Mira - recenzja

​Fantasy podbiło świat, ale gdyby nie "Wiedźmin", to trudno byłoby się w nim doszukać słowiańskich inspiracji.

W dziełach popkultury przewija się twórczość inspirowana mitami celtyckimi czy germańskimi, a jeśli już pojawiają się jakieś naleciałości słowiańskie, to są raczej nieśmiałe i nie wprost. Cieszyłem się dlatego tym bardziej z sukcesu "Wiedźmina" pod każdą postacią - na początku gier, później serialu, a ostatecznie książek (które, owszem, już wcześniej były tłumaczone na różne języki, ale szczytu popularności doczekały się dopiero niedawno, po wyczynach CD Projekt Red, a później Netfliksa). Przyjemną niespodzianką była dla mnie także Mira, która zawitała ostatnio do mojej skrzynki e-mailowej. Co prawda, nie jest to gra, która może marzyć o sukcesie nawet w jednej tysięcznej tak dużym, jak Wiedźmin, ale i tak podszedłem do niej z dużym zaciekawieniem.

Reklama

Mira to przygodówka, której twórcy - rodzime studio Too Husky - czerpali garściami ze słowiańskiej mitologii. W tej tajemniczej, onirycznej historii napotykamy więc nie na smoki, orki i ghule, lecz na utopce, rusałki czy szeptunki. Przygoda rozpoczyna się w Jawii, krainie zamieszkałej przez ludzi, w której trafiamy do powojennego Krakowa, by następnie przenieść nas do Nawii, zupełnie odrealnionego świata, pełnego niesamowitych zjawisk. Pomiędzy tymi dwoma światami jest jeszcze jeden - Prawia. W tym miejscu ponoć mieszkają sami bogowie. Główną bohaterką tej magicznej opowieści jest tytułowa Mira, młoda dziewczyna z trudną przeszłością, którą z czasem będziemy mieli okazję poznać.

Mira łączy w sobie tajemniczość, mrok, intrygę, melancholię, smutek... To ciekawe połączenie, które zmusza nas do myślenia, wkraczając na obszary zajmowane przez filozofię. Przejście całej gry zajmuje niewiele czasu - mnie wystarczył zaledwie wieczór - ale to wystarczy, by wzbudzić w graczu emocje i spowodować, by przemyślał pewne rzeczy. A jakie? Nie będę o tym pisał, by nie zdradzić zbyt wiele. W każdym razie jest to gra, która powinna w waszej głowie pozostawić choć drobny ślad. A to już sporo. Wpływają na to z pewnością między innymi trudne wybory moralne, których musimy co jakiś czas dokonywać.

Jeśli idzie o rozgrywkę, to Mirze najbliżej do przygodówek typu point & click. Jednak nie nastawiajcie się na nie wiadomo jak wymyślne łamigłówki czy nieustanne zbieranie i wykorzystywanie przedmiotów. Autorzy wprowadzili szereg minigier oraz układanek, które stanowią przyjemną odskocznię, ale pierwsze skrzypce gra tutaj opowieść, dialogi i narracja. A także klimat, który bez wątpienia udało się ludziom z Too Husky zbudować. Przedstawione lokacje oraz sytuacje pozwalają poczuć magiczną atmosferę, będącą gdzieś na pograniczu jawy i snu.

Doceniam też sposób, w jaki autorzy przedstawili całą warstwę związaną ze słowiańskimi mitami. Pracując nad nią, ewidentnie przerobili sporo publikacji na ten temat, dzięki czemu także gracz może się sporo dowiedzieć o podaniach i legendach właściwych dla naszego miejsca zamieszkania. Wiedzy jest tutaj sporo, a sięgnąć możemy po nią w każdej chwili - została ukryta w leksykonie, do którego możemy uzyskać dostęp, klikając w lewym górnym narożniku ekranu.

Oprawa audiowizualna Miry jest niezwykle urokliwa. Ręcznie malowane lokacje oraz postacie, utrzymane w mrocznej, zielono-brązowej kolorystyce, robią świetne wrażenie, szczególnie gdy zostają wprawione w ruch. To absolutnie kluczowe narzędzie w budowaniu niesamowitej, magicznej atmosfery. Obok udźwiękowienia, bez którego na pewno nie udałoby się jej stworzyć. Gdy tylko trzeba, muzyka podkreśla klimat danego miejsca bądź sytuacji w sposób wprost perfekcyjny.

Mira to drobny, ale ambitny projekt kameralnego, debiutującego studia Too Husky. W internecie trudno w ogóle natrafić na informacje na jego temat. A szkoda, bo z pewnością jest to gra, którą powinien zainteresować się każdy miłośnik przygodówek, słowiańskiej mitologii czy - po prostu - niezwykłych, tajemniczych i dających do myślenia opowieści. Moja ocena? Bardzo mocna siódemka.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy