Jet Kave Adventure - recenzja

Jet Kave Adventure /materiały prasowe

Pamiętacie kultowego Prehistorika? Jet Kave Adventure to jego nowe wcielenie!

Oczywiście nieoficjalne, bo krakowskie studio 7Levels - twórcy Jet Kave Adventure - nie ma nic wspólnego z autorami popularnej platformówki sprzed niespełna trzech dekad. Jednak trudno wyzbyć się wrażenia, że mocno się tamtym klasykiem inspirowali. Podczas zabawy przy ich grze poczułem się, jakbym odbył podróż do lat dziewięćdziesiątych. No, jeśli przymknąć oko na grafikę. Ta w Jet Kave Adventure jest oczywiście znacznie ładniejsza.

Nie jest natomiast zbyt interesująca pod względem fabularnym. 7Levels poszło po linii najmniejszego oporu i opowiedziało bardzo prostą - żeby nie powiedzieć, że prostacką - historię.  Bohaterem Jet Kave Adventure jest jaskiniowiec, który pewnego dnia odnajduje roztrzaskany... statek kosmiczny. Okazuje się, że kosmita, który się nim rozbił, próbuje teraz uciec z naszej planety, doprowadzając do erupcji pobliski wulkan. Oczywiście gdyby mu się to udało, doszłoby do prawdziwej tragedii dla mieszkańców tego obszaru, dlatego nasz dzielny prehistoryczny bohater musi powstrzymać przybysza. Wykorzysta do tego między innymi odnaleziony na pokładzie statku kosmicznego plecak odrzutowy.

Reklama

O fabule nie musicie wiedzieć nic więcej. Jej ciąg dalszy jest dokładnie taki, jak się spodziewacie - mizerny. Nie można napisać, że Jet Kave Adventure jej nie ma, bo podczas przygody oglądamy szereg przerywników filmowych, ale nie zasługuje ona z pewnością na zbyt wiele uwagi. Dlatego szybko przechodzimy do tego, co w grze 7Levels o wiele ważniejsze, a więc do...

... gameplayu. Pod tym względem Jet Kave Adventure wypada całkiem w porządku, pod warunkiem, że nie oczekujecie świeżości, a wręcz przeciwnie - rozrywki w starym, klasycznym stylu. To typowa platformówka, w której przedzieramy się przez kolejne plansze, omijając pułapki, pokonując przeszkody i rozprawiając się z przeciwnikami. W tej ostatniej roli występują tutaj - wbrew historycznym realiom - dinozaury, w które możemy strzelać z procy. To jednak nie jedyna broń, której możemy użyć. Bohater posiada także maczugę. Jej niewątpliwą zaletą jest to, że - w przeciwieństwie do procy - możemy jej używać bez limitu.

Ważnym elementem naszego wyposażenia jest również wspomniany wcześniej plecak odrzutowy. Wykorzystujemy go nie tylko do oddawania długich skoków, ale także podczas walki. Przydaje się do wykonywania ataków oraz uników. Możemy również spowolnić dzięki niemu na chwilę upływ czasu, ułatwiając sobie w ten sposób przycelowanie.

Podczas zabawy zbieramy muszelki, które możemy wydać w sklepie albo na ulepszenia (na przykład na poprawę zdrowia naszej postaci), albo na zakup amunicji. Zakupy są wręcz niezbędne. Jeśli zdecydujecie się je pomijać, poziom trudności prawdopodobnie w końcu postawi przed wami ścianę nie do pokonania.

Jednak tak generalnie muszę przyznać, że Jet Kave Adventure jest pod tym względem dobrze wyważony. Ani razu nie poczułem, że gra stała się zbyt łatwa albo zbyt trudna. Podobała mi się także pomysłowość twórców, którzy wielokrotnie potrafili mnie zaskoczyć rozwiązaniami gameplayowymi. Żadnego opierania się na oklepanych schematach.

Czy jednak Jet Kave Adventure nie ma wad? Ma, oczywiście. Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, że gra - stworzona przecież nad Wisłą - nie została wydana w polskiej wersji językowej. Co prawda dialogów praktycznie w niej nie ma, ale pomimo tego lokalizacja by się przydała, szczególnie młodszym odbiorcom. Do minusów należy zaliczyć także grafikę, która wypada oczywiście znacznie lepiej niż w platformówkach z lat dziewięćdziesiątych, ale trzeba przyznać, że jest... cóż, przedpotopowa.

Poza tym Jet Kave Adventure to dobra platformówka i nic więcej. Jeśli właśnie takiej gry szukacie, będziecie zadowoleni. Nie nastawiajcie się jednak na jakąkolwiek gatunkową rewolucję czy na niespodzianki, które zapamiętacie na długo. Przy produkcji 7Levels po prostu miło spędzicie czas.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy