Irony Curtain: From Matryoshka with Love - recenzja

Irony Curtain: From Matryoshka with Love /materiały prasowe

​Studio Artifex Mundi kojarzy się chyba wyłącznie z grami typu hidden object. Chociaż teraz powinienem już napisać: "kojarzyło się".

Artifex Mundi to katowickie studio, powstałe w 2006 roku, które można chyba uznać za najbardziej płodnego spośród polskich deweloperów gier wideo. Jednak do tej pory skupiało się ono prawie w stu procentach na podgatunku hidden object (który ma swoje skromne, ale wierne grono fanów). W swoim portfolio ma kilkadziesiąt tego rodzaju produkcji. Przyznam, że czasem zastanawiałem się, czy temu prawie 160-osobowemu zespołowi jest już do tego stopnia wygodnie w tej niszy, że nigdy z niego nie wyjdzie, czy też w końcu spróbuje swoich sił w innym gatunku. Gdybym postawił na tę drugą ewentualność u bukmachera - wygrałbym. W ubiegłym roku katowiczanie wydali na świat My Brother Rabbit, pełnoprawną przygodówkę point & click. A teraz poszli za ciosem.

Irony Curtain: From Matryoshka with Love to dla Artifex Mundi kolejna przygodówka, dla której inspiracją były zarówno bardziej wspołczesne point & click, jak Deponia czy Filary Ziemi, ale także klasyki ze stajni LucasArts. Gra jest jeszcze bardziej złożona i jeszcze ciekawsza niż My Brother Rabbit, a przy tym dłuższa - jej ukończenie powinno wam zająć przeszło dziesięć godzin. Prawdę pisząc, Artifex Mundi sprawia wrażenie, jakby na przygodówkach zjadło zęby.

Reklama

Akcja Irony Curtain: From Matryoshka with Love rozgrywa się w komunistycznych realiach, przedstawionych w krzywym zwierciadle i z przymrużeniem oka. Jej głównym bohaterem jest dziennikarz imieniem Evan, którego marzeniem jest odwiedzenie tytułowej Matryoshki, wydającej się prawdziwym rajem na Ziemi. Żeby tego dokonać, musi przekroczyć tytułową żelazną kurtynę. W końcu mu się to udaje, ale gdy dociera w wymarzone miejsce, okazuje się, że prawie nic nie wygląda w nim tak, jak się spodziewał. A do tego trafia w samo sedno intrygi, której ciąg dalszy będzie decydował o życiu bądź śmierci wodza panującego w Matryoshce.

Samo zwiedzanie przedstawionego w Irony Curtain: From Matryoshka with Love świata to czysta przyjemność. Autorzy stworzyli karykaturę komunistycznych realiów, pokazując wszystkie jego przywary. Obywatele żyją w biedzie, muszą ciągle stać w kolejce po żywność, a gdy w ich ręce trafi butelka bimbru, to dla nich niemal jak wygrana na loterii. Jednak to nie wszystko. Artifex Mundi zawarło w swojej grze także sporo nawiązań do innych gier - zarówno do kultowych pokroju Fallouta, jak i do hidden objectów ze swojego portfolio (ich odkrywanie może być nie lada gratką dla wszystkich fanów twórczości studia).

W samej rozgrywce Irony Curtain: From Matryoshka with Love nie odkrywa koła na nowo, tylko oferuje to, co od zawsze kochamy w przygodówkach, w możliwie najlepszej postaci. Artifex Mundi zawarło w grze całe mnóstwo łamigłówek do rozwiązania, przedmiotów do zebrania czy NPC-ów, z którymi można porozmawiać. Zagadki wypadają w znacznej większości świetnie - są ciekawe, logiczne i mają odpowiednio wyważony poziom trudności (a zarazem dość zróżnicowany) - a dialogów słucha się z czystą przyjemnością i często także z uśmiechem na twarzy.

Od zawsze podobały mi się oprawy audiowizualne gier Artifex Mundi, więc i tym razem spodziewałem się, że będę miał i na co popatrzeć, i czego posłuchać. Nie myliłem się - Irony Curtain: From Matryoshka with Love posiada naprawdę śliczną, ręcznie rysowaną grafikę oraz udźwiękowienie, które doskonale się z nią komponuje. Graficy i dźwiękowcy Artifex Mundi w najlepszej formie!

Irony Curtain: From Matryoshka with Love to po prostu wzorowa przygodówka, w której trudno dostrzec jakiekolwiek wady. No, może nie licząc błędów technicznych, które prawdopodobnie niedługo zostaną naprawione. Jeśli lubisz gry typu point & click i nietuzinkowe historie, potrafisz docenić ciekawe łamigłówki, dobrze napisane dialogi i poczucie humoru, prawdopodobnie będziesz zachwycony najnowszą produkcją Artifex Mundi. A ja już czekam na kolejne!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy