Smite - recenzja

Smite to jedna z najcieplej przyjętych gier z podgatunku MOBA ostatnich lat. W końcu zawitała ona także na PlayStation 4.

Pecetowcy mogli grać w Smite - produkcję zespołu Hi-Rez Studios - już od marca 2014 roku i przez długi czas mogli to robić tylko oni. W sierpniu 2015 grę udostępniono także posiadaczom Xboksów One. Najdłużej musieli czekać właściciele PlayStation 4, którzy Smite otrzymali dopiero w marcu tego roku. Czy warto było czekać? Cóż, nie jest to może najlepsza MOBA, w jaką graliśmy, ale zdecydowanie zasługuje na miejsce w czołówce. Po więcej szczegółów zapraszamy do dalszej części recenzji!

Jednym z ciekawszych elementów Smite jest tło "fabularne". Autorzy nie wysilali się bowiem i nie tworzyli zupełnie nowego, autorskiego uniwersum, tylko wykorzystali mitologie pochodzące z różnych części kuli ziemskiej. A zatem w grze wcielamy się w postacie (bóstwa) pochodzące z mitów egipskich, greckich, chińskich, hinduskich, a nawet wierzeń Majów. Mitologie okazały się znakomitą podstawą, na bazie której Hi-Rez Studios wprowadziło do Smite cały szereg różnorodnych - tak pod względem wyglądu, jak i pod względem dostępnych umiejętności oraz rodzajów ataków. Jeśli więc chcecie naprawdę dobrze poznać tę grę, przetestować różnych bohaterów i opanować wszystkie dostępne zdolności, to będziecie musieli spędzić z nią dziesiątki, a może i setki godzin. To naprawdę kawał MOBY!

Reklama

W Smite - jak to w MOBIE - skupiamy się na starciach dwóch drużyn, rozpoczynających zabawę po przeciwnych stronach planszy. W każdym z zespołów występuje po pięciu wojowników (bądź wojowniczek), których zadaniem jest przedostanie się do wrogiej bazy i zabicie rezydującego w niej tytana. Na każdej planszy mamy trzy ścieżki, którymi możemy dotrzeć do celu i na których toczymy zażarte boje. W starciach wykorzystujemy także sługusów, których wysyłamy naprzód, aby wspierali nas w walce, czy wieżyczki obronne, które instalujemy, aby utrudnić oponentowi dotarcie do naszego obozu. Poza głównym trybem możemy jeszcze zdecydować się na starcia na mniejszą skalę, ale te są już zdecydowanie mniej emocjonujące i należy je traktować wyłącznie jako dodatek.

Potyczki w Smite są emocjonujące, a rozgrywka z czasem coraz bardziej wciąga. W dużej mierze jest to związane z przemyślanym rozwojem postaci oraz bogatym w przedmioty sklepie. Sposobów na poprawę efektywności naszych postaci na polu walki jest tutaj naprawdę mnóstwo. Jednak nie obawiajcie się, że pogubicie się w ich natłoku. Smite sprawnie wprowadza nas w meandry rozgrywki. Przygodę rozpoczynamy od dobrze skonstruowanego samouczka, a później stopniowo odkrywamy kolejne przedmioty i zdolności.

Poza tym Hi-Rez Studios przygotowało tę grę z myślą nie tylko o prawdziwych weteranach MOBY, ale także o początkujących, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tym podgatunku. Ci drudzy mogą na przykład liczyć na pomoc przy zakupie przedmiotów czy przy ulepszaniu umiejętności. Ponadto każdy element, który znalazł się w Smite, został naprawdę dokładnie opisany. Właśnie tak powinno się tworzyć gry dostępne dla każdego.

Naturalnie do zabawy w Smite zachęca to, że jest to gra zrealizowana w modelu free-to-play. A zatem możemy ją pobrać zupełnie za darmo, a i późniejsza zabawa nie wymaga od nas dokonywania płatności. Nie macie się co obawiać, że jeśli nie wydacie ani złotówki, to od pewnego momentu nie będziecie mieli szans w starciach z wrogiem. W Smite nie ma bowiem żadnego przedmiotu, który moglibyśmy kupić za prawdziwe pieniądze i który dawałby nam przewagę na polu walki. To powinno sprawić, że liczba graczy na serwerach będzie cały czas utrzymywać się na wysokim poziomie.

Smite zachęca także do pobrania jej opracowaną przez Hi-Rez Studios oprawą audiowizualną. Zarówno postacie i plansze zostały przygotowane w sposób, który nie pozostawia praktycznie nic do życzenia. Jest kolorowo, jest różnorodnie, jest płynnie... Naturalnie nie oczekujcie, że zobaczycie tu iście next-genowe widoki (w końcu mówimy o grze, która po dwóch latach została przeniesiona na PlayStation 4 z pecetów), ale możecie się nastawić na naprawdę przyjemne doznania. Niezłe jest także udźwiękowienie, które nie rozprasza i dobrze wtapia się w tło.

Napisaliśmy na początku tej recenzji, że graliśmy już w lepsze MOBY niż Smite... bo rzeczywiście tak było, ale było ich raptem kilka (DOTA, Heroes of the Storm, League of Legends). Produkcja Hi-Rez Studios zdecydowanie zasługuje na miejsce tuż za nimi, w ścisłej czołówce. Jeśli gracie (grywacie) na PlayStation 4 i szukacie darmowej rozrywki na naprawdę wysokim poziomie, to koniecznie już dziś pobierzcie Smite.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Smite
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy