Observer - recenzja

Observer /materiały prasowe

Krakowskie studio Bloober Team cały czas się rozkręca. Każda kolejna gra jego autorstwa jest lepsza od poprzednich.

Producent z siedzibą w stolicy Małopolski zaczynał od niszowych, nieznanych prawie nikomu tytułów, takich jak Hospital Havoc czy A-Men. W 2015 roku zrobiło się o nim nieco głośniej dzięki Brawl - grze, która była jedną z pozycji startowych po premierze PlayStation 4. Jednak w naszej opinii pierwsza warta uwagi produkcja tego dewelopera to wydany w 2016 horror pt. Layers of Fear. Miał on swoje lepsze i gorsze strony, ale grało się w niego naprawdę nieźle. Ale na prawdziwy przebój od Bloober Team musieliśmy czekać aż do tego roku, do premiery Observera.

Reklama

Już na pierwszy rzut oka Observer wydaje się grą niezwykle interesującą. Po pierwsze - jego akcja została osadzona w... Krakowie z 2084 roku. Po drugie - autorzy stworzyli w niej iście cyberpunkową atmosferę, rodem z "Łowcy Androidów". Po trzecie - w rolę głównego bohatera wcielił się tutaj sam Rutger Hauer (znany m.in. z "Łowcy Androidów" właśnie). A to dopiero początek atrakcji. Kolejne czekają na nas w fabule...

W grze przenosimy się do niezbyt przyjaznego świata rodem z przyszłości. Choć dookoła nas pełno barwnych neonów, wizja twórców wcale nie okazuje się kolorowa. Ludzkość dopadła epidemia choroby o nazwie nanofagium, a do tego rozpętała się wojna. W wyniku tego władzę w naszym państwie - noszącym aktualnie nazwę Piąta Rzeczpospolita Ludowa - przejęła potężna korporacja Chiron. Społeczeństwo zostało podzielone na lepszych i gorszych (tych drugich jest przeważająca ilość), kontrolę nad nimi przejęła garstka potężnych osób, a na ulicach zrobiło się niebezpieczniej niż kiedykolwiek wcześniej.

W opracowanej przez Bloober Team przygodzie wcielamy się w Daniela Lazarskiego, tytułowego obserwatora, czyli policjanta potrafiącego wnikać w ludzkie wspomnienia. Historia zaczyna się w momencie, gdy bohater natrafia na ślad swojego zaginionego syna. Podążając za nim, trafia do jednej z najgorszych dzielnic Krakowa, do obskurnej kamienicy. To tutaj - oraz w umysłach innych ludzi (żywych i martwych) - toczy się prawie cała akcja Observera. Jak pewnie się domyślacie, śledztwo Lazarskiego nie pójdzie tak łatwo, jak można by z początku oczekiwać. Przejście całej historii powinno wam zająć ponad osiem godzin.

Widać, że twórcy Observera czerpali - może nie garściami, ale jednak - ze swojej poprzedniej gry, Layers of Fear, choć dodali do tamtego konceptu także kilka świeżych pomysłów. Główną część zabawy stanowi eksploracja, ale nie brakuje również elementów śledztwa czy fragmentów skradankowych (nie najlepszych jednak). Wchodzenie we wspomnienia innych ludzi zostało zrealizowane całkiem interesująco. Autorzy wprowadzili w nich także co nieco z horroru, czyniąc z Observera mroczny thriller. Przeszkadzało nam tylko powtórzenie sposobów na straszenie znanych z Layers of Fear. W horrorach coś, co robiło wrażenie za pierwszym razem, rzadko sprawdza się za drugim.

Bloober Team zrezygnował ponownie z walki. Ta - podobnie jak w Layers of Fear - w Observerze nie występuje wcale. I dobrze, bo dzięki temu mogliśmy się skupić na tym, na co przede wszystkim liczyliśmy, czyli na interesującej historii, mrocznej atmosferze i naprawdę nieźle zaprojektowanych lokacjach. Natomiast, w przeciwieństwie do poprzedniej gry krakowskiego studia, w przygodzie Lazarskiego pojawiają się inne postacie, z którymi możemy nawet zamienić dwa słowa.

Observer wypada bardzo dobrze pod względem audiowizualnym. Gdyby nie świetna praca grafików i dźwiękowców, prawdopodobnie nie udałoby się stworzyć tak autentycznej i mrocznej atmosfery Krakowa przyszłości. Na szczególną pochwałę zasługują projekty lokacji, efekty świetlne, cienie oraz wszelkie dobiegające do naszych uszu odgłosy. Gorzej niż się spodziewaliśmy wypadły natomiast głosy głównego bohatera. Zarówno ten należący do Rutgera Hauera, jak i ten Arkadiusza Jakubika, czyli odtwórcy roli Lazarskiego w polskiej wersji.

Bloober Team w ciągu kilku lat przeszło ewolucję od maleńkiego zespołu, produkującego niezbyt interesujące produkcje, do dewelopera gier wideo, które zasługują na zainteresowanie mediów i graczy z całego świata. Observer to kolejny - po Layers of Fear - tytuł, którym bez wątpienia warto się zainteresować. Zwłaszcza, jeśli lubimy cyberpunkowe klimaty, ciekawe historie oraz thrillery/horrory. Kusi także cena. Za Observera w wersji na pecety (innej póki co nie ma) trzeba zapłacić zaledwie 60 złotych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Observer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama