Sid Meier's Starships - recenzja

Sid Meier's Starships przebrnęło od zapowiedzi do premiery niczym kometa. Czy w tym przypadku można powiedzieć: "co nagle, to po diable"?

Oficjalna zapowiedź Sid Meier's Starships miała miejsce w trzecim tygodniu stycznia, a premiera gry odbyła się w drugim tygodniu marca. Toż to błyskawiczne tempo. Oczywiście projekt powstawał dłużej niż dwa miesiące, ale widać po nim, że raczej nie o wiele dłużej. Sid Meier's Starships wygląda trochę jak niskobudżetowa produkcja, a rozgrywka w niej to Sid Meier' Civilization - uproszczona, przeniesiona do kosmosu i z dodanymi bitwami kosmicznymi. Czy to wystarczyło, aby porwać nas na wiele godzin?

Sid Meier's Starships przenosi nas do odległej przyszłości, do fikcyjnego uniwersum. Cała rozgrywka toczy się w przestrzeni kosmicznej. Zamiast poruszać się po planetach, przemieszczamy się między nimi. Wcielamy się w jednego z dowódców, reprezentujących różne, zmyślone frakcje. Każdy z nich odznacza się odmiennymi przewagami (takimi jak szybsze zbieranie surowców czy większa sprawność w walce), więc wybór ten ma znaczenie ze względu na preferowany styl gry oraz kryterium zwycięstwa, które chcemy spełnić (są cztery sposoby jego osiągnięcia: dominacja, populacja, cuda oraz nauka).

Reklama

Zabawa w Sid Meier's Starships przypomina rozgrywkę znaną z Sid Meier's Civilization, choć tutaj została ona przeniesiona w przestrzeń kosmiczną, w której skupiamy się na eksploracji oraz przejmowaniu kontroli nad kolejnymi planetami (co robimy poprzez wykonywanie zadań dla miejscowych ludności, stacjonowanie na orbitach bądź kupowanie poparcia. Na tychże pozyskujemy zasoby, które później przeznaczamy na rozbudowę i ulepszanie naszej floty czy rozwój technologii. Na swojej drodze spotykamy także przedstawicieli innych frakcji (maksymalnie do sześciu w jednej sesji), z którymi możemy wchodzić w przyjazne lub wrogie relacje.

Konstrukcja rozgrywki została, mamy wrażenie, trochę uproszczona, co czyni z Sid Meier's Starships trochę Cywilizację w wersji "light". Firaxis zdecydowało się tym razem na mniejszą liczbę opcji, prostszy rozwój przyczółków (tym razem - planet zamiast miast), prostszy rozwój technologii... Poza tym, gdyby coś było dla was niejasne, w każdej chwili możecie skorzystać z porady.Sid Meier's Starships to dzięki temu doskonała propozycja dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze strategiami. Na niskim poziomie trudności mogą się bawić śmiało, bez żadnych obaw. Z kolei rozgrywka może być trochę zbyt prosta dla weteranów, choć na najwyższym poziomie trudności (mamy cztery do wyboru) robi się bardzo wymagająca.

Całkowitą nowością w Sid Meier's Starships jest wprowadzenie floty, którą nieustannie powiększamy oraz ulepszamy. Każdy ze statków możemy usprawnić w jednym z dziewięciu elementów, takich jak silnik, osłony, działka laserowe, torpedy czy stacjonujące na jego pokładzie myśliwce. Każdy z podzespołów wykorzystujemy w walkach, w których bierzemy udział osobiście, kierując każdym ze statków z osobna. Starcia toczą się w turach, na planszach podzielonych na heksy i są dość mocno taktyczne. Spory wpływ na ich przebieg ma nasza przebiegłość - umiejętność chowania się za asteroidami, korzystania z bram nadświetlnych (pozwalających przenieść się w mgnieniu oka z punktu A do B) czy używania wspomnianych podzespołów.

Zabawa przez pierwszych kilka godzin sprawia sporo przyjemności, ale im dalej w kosmos, tym nudniej i bardziej powtarzalnie. Wykonujemy podobne zadania, nie za bardzo mamy jakąś odskocznię, a sztuczną inteligencję jesteśmy w stanie dość szybko rozpracować (jej algorytmy nie są, niestety, nadzwyczajne). Co by się wówczas przydało? A jakże, multiplayer. Ale tego, wyobraźcie sobie, w Sid Meier's Starships brak. Nie wiemy, jak to możliwe, że w takiej grze zabrakło opcji wieloosobowej - być może twórcy mieli zbyt mało czasu - ale jest to na pewno ogromna luka, o której wypełnienie aż się prosi (może pojawi się stosowne rozszerzenie?).

Sid Meier's Starships nie urzeka także pod względem audiowizualnym. O ile ścieżka dźwiękowa jest jeszcze w porządku (choć brakuje jej wiele do tej chociażby z odświeżonego niedawno Homeworlda), o tyle grafika przypomina niskobudżetowe gry. Przestrzeń kosmiczna wygląda kompletnie nieatrakcyjnie, modele statków są proste jak budowa konstrukcja klucza francuskiego, a postacie nie zostały przedstawione za pomocą trójwymiarowych, ruchomych obiektów, ale za sprawą ręcznych rysunków.

Od samego początku czuliśmy, że Sid Meier's Starships będzie tylko małym urozmaiceniem pomiędzy kolejnymi częściami Sid Meier's Civilization. Firaxis szybko grę zapowiedziało, szybko wydało i - jeśli nic się nie zmieni, tj. nie zostanie na przykład dodany tryb multiplayer - szybko o niej zapomnimy. Choć jeśli lubicie strategie, w szczególności te kosmiczne (albo chcecie w końcu spróbować, bo jeszcze nie mieliście do czynienia), to powinniście wypróbować. Kilkanaście godzin dobrej zabawy macie raczej gwarantowane.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy