Layers of Fear 2 - recenzja

​Layers of Fear miała swoje słabe strony, ale do dziś uważam ją za jeden z ciekawszych horrorów ostatnich lat. Czy "dwójka" wypada tak samo dobrze? A może lepiej?

Layers of Fear 2 (w wykonaniu krakowskiego studia Bloober Team) opowiada zupełnie nową historię. W grze przenosimy się na pokład transatlantyku, wcielając się... no właśnie, nie wiadomo do końca, w kogo się wcielamy. Historia od samego początku aż do finału jest niezwykle tajemnicza i nie obiecuje, że odpowie na wszystkie pytania, które zaczniemy sobie zadawać podczas jej zgłębiania. Na początku dowiadujemy się jedynie, iż rzeczony statek stał się planem filmowym dla pewnego wybitnego reżysera, a my mieliśmy zagrać w nim rolę życia. Coś jednak poszło nie tak. A co? Przekonacie się sami. Albo i nie.

Reklama

Przez większość czasu będziecie się zastanawiać, o co w ogóle w Layers of Fear 2 chodzi. Czy wydarzenia, których jesteśmy świadkami, dzieją się teraz, a może to wspomnienia lub wyobrażenia? Czy naszemu bohaterowi udało się już odegrać swoją rolę, a może dopiero przyjdzie mu to zrobić? Kim, tak w ogóle, jest ów bohater? A kim reżyser, który zaangażował go do swojej nowej produkcji? Pytań pojawiają się dziesiątki i tylko na niektóre z nich udaje się znaleźć odpowiedzi. Niektóre kwestie zostają nam wyjaśnione za pośrednictwem krótkich dialogów i monologów (tajemniczych, a jakże), jak również najrozmaitszych wycinków z gazet czy notatek. Jeśli nie znajdziemy ich wszystkich za pierwszym razem, po ukończeniu gry będziemy mogli wrócić do dowolnego aktu i rozejrzeć się za tym, co pominęliśmy.

O ile historia w Layers of Fear 2 jest całkiem świeża, o tyle rozgrywka przypomina pierwowzór pod każdym względem. Ponownie mamy do czynienia z tak zwanym symulatorem chodzenia, w którym przemierzamy kolejne lokacje, odkrywając coraz to nowe szczegóły związane z głównym bohaterem i jego historią. Od czasu do czasu musimy rozwiązać jakąś łamigłówkę. Większość zagadek jest raczej łatwa i żadna z nich nie powinna was zatrzymać na dłużej. W grze pojawiają się także etapy zręcznościowe, polegające na uciekaniu przed jakąś niezmaterializowaną istotą. To zdecydowanie najsłabszy element Layers of Fear 2. Ucieczki są nudne i mało emocjonujące, a postać, przed którą uciekamy, nie straszy.

Co zaś się tyczy straszenia, muszę przyznać, że Layers of Fear 2 od pierwszych chwil urzekł mnie klimatem. Autorzy czerpali garściami z pierwszej części, jak również z takich dzieł, jak "Miasteczko Twin Peaks" (podobny motyw muzyczny, zabawa czernią i bielą, marmurowe posadzki i kotary...). Ostateczny efekt można określić jako niepokojący i psychodeliczny. A czy gra jest straszna? Cóż, nie przyprawiła mnie może o stan przedzawałowy, ale co najmniej kilka razy podskoczyłem w fotelu. To zasługa przede wszystkim umiejętnie stosowanych jump scare'ów. Ten sposób straszenia w wykonaniu Bloober Team możecie znać z "jedynki".

Layers of Fear 2 bez wątpienia zasługuje na wyróżnienie pod względem projektów lokacji. Nie wszystkie podobały mi się w równym stopniu, ale większość z nich wypadła znakomicie. Choć są może odrobinę sterylne, często wyglądają wręcz fotorealistycznie. Podobało mi się, jak potrafiły ewoluować na moich oczach, a czasem tuż za moimi plecami. Takie dynamicznie zmieniające się otoczenie również możecie kojarzyć z pierwszej Layers of Fear. Klimatu dodaje grze również zabawa paletą barw, która czasem zmienia się z kolorowej na czarno-białą, a kiedy indziej na sepię.

Nie można pominąć także udźwiękowienia - świetnie dobranej, niepokojącej muzyki oraz aktorów podkładających głosy, którzy wzorowo odegrali swoje role. Warto wspomnieć, że w Layers of Fear 2 w roli narratora wystąpił rewelacyjny Tony Todd, którego powinniście znać przede wszystkim z "Candymana" i serii "Oszukać przeznaczenie".

Layers of Fear 2 kupiła mnie historią, projektami lokacji oraz klimatem, ale do miana wybitnego "growego" horroru sporo jej brakuje. Łamigłówki mogłyby być bardziej wymagające, fragmenty zręcznościowe bardziej emocjonujące (już lepiej byłoby je wyciąć), a sposoby straszenia bardziej urozmaicone i... straszniejsze. Ponarzekać można też na okazjonalne spadki płynności (niestety, dość drastyczne) oraz na długość rozgrywki (całość da się przejść w trzy-cztery godziny). Jednak pomimo tego jest to kolejny udany horror od Bloober Team.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Layers of Fear 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy