymienionymi wyżej zmianami The Legend of Zelda: Skyward Sword HD to stara, dobra Zelda, w której wcielamy się w Linka i ratujemy świat, eksplorując kolejne lokacje, walcząc z potworami, wykonując zadania czy rozwiązując łamigłówki. To chronologicznie pierwsza część historii przedstawianej w poszczególnych odsłonach serii. Jeśli ostatnią częścią cyklu, w który graliście, była The Legend of Zelda: Breath of the Wild, dostrzeżecie tutaj pewne podobieństwa, ale raczej zauważycie więcej różnic. Jest zdecydowanie bardziej liniowa, co z kolei powinno przypaść do gustu młodszym i/lub mniej doświadczonym graczom.

Ogrom i swoboda w The Legend of Zelda: Breath of the Wild potrafiły przytłoczyć (choć oczywiście były przede wszystkim jednymi z głównych zalet tej gry), a w The Legend of Zelda: Skyward Sword HD trudno o podobne odczucia. Z myślą o casualowych graczach opracowano serię samouczków oraz wprowadzono zmiany w narracji. Jednocześnie jest to bardzo obszerna przygoda, której ukończenie zajmie wam raczej nie mniej niż 27-28 godzin. A jeśli zaangażujecie się w aktywności poboczne, być może dobijacie nawet do 40 godzin.

The Legend of Zelda: Skyward Sword pomimo kontrowersji została uznana za jedną z najlepszych gier 2011 roku. Nie sądzę, by remaster trafił na listy przebojów w 2021, ale to całkiem udane - choć dalece niedoskonałe - wznowienie wciągającej przygody. Dla fanów Zeldy pozycja obowiązkowa. A co z osobami, które chcą dopiero rozpocząć przygodę z tą serią? Też będzie to dobry wybór, choć według mnie lepszym będzie The Legend of Zelda: Breath of the Wild.

PS. Poniższa ocena dotyczy jakości remastera, a nie samej gry.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy