Shadow of the Tomb Raider - recenzja

Shadow of the Tomb Raider /materiały prasowe

​To już koniec przygód Lary Croft. A przynajmniej tych, które zostały przewidziane w ramach najnowszej trylogii. Jak wypada zakończenie tej części historii?

Nie oczekiwaliśmy, że najnowsza część przygód Lary Croft przyniesie rewolucję na miarę Tomb Raidera z 2013 roku. W związku z tym, że to trzecia część trylogii, spodziewaliśmy się, że Core Design i Crystal Dynamics (twórcy gry) skorzystają z mechaniki opracowanej potrzeby dwóch poprzednich części, jedynie trochę ją odświeżając. Czy mieliśmy obawy, że ta sama formuła nie będzie nas bawić za trzecim razem? Owszem. Na szczęście okazało się, że nic z tych rzeczy!

W Shadow of the Tomb Raider bierzemy udział w dalszej części walki Lary Croft z tajemniczą i niebezpieczną sektą o nazwie Trójca, która najprawdopodobniej przyczyniła się do śmierci ojca młodej archeolożki. Akcja gry toczy się dwa miesiące po wyprawie na Syberię, której uczestnikami byliśmy w Rise of the Tomb Raider. Tym razem przenosimy się do Ameryki Południowej (przede wszystkim do Peru), by przemierzać tutejszą dżunglę oraz miejscowe ruiny.

Reklama

Już na wstępie zaznaczymy, że podoba nam się nie tylko ciąg dalszy samej historii (choć w głównych założeniach jest nieco sztampowy), ale również sposób, w jaki twórcy rozwinęli postać głównej bohaterki. Przede wszystkim nie jest to już ta sama, niedojrzała jeszcze dziewczyna, co poprzednim (i jeszcze poprzednim) razem, a dorosła i bezwzględna kobieta, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Poza tym doceniamy to, że została przedstawiona w odcieniach zarówno czerni, jak i bieli - to ona sama jest w pewnym stopniu odpowiedzialna za problemy, z którymi się mierzy. Jedyne, co nas zaskoczyło in minus, to zakończenie. Oczekiwaliśmy czegoś... mniej oczekiwanego.

Podobnie jak w poprzedniej części, w Shadow of the Tomb Raider poruszamy się po na wpół otwartym świecie. Podobnie jak tam, mamy całe mnóstwo interesujących i różnorodnych miejsc do zwiedzenia - część z nich jest obowiązkowa, a część zupełnie opcjonalna. Gdyby ktoś kiedyś stworzył zestawienie najlepiej zaprojektowanych krypt i grobowców w grach wideo, te z Shadow of the Tomb Raider po prostu muszą znaleźć się w czołówce. Już samo ich przemierzanie i oglądanie sprawia nie lada frajdę.

Oczywiście poza eksploracją i szukaniem skarbów na rozgrywkę w Shadow of the Tomb Raider składają się także: rozwiązywanie zagadek, crafting (uprzedzamy - zbieractwo nie jest przesadzone), bieganie, skakanie, walka oraz elementy skradankowe. W tych ostatnich srkywa się jedna z najbardziej odczuwalnych nowinek w Shadow of the Tomb Raider. Tym razem zdecydowaną większość konfrontacji możemy rozegrać po cichu, bez otwierania ognia, za to przy wykorzystaniu pułapek czy kamuflażu (wystarczy pokryć twarz błotem, aby utrudnić wrogowi dostrzeżenie Lary).

Kolejną nowością w Shadow of the Tomb Raider są fragmenty toczące się pod wodą. Lara Croft nauczyła się doskonale pływać, więc może teraz z powodzeniem nurkować. Mamy jednak mieszane odczucia względem tej części rozgrywki - podwodne etapy prezentują się ładnie, ale potrafią frustrować miejscami przesadzonym poziomem trudności (ah, te piranie i węgorze).

Świetnym posunięciem twórców było rozbicie poziomu trudności na trzy części. W Shadow of the Tomb Raider możemy oddzielnie ustawić trzy aspekty: walkę, zagadki oraz eksplorację. Od naszych decyzji zależy to, jak Lara będzie wytrzymała, ile podpowiedzi będziemy mogli otrzymać czy jak inteligentni będą nasi przeciwnicy. To rozwiązanie pozwala w jeszcze większym stopniu dostosować rozgrywkę do naszych upodobań. Gratulujemy i sugerujemy innym deweloperom kopiowanie tego pomysłu.

Shadow of the Tomb Raider prezentuje wyśmienitą oprawę audiowizualną. Scenerie osadzone w peruwiańskiej dżungli, jak również wszystkie wnętrza (ruin itp.) wprost zachwycają. Są tak barwne (choć bez przesady), klimatycznie oświetlone i bogate w szczegóły, że aż chce się zaglądać w każdy kąt, żeby niczego nie przegapić. Naturalnie sporo czasu spędzono na projektowaniu samej Lary - efekt nie pozostawia absolutnie nic do życzenia, chyba właśnie tak wyobrażaliśmy sobie pannę Croft w wydaniu "niedługo po zdaniu matury". Nieco gorzej wyglądają natomiast postacie drugoplanowe, kontrastując tym samym z główną bohaterką.

Na pochwałę zasługuje także udźwiękowienie. Muzyka wywołuje dokładnie takie emocje, jakie powinny w poszczególnych momentach, a dubbing wypada wzorowo. Zarówno w wersji angielskiej, jak i polskiej Lary Croft (w którą ponownie wcieliła się Karolina Gorczyca) oraz innych bohaterów słucha się z przyjemnością. Co ciekawe, autorzy dali nam też możliwość przełączenia głosów nieanglojęzycznych postaci na oryginalne (co dodaje klimatu).

Nie chcemy przesadzić, ale to bardzo prawdopodobne, że Shadow of the Tomb Raider to najlepsza część najświeższego cyklu o przygodach Lary Croft. Jest najbogatsza, najdojrzalsza i - co zrozumiałe - najładniejsza. Owszem, ma swoje słabsze strony (niewiele), ale są one zdecydowanie w cieniu (sic) potężnego monumentu złożonego z atutów. Świetna robota!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Shadow of the Tomb Raider
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy