Returnal - recenzja

Returnal /materiały prasowe

​Sony nareszcie zaczyna raczyć posiadaczy PlayStation 5 exclusive'ami, na jakie zasługują. Oby Returnal był jedynie początkiem świetnej serii.

Każdy, kto w ciągu pięciu miesięcy od premiery upolował swój egzemplarz PlayStation 5, nie miał do tej pory zbyt wielu okazji, aby nacieszyć się nową generacją. Owszem, konsola wygląda super, gry działają w 4K i przeważnie wczytują się w mgnieniu oka, ale gdzie exclusive'y? To przecież dla nich przeważnie kupuje się PlayStation, a nie Xboksa. Na szczęście sytuacja zaczyna się poprawiać. Po dotychczasowych Demon's Souls, Sackboy: Wielka Przygoda, Astro's Playroom (czyli wbudowanym, całkiem przyzwoitej demonstracji możliwości konsoli) oraz Destruction AllStars (darmówce, która raczej długo nie zagości na dyskach graczy) czekają nas w najbliższych miesiącach premiery Ratchet & Clank: Rift Apart, Final Fantasy 7 Remake Intergrade, Kena: Bridge of Spirits czy Deathloop. A w ostatnich dniach do sprzedaży trafił Returnal. I miejmy nadzieję, że to tylko pierwsza z wielu tak dobrych gier, w które zagramy na PlayStation 5.

Reklama

Returnal to trzecioosobowy roguelike osadzony w klimatach science-fiction. Gra przenosi nas do przyszłości, w której astronauci przemierzają już różne układy słoneczne. Jedna z nich, Selene, otrzymuje z planety Atropos sygnał nazwany "Białym Cieniem". Wyrusza na miejsce, by zgłębić tę tajemnicę, ale nie udaje jej się sprawnie wylądować. Rozbija się w mrocznym lesie, który okazuje się najeżony niebezpieczeństwami. To początek naprawdę ciekawej przygody, którą miłośnicy "Obcego" oraz innych, podobnych klimatów powinni być zachwyceni.

Jednak odkrywanie sekretów skrywanych przez Atropos oraz zamieszkującą ją cywilizację wiąże się ze stawianiem czoła tysiącom przeciwników oraz... ciągłym umieraniem. Selene tkwi w pętli czasu, która za każdym razem, gdy zostanie pokonana w walce, powraca do punktu początkowego i ponownie jeszcze wyrusza w stronę celu, licząc, że tym razem jej się powiedzie. Jednak - jak to w roguelike'ach bywa - przy każdym kolejnym podejściu świat wokół nas generuje się na nowo. Z gotowych elementów, ale w taki sposób, że tak naprawdę każdy kolejny cykl to nowa przygoda, podczas której odkrywamy zupełnie nowe rzeczy, jak tajemnicze artefakty czy dzienniki głosowe pozostawione przez poprzednie wcielenia Selene.

Naszym głównym zadaniem jest przetrwanie. Z każdej strony wypadają na nas chmary wrogów - niektórych możemy ominąć, z innymi musimy walczyć. Początkowo mamy przy sobie jedynie marny pistolet, ale wkrótce trafiamy na lepszą broń (mamy też przy sobie cały czas miecz świetlny, którym możemy walczyć wręcz), zbieramy wzmacniające nas przedmioty czy dajemy się dopaść pasożytom, które z jednej strony nam szkodzą, ale z drugiej pomagają. Jest też mechanika adrenaliny, która działa tak, że daje nam dodatkowe benefity, gdy pokonujemy kolejnych wrogów, nie otrzymując przy tym obrażeń. Jednak poza tym każdy kolejny cykl rozpoczynamy praktycznie z niczym. Jedynie pojedyncze przedmioty pozostają z nami po śmierci. To na przykład klucze pozwalające nam przedostać się do innych biomów.

Tych czeka na nas w Returnal w sumie sześć. Tak więc ta mroczna puszcza, którą oglądaliście do tej pory w oficjalnych materiałach, to dopiero początek. W każdym kolejnym biomie nie tylko oglądamy zupełnie odmienne krajobrazy, ale także odnajdujemy całkiem nowe przedmioty i stawiamy czoła nieznanym wcześniej typom wrogów. Ci ostatni są naprawdę zróżnicowani i stanowią nie lada wyzwanie. Każdy z nich wymaga od nas innego podejścia. A starcia z bossami sprawiają, że zaczynamy się pocić. Returnal to bardzo trudna gra, która wymaga od nas żelaznej dyscypliny w walce, cierpliwości w nauce oraz przyzwyczajenia do ciągłych zgonów - to wszystko jest immanentną częścią tej gry. Jeśli lubicie roguelike'i, wiecie czego się spodziewać. Ale Returnal i tak kilkoma rzeczami was zaskoczy. Już samo to, że jest trzecioosobową strzelanką w klimatach science-fiction, wyróżnia ją wśród konkurencji.

Wyróżnia ją także oprawa audiowizualna. Roguelike'i to przeważnie niskobudżetowe produkcje indie, a Returnal to next-genowa gra, w którą zainwestowano znacznie więcej środków (w końcu stoi za nią Sony). No, może nie AAA, ale AA na pewno. Grafika jest bardzo ładna, a animacja niezwykle płynna (stałe 60 klatek na sekundę), choć to jeszcze nie do końca to, na co liczymy, kupując konsolę nowej generacji. Nie mogę natomiast napisać niczego złego o udźwiękowieniu, które wzorowo buduje klimat. Ponadto autorzy zrobili świetny użytek z dźwięku przestrzennego - na słuchawkach Pulse 3D Returnal po prostu przenosi do innego świata. Na immersję wpływa niewątpliwie także funkcjonalność Dualsense'a. Pad do PlayStation 5 podczas rozgrywki cały czas "pracuje", podkreślając wrażenia z chodzenia czy walki. Właśnie tego oczekiwałem od nowej techniki Sony.

Returnal to niewątpliwie udany exclusive na PlayStation 5. Ze względu na poziom trudności na pewno nie jest to gra dla każdego (nie polecam jej nikomu o słabych nerwach), ale ci, którzy lubią tego rodzaju rozrywkę, powinni wsiąknąć w atmosferę Atropos na wiele godzin.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy