Invisible Inc. - recenzja

Kanadyjski studio Klei Entertainment zachwyciło nas już Shankiem i Don't Starve. Czas na kolejną propozycję!

Ten niezależny, kanadyjski zespół wydał właśnie na świat swoje najmłodsze dziecko - Invisible Inc. To połączenie strategii turowej i skradanki, wzbogacone dodatkowo o elementy RPG, w którym przenosimy się do nieodległej przyszłości i przejmujemy kontrolę nad agencją szpiegowską. Jej siedziba padła właśnie ofiarą ataku jednej z korporacji chcących przejąć kontrolę nad światem.

Przebywający w niej szpiedzy są zmuszeni do ucieczki, podczas której udaje im się ochronić sztuczną inteligencję o nazwie Incognita. Jednak program, czerpiący obecnie z awaryjnego źródła energii, będzie działał tylko przez 72 godzin. Aby utrzymać go "przy życiu", musimy w tym czasie znaleźć stałe źródło zasilania. Od tych wydarzeń zaczyna się nasza przygoda z Invisible Inc. Fabuła pełni w produkcji Klei Entertainment marginalną rolę. Najważniejsza jest tutaj sama rozgrywka.

Reklama

Na czym ona polega? Cóż, Invisible Inc. nie jest w gruncie rzeczy grą odkrywczą. Można by ją opisać jako połączenie takich produkcji, jak FTL: Faster Than Light czy opracowane również przez Klei Entertainment Don't Starve. Obejmujemy w niej kontrolę nad grupą agentów i wykonujemy kolejne tajne misje, polegające na infiltrowaniu różnych lokacji czy odbijaniu zakładników.

Zabawa toczy się w turach i wymaga od nas pomyślunku, podejmowania racjonalnych decyzji, a także szanowania posiadanych zasobów. Jeśli bowiem któryś z naszych podopiecznych zginie, to permanentnie. A jeżeli zdecydujemy się na udział w jakiejś misji, to w jej trakcie nie możemy się z niej już wycofać. Należy więc mierzyć siły na zamiary i ograniczać liczbę pomyłek do minimum.

W Invisible Inc. nie ma miejsca na spektakularne akcje i otwarte strzelaniny. Kontrolowani przez nas szpiedzy są kruchymi istotami, ginącymi od jednego strzału. Tak więc cały czas musimy uważać na strażników czy śledzące otoczenie kamery, zamykać drzwi, sprawdzać ścieżki, po których poruszają się przeciwnicy... Nie jest łatwo, a sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że z czasem rośnie poziom wykrycia nas przez wroga.

Na szczęście mamy do dyspozycji wspomnianą Incognitę, która pozwala nam na włamywanie się do systemów i wyłączanie kamer czy innych zabezpieczeń. Z każdą misją rośnie też doświadczenie naszych szpiegów, co przekłada się oczywiście na możliwości ich rozwoju (w kampanii odblokowujemy jednak nie tylko umiejętności, ale również całkiem nowych agentów). Ponadto do naszej dyspozycji są przydatne przedmioty i wszczepy, które możemy kupować w rozmieszczanych w losowych miejscach sklepach.

Ba, także lokacje, do których trafiamy w Invisible Inc., są każdorazowo generowane. Już zaczynając rozgrywkę, możemy zdecydować o kilku czynnikach, które wpłyną na ostateczną strukturę świata gry. Jeśli zdecydujecie się uruchomić kampanię po raz drugi, to bardzo możliwe, że będzie on całkiem inny od tego, do którego trafiliście za pierwszym razem. To znacząco wydłuża żywotność Invisible Inc.

Invisible Inc. wygląda niezwykle sympatycznie. Klei Entertainment wykonało grę w stylistyce, do której przyzwyczaiło nas w swoich dotychczasowych produkcjach. Oprawa jest dość ciemna i tajemnicza, ale przy tym także kolorowa i kreskówkowa. W ten oto sposób udało się autorom stworzyć odpowiedni klimat, a jednocześnie sprawić, że odbiór gry nie jest całkowicie poważny (bo taki być według nas nie powinien).

Klei Entertainment zachwyciło nas po raz kolejny. Invisible Inc. można postawić na tej samej półce, co Shank i Don't Starve. Podobnie jak przy tamtych grach, tak i tutaj bawiliśmy się pierwszorzędnie i prawdopodobnie podejdziemy do kampanii jeszcze co najmniej raz czy dwa. Jeśli lubicie gry, w których myślenie i sprytne działanie jest ważniejsze niż zręczne palce, nie możecie przejść obok Invisible Inc. obojętnie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy