RAGE 2 - recenzja

Rage 2 /materiały prasowe

​Pierwszy RAGE był całkiem niezłą strzelanką, ale pozostawił po sobie pewien niedosyt. Czy sequel wypada lepiej od poprzednika?

Przed premierą pierwszego RAGE-a wydawało się, że gra ma wszystko, czego potrzebuje, żeby stać się kultową strzelanką. Stał za nią sam John Carmack wraz z innymi twórcami takich przebojów, jak Wolfenstein 3D, Doom czy Quake. Odpowiedni budżet zapewniała Bethesda, której zaplecza finansowego może pozazdrościć większość wydawców. Autorom udało się także zbudować naprawdę spore zainteresowanie wśród graczy. A jednak coś poszło nie tak i zamiast trafić na szczyty list przebojów, RAGE uplasował się trochę poniżej. No, ale Bethesda postanowiła spróbować raz jeszcze, angażując do prac nad sequelem zespół Avalanche, znany z takich tytułów, jak Just Cause czy Mad Max.

Reklama

Co ciekawe, tego, kto stworzył RAGE 2, można by się spokojnie domyślić. Widać to chociażby po fabule, która - swoją drogą - należała do słabszych stron "jedynki" (w szczególności mam na myśli zakończenie, za które twórcy byli wielokrotnie ganieni). A jak jest tym razem? Na pewno lepiej, ale nie na tyle dobrze, by można było scenarzystów chwalić. Podobnie jak w Just Cause (czyli najbardziej znanej produkcji Avalanche), w RAGE 2 jesteśmy świadkami całkiem zgrabnej, sensownie poprowadzonej historii, która jednak ani trochę nie wybija się ponad przeciętność.

W RAGE 2 wcielamy się w bohatera, który może być zarówno kobietą, jak i mężczyzną (decydujemy o tym na samym wstępie). Po niedługim czasie od rozpoczęcia gry wyrusza na swoją krucjatę jako Strażnik. Jej celem jest pokonanie złej Władzy wraz z jej przywódcą, generałem Crossem. Żeby stało się to możliwe, musimy wcześniej uzyskać pomoc od sojuszników. Ci jednak, zanim udzielą nam wsparcia, będą od nas wymagać wykonania szeregu misji i zdobycia określonej liczby punktów wpływu. Choć brzmi to jak kolejna gra typu "wykonaj sto powtarzalnych zadań i uzyskaj milion punktów, żeby móc przejść do kolejnego rozdziału", na szczęście tak nie jest. Jest znacznie lepiej.

RAGE 2 idzie śladem poprzednika i stawia na wartką akcję, ale tym razem rozgrywa się ona w otwartym świecie (kolejny znak mówiący o tym, kto odpowiada za sequel). To oznacza, że poza misjami stricte fabularnymi otrzymujemy tutaj pokaźną liczbę aktywności, którymi możemy - ale nie musimy - się zajmować. Jest to m.in. oczyszczanie obozów bandytów, wybijanie siedlisk mutantów, niszczenie wież należących do Władzy czy odszukiwanie meteorytów. Jak widzicie, jest tego całkiem sporo, tym bardziej dziwi mnie to, że podczas przemierzania mapy można odczuć pustkę. Wynika ona jednak bardziej z tego, że w naszym otoczeniu brakuje ciekawych miejsc czy NPC-ów. Co więcej (tego się obawiałem), poszczególne aktywności szybko zaczynają się powtarzać i przestają być interesujące. No, chyba że ktoś uwielbia rozgrywkę w stylu Far Cry i nie zdążyła mu się ona znudzić.

Na szczęście to, co w RAGE 2 najważniejsze - czyli akcja - wypada wprost znakomicie. Strzelaniny zostały zrealizowane chyba jeszcze lepiej niż w "jedynce" i dostarczają tak dużej ilości frajdy, że nawet po trzygodzinnej sesji nie miałem dalej dosyć. Przeciwnicy odznaczają się sporą różnorodnością, feeling związany ze strzelaniem jest wzorowy, a do tego wszystkiego dochodzą umiejętności, których możemy używać, by robić jeszcze większą demolkę (możemy np. atakować wrogów z powietrza czy przyciągać ich do siebie, jak również wykorzystywać tzw. Przester, czyli czegoś w rodzaju "berserk mode"). Co ważne, z czasem zarówno broń, jak i zdolności możemy ulepszać, dzięki czemu zabawa nie przestaje się nudzić. 

Gra przypadła mi także do gustu pod względem oprawy audiowizualnej. Podoba mi się postapokaliptyczna wizja świata w wykonaniu Avalanche (tym bardziej żałuję, że nie udało im się uczynić tego uniwersum ciekawszym). Krajobraz, choć monotonny, sprawia dobre wrażenie i się nie nudzi, modele postaci są oryginalne i dostatecznie szczegółowe, a animacje czy efekty specjalne podkreślają dynamiczny charakter gry. Świetną robotę wykonali także dźwiękowcy, w tym osoby odpowiedzialne za soundtrack. Dobywająca się z głośników/słuchawek podczas strzelanin potrafi zapewnić graczowi dodatkowy zastrzyk adrenaliny.

No i cóż, znów mam niedosyt, bo RAGE 2 nie okazał się tym, o czym skrycie marzyłem (a liczyłem na dynamiczną strzelankę, która będzie miała do zaoferowania także niesztampową fabułę oraz ciekawy, otwarty świat), ale pomimo tego jestem zadowolony. Umiarkowanie, ale jednak zadowolony. Wynika to przede wszystkim z najważniejszej zalety gry, jaką jest bez wątpienia świetnie zrealizowana mechanika. RAGE 2 to jedna z najprzyjemniejszych strzelanek, w jakie przyszło mi zagrać.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rage 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy