Song of Horror - recenzja

Song of Horror /materiały prasowe

​Horrorów nigdy za wiele, szczególnie tych dobrych. Ostatni Halloween spędziłem przy Song of Horror od studia Protocol Games.

"A co to za studio?" - może ktoś spytać. I niewiele na jego temat będę w stanie napisać, bo to zupełny debiutant, który nie może się pochwalić żadnym portfolio. Mogę jedynie wspomnieć w ramach ciekawostki, że firma mieści się w Hiszpanii, a produkcja, zanim dobiegła końca, przeszła drogę przez ciernie (cierniami były w tym przypadku dwie zbiórki na Kickstarterze zakończone fiaskiem). To tyle. Nie będziemy się więc zagłębiać w żadne historyczne kwestie, tylko skupimy się na samej grze. A przynajmniej na tej części, którą miałem okazję przetestować - były to dwa epizody z pięciu zaplanowanych (nie lubię tej formuły, no ale cóż). Czy zdołały mnie nastraszyć?

Reklama

Song of Horror przedstawia historię pewnego słynnego pisarza, który miał właśnie wydać na świat swoją nową powieść. Niestety, wielbiciele jego prozy musieli wstrzymać oddech, bo autor... zaginął. Jako pierwszy na jego poszukiwania zostaje wysłany pracownik wydawnictwa, Daniel. To jego poczynaniami kierujemy w pierwszych minutach rozgrywki. A co dzieje się później? Daniel także przepada jak kamień w wodę. A na poszukiwania - teraz już dwóch mężczyzn - wyrusza jedna z kilku postaci. Co ciekawe, to my możemy zdecydować, która z nich. To ważna decyzja, bo każdy z bohaterów (lub bohaterek) posiada swoje mocne i słabe strony - jeden jest silny, ale powolny, drugi wątły, ale szybki etc. Warto dodać, że w kolejnych epizodach będą się pojawiać kolejne postacie.

Song of Horror od samego początku wywoływało we mnie skojarzenia z Alone in the Dark i - jak się okazało - były to skojarzenia jak najbardziej słuszne. Akcja osadzona w opuszczonym domostwie, kamera cały czas zawieszona w stałych punktach, rozgrywka skoncentrowana na eksploracji, zbieraniu przedmiotów i rozwiązywaniu zagadek, a do tego liczne nawiązania do twórczości H.P. Lovecrafta. Autorzy postawili na sprawdzone schematy (nie licząc kilku pomysłów, o których za chwilę) i starając się ewidentnie wprawić w drgania strunę nostalgii. Absolutnie nie miałem do nich pretensji z tego powodu...

... tym bardziej, że swoją pracę domową wykonali naprawdę dobrze. W Song of Horror nie brakuje ani sugestywnego klimatu, ani momentów, kiedy naprawdę można się przestraszyć, ani ładnie zaprojektowanych lokacji, ani historii, która potrafi naprawdę zaintrygować, ani dobrze pomyślanych łamigłówek (o umiarkowanym poziomie trudności). To sztampowy, ale naprawdę rzetelnie zrealizowany horror, który potrafi zapewnić zastrzyk adrenaliny nie tylko atmosferą, ale także pewnym rozwiązaniem, które możecie skojarzyć z Until Dawn czy Man of Medan. Chodzi o to, że każda z dostępnych postaci może tutaj zginąć, zabita przez tajemniczą Obecność (żeby na nią nie natrafić, warto przystawić ucho do każdych drzwi, zanim je otworzymy). A jeśli śmierć poniosą wszystkie, musimy powtarzać dany epizod. Song of Horror ma więc nieliniowy przebieg, ale nie tylko z tego powodu. Autorzy wprowadzili także szereg nieoskryptowanych "straszaków", których pojawienie się lub nie zależy od naszego sposobu grania. Strzeżcie się!

Niestety, muszę odnotować także kilka rzeczy, które w Song of Horror wypadają tak sobie. Co mam na myśli? Klasyczne ustawienie kamery i sterowanie - super, przywołują wspomnienia sprzed lat i pomagają w budowaniu klimatu, ale czasami drażnią i utrudniają rozgrywkę. Wygląd, animacja i mimika bohaterów stoją na poziomie typowym dla gier sprzed dekady. Występujące podczas zabawy sekwencje QTE są według mnie trochę zbyt częste. Przydałby się też jakiś system podpowiedzi (przynajmniej na niższych poziomach trudności), bo czasem zupełnie nie wiadomo, co robić.

Jednak pomimo tego Song of Horror oceniam na tę chwilę jak najbardziej pozytywnie. Piszę "na tę chwilę", bo nie wiem, co czeka na nas w kolejnych epizodach. Mam nadzieję, że twórcy rozwiną skrzydła, zamiast je złożyć. Jeżeli utrzymają poziom przedstawiony w pierwszych dwóch odcinkach, poniższa ocena będzie w pełni zasłużona.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy