Space Pioneer - recenzja

Space Pioneer - nowa gra bydgoskiej firmy, Vivid Games, twórców takich hitów, jak: Real Boxing czy Godfire. /materiały prasowe

​Urządzenia mobilne są idealną platformą dla szybkich i stosunkowo prostych gier, przy których nie trzeba spędzać wiele czasu. Taką właśnie jest Space Pioneer - kolejny projekt polskiego Vivid Games.

Najnowsza produkcja developerów, którzy znani są między innymi z dwóch części Real Boxing, to strzelanka utrzymana w konwencji science-fiction. Za tytuł odpowiada zespół Grzegorza Brola, twórcy ciepło przyjętej gry Godfire: Rise of Prometheus. W przypadku Space Pioneer zabawa sprowadza się przede wszystkim do likwidowania kolejnych przeciwników, co gwarantuje mnóstwo frajdy.

Łowcą być

Wcielamy się w łowcę nagród przemierzającego kolejne planety, na których podejmuje się realizowania rozmaitych zleceń, w czym bohaterowi pomaga sympatyczny robot. Szukający głębi fabularnej jednak się rozczarują - to nie jest gra z wielowątkową historią. Opowieść stanowi jedynie pretekst do prowadzenia dalszych zmagań. Dobrze, że przyjemnych.

Reklama

Misje przygotowane przez twórców są dosyć krótkie i nieskomplikowane. Przykładowo w jednej należy znaleźć paliwo do statku i baterię dla jednostki, a potem naprawić sam okręt. Oczywiście po drodze nie obejdzie się bez walki z napotykanymi stworami i innymi wrogo nastawionymi istotami. Poza celami głównymi, są też poboczne, których zaliczenie zapewnia dodatkowe nagrody.

Mimo że charakter poszczególnych zadań w teorii jest inny, zazwyczaj rozgrywka wygląda podobnie - musimy przetrwać we wskazanym okręgu do momentu zapełnienia specjalnego wskaźnika poprzez odpieranie ataku oponentów. Wbrew pozorom powtarzalność wyzwań nie jest zła - możemy uruchomić grę na pięć minut, by zająć się bezstresowym eksterminowaniem kosmitów. Rzecz jasna w większych dawkach całość staje się nużąca.

Sympatyczna walka

Schematyczność większości misji nie przeszkadza z jeszcze jednego, ale za to istotnego powodu - systemu walki. Postacią sterujemy wirtualną gałką umieszczoną po lewej stronie ekranu. Po prawej umieszczono zaś przyciski odpowiedzialne za strzelanie i aktywowanie umiejętności specjalnych, w tym rzutu granatem, rozstawienie wieżyczki czy zdolności leczenia.

Starcia dostosowano do specyfikacji urządzeń mobilnych. Aby potyczki były w jak największym stopniu płynne, zdecydowano się na automatyczne celowanie - podopieczny sam namierza kolejnych przeciwników, więc wystarczy jedynie skupić się na wciskaniu cyfrowego spustu. Faszerowanie obcych kulami sprawia ogromną przyjemność.

Kosmiczne monety

Za zaliczanie zadań otrzymujemy monety służące do rozwijania podopiecznego. Za pomocą wirtualnej waluty ulepszamy statystyki łowcy i posiadany arsenał, a także odblokowujemy następne zdolności i bronie, które opisane są takimi parametrami, jak zadawane obrażenia, zasięg i czas do przegrzania.

Interesującym mechanizmem jest system pozwalający rozbudowywać stację kosmiczną bohatera. Dzięki siedzibie możemy na przykład wzmocnić wspomnianego robota pomagającego w walce oraz zdobyć bonus do ilości gromadzonych w trakcie rozgrywki cyfrowych pieniędzy. Powtarzam to wielokrotnie, ale nie przepadam za modelem F2P ze względu na niezbyt dobrze rozwiązywaną kwestię mikropłatności. Ku mojemu zaskoczeniu, w kilku ostatnich produkcjach, z którymi miałem okazję się zapoznać, opcjonalne płatności przyjmowały nieinwazyjną formę. Na szczęście podobnie jest w Space Pioneer.

Vivid Games przygotowało trzy rodzaje waluty - wspomniane monety, kryształy i gemy. Pierwsze zdobywa się podczas zabawy, przy czym istnieje opcja zarobienia dodatkowych sum poprzez obejrzenie krótkiej reklamy. W przypadku zaś, gdy brakuje nam zasobów do udoskonalenia podopiecznego, można podjąć się ponownego wykonania zaliczonych już wcześniej misji. Druga przeznaczona jest do rozbudowywania bazy, a surowiec można zdobyć między innymi w znajdowanych podczas zabawy skrzynkach (zawierających również "coinsy") i za pomocą samej stacji kosmicznej.

Ostatnią walutę otrzymuje się zaś - podobnie jak monety - za oglądanie reklam oraz kupuje się za prawdziwe pieniądze właśnie w ramach mikropłatności. Gemy wymienia się na kolejny sprzęt dla bohatera i przyspiesza rozbudowę siedziby podopiecznego. Ekonomia sprawia więc, że tak naprawdę nie trzeba wydawać ani jednego realnego grosza, o ile rzecz jasna będziemy odpowiednio cierpliwi. Wszystkie przedmioty, elementy czy ulepszenia możemy zdobyć bez inwestowania oszczędności.

Kolorowa galaktyka

Produkcja wyróżnia się nietypową oprawą graficzną. Warstwę wizualną gry developerzy zdecydowali się utrzymać w kolorowej stylistyce z przejaskrawionymi barwami poszczególnych obiektów oraz modeli postaci.

W tak zwanym "ruchu" Space Pioneer prezentuje się więc bardzo dobrze i przykuwa wzrok. Ewentualnie przyczepić się mógłbym do części odwiedzanych lokacji - niektóre plansze są niezbyt szczegółowe i poza obecnością głównego bohatera, przeciwników i istotnych dla misji obiektów są dosyć puste. Tak naprawdę nie przeszkadza to, bo i tak skupiamy się wyłącznie na akcji.

Przygoda z agresywnymi kosmitami

Najnowszy projekt naszych rodaków z Vivid Games to bardzo udana gra. Oczywiście w dużych dawkach może zacząć razić prostotą i powtarzalnością, ale idealnie sprawdza się w krótkich sesjach, do których przecież najczęściej służą tytuły mobilne.

Space Pioneer warto dać szansę, szczególnie, że strzelanka dostępna jest za darmo. Dzięki nieinwazyjnym mikropłatnościom na rozgrywkę nie trzeba wydawać ani grosza, a może się okazać, że pozycja urozmaici przerwę w pracy lub jazdę komunikacją miejską.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Space Pioneer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy