Immortal Planet - recenzja

Immortal Planet /materiały prasowe

Po Demon's Souls, Dark Souls, Bloodborne czy polskim Butcherze przyszła pora na kolejną arcytrudną grę. Przedstawiamy Immortal Planet!

Nie ulega wątpliwości, że gry o wysokim poziomie trudności, przeznaczone dla tzw. hardcore'owych graczy, stały się na tyle popularne, że wręcz stworzyły zupełnie nowy podgatunek. Korzystają z tego deweloperzy i więksi, i mniejsi. Kolejnym, który postanowił wykorzystać powyższy trend, jest Tomasz Wacławek (znany z Ronina, wydanego w ubiegłym roku na PC i PS4), który w zasadzie w pojedynkę stworzył Immortal Planet. I wyszło mu to wcale nie najgorzej!

Zabawę w Immortal Planet rozpoczynamy od stworzenia postaci. Nie wyobrażajcie sobie jednak zbyt wiele. Kreator jest mocno ograniczony i nie pozwala na wiele. Możemy jedynie wybrać umiejętność pasywną oraz broń. Wybór ten nie ma dużego wpływu na rozgrywkę, ale pozwala w pewnym stopniu dostosować bohatera do upodobanego przez nas stylu zabawy. Gdy już go dokonamy, budzimy się przy kapsule kriogenicznej...

Reklama

...a następnie rozpoczynamy szaloną, niezwykle trudną rozgrywkę, mocno inspirowaną wspomnianym na wstępie Dark Souls. Choć akcja w Immortal Planet została przedstawiona nie w perspektywie trzecioosobowej, a w widoku izometrycznym (i do tego w 2D, zamiast 3D), to zapożyczenia z produkcji From Software są wyraźne. Wspomniana kapsuła kriogeniczna to bezpieczne miejsce, w którym się odradzamy czy rozwijamy naszą postać. To pierwsze nawiązanie do Dark Souls. Kolejne widoczne są już w...

... walce, która stanowi główny element zabawy w Immortal Planet. Za każdego zabitego przeciwnika otrzymujemy punkty doświadczenia (dzięki nim możemy później rozwijać pięć cech opisujących naszą postać), a gdy giniemy, tracimy je wszystkie. Aby je odzyskać, musimy wrócić w miejsce, w którym polegliśmy. Za każdym razem, gdy zginiemy, respawnują się też wszyscy przeciwnicy (nie licząc bossów). Jeśli jesteście fanami Dark Souls, poczujecie się tu jak w domu.

Jednak Tomasz Wacławek wykorzystał w Immortal Planet pewien pomysł, który odróżnia jego grę od wspomnianych źródeł inspiracji. Chodzi o wytrzymałość, która zużywa się przy każdym wyprowadzonym ciosie. A więc przy każdej sekwencji ataków musimy myśleć o tym, żeby zmieścić się w zakresie określającego ją paska. Wytrzymałość posiadają też przeciwnicy. Warto ją obserwować, bo jeśli u któregoś z nich spadnie do zera, będziemy go mogli zaatakować, nie narażając się na kontratak.

Powyższa nowinka sprawia, że walka w Immortal Planet jest emocjonująca i wymagająca. Cały czas musimy być naprawdę ostrożni i cierpliwi. Jeśli choć na chwilę się zapomnimy, gra błyskawicznie nas za to ukarze. Początki - podobnie jak w Dark Souls czy Bloodborne - są tutaj bardzo trudne, ale po godzinie-dwóch, gdy zaczynamy już lepiej czuć walkę, zaczynamy czerpać z rozgrywki przyjemność. Choć gra ani na chwilę nie przestaje być trudna. A miejscami potrafi być wręcz diabelnie trudna.

Warto wspomnieć, że w Immortal Planet znalazło się także miejsce dla zaklęć oraz broni palnej i granatów. Oczywiście nie możemy korzystać z nich bez ograniczeń (przeciwnie, amunicji jest na przykład bardzo mało), ale często mogą nam one uratować życie. Z kolei ataki bronią białą dzielą się na lżejsze i cięższe. To wszystko wystarczyło do stworzenia satysfakcjonującej mechaniki walki.

Immortal Planet to całkiem udany slasher, przeznaczony raczej dla graczy-masochistów. Jednak ma on kilka minusów, o których także musimy wspomnieć. Pierwszym z nich jest monotonia, dotycząca zarówno odwiedzanych lokacji, jak i przeciwników, którym stawiamy czoła. Przesadą jest według nas to, że gdy trafimy na wroga, nie możemy przed nim uciec (zamykają się przejścia do innych pomieszczeń, co jest już nieco sztucznym zawyżaniem poziomu trudności).

Poza tym, fabuła - choć obecna - została wyraźnie zaniedbana. Wiemy, że mówimy o dziele raptem jednego człowieka, ale mimo wszystko można się było pokusić o ciekawszy scenariusz. Pomimo tego wszystkiego Immortal Planet to całkiem udana gra, która powinna przypaść do gustu miłośnikom takich tytułów, jak Dark Souls, Bloodborne czy Butcher.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy