Icey - recenzja

Icey /materiały prasowe

W okresie, w którym właśnie jesteśmy, trzeba się wychylić nieco bardziej, aby dojrzeć gry warte uwagi. Jedną z nich okazała się Icey.

Nie spodziewaliśmy się, że w okresie świąteczno-sylwestrowym na świat może przyjść taka perełka. Icey to produkcja, którą w ogóle trudno jednoznacznie sklasyfikować. Jednak właśnie to jest jedną z jej największych zalet. Nieszablonowość, która wręcz bije z tej gry, sprawia, że trudno się od niej oderwać. Choć to nie wszystkie jej plusy. O pozostałych napiszemy nieco więcej za chwilę.

Icey to tajemnicza, obdarzona nietypową narracją platformówka 2D (brawler), w której wcielamy się w tytułową wojowniczkę. Autorzy zawarli w niej (w grze, nie w wojowniczce) całe mnóstwo interesujących pomysłów oraz nieszablonowych fragmentów, o których nie możemy jednak zbyt wiele napisać, aby nie popsuć wam zabawy. Najwięcej przyjemności czerpie się bowiem w Icey z odkrywania kolejnych koncepcji, które postanowili zrealizować jej twórcy.

Reklama

Jednym z kluczowych elementów, które w Icey prowadzą nas naprzód, jest narrator. Narrator, który co i rusz mówi nam, co powinniśmy zrobić... ale którego wcale nie musimy słuchać. Ba, podążanie alternatywnymi ścieżkami to sposób na odkrycie licznych ukrytych elementów. Scenarzysta postanowił bawić się z nami, kusić, zwodzić... Czasem podpowiada, co powinniśmy zrobić, innym razem komentuje nasze poczynania, jeszcze innym... zdradza co nieco na temat produkcji gry.

Opowieść przedstawiona w Icey posiada drugie dno, które możemy, ale którego nie musimy odkrywać. Jeśli chcemy zgłębić historię, powinniśmy się zaangażować w odkrywanie nowych ścieżek, co może finalnie doprowadzić do alternatywnego zakończenia. Przejście całej gry nie zajmuje wiele - bo zaledwie nieco ponad trzy godziny - ale to wystarczyło, aby wywrzeć na nas spore wrażenie i zaspokoić naszą żądzę ciekawej historii...

... dodatkowo wzbogaconej o naprawdę udane elementy zręcznościowe. Wszak Icey nie jest jedynie fabularno-eksploracyjnym eksperymentem, ale całkiem niezłą platformówką, w której czeka na nas także sporo pojedynków z przeciwnikami. Starcia są dynamiczne i sprawiają dużo radości. Są także dość wymagające - i to nie tylko na najwyższym poziomie trudności. Jednak wystarczy, że będziemy cierpliwi i skoncentrowani, a nauczymy się walczyć jak prawdziwi weterani.

W walkach wykorzystujemy jedynie miecz, ale to w zupełności wystarczy. Autorzy zaprojektowali kilka ciosów, które możemy wyprowadzać w zależności od upodobań i potrzeb, a do tego z czasem odblokowujemy nowe kombinacje i ulepszamy je, dzięki czemu potyczki nie mają prawa się nudzić. Jeżeli spodobają nam się one bardziej niż odkrywanie ukrytych elementów, nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy cały czas podążali po głównej ścieżce i nie oddawali żadnych skoków w bok, skupiając się przede wszystkim na walce.

Jeśli natomiast odkrywanie tajemnic i odpowiedzi na nurtujące pytania przypadnie nam do gustu (my byliśmy tym aspektem Icey zachwyceni), to na pewno nie wystarczy nam jednorazowe ukończenie przygody. Aby dowiedzieć się wszystkiego, będziemy musieli odwiedzić niektóre lokacje więcej niż raz, a być może także przejść grę co najmniej dwa razy.

Icey to gra nietypowa w jak najlepszym znaczeniu tego określenia. Chcesz poznać oryginalną historię, przeżyć wciągającą po uszy przygodę, a przy okazji wyżyć się nieco podczas efektownych starć? Koniecznie zainteresuj się tym tytułem. Tym bardziej, że nie trzeba za niego dużo płacić. Aktualnie cena na Steamie wynosi nieco ponad 10 euro. Polecamy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama