Gears Tactics - recenzja

Gears Tactics /materiały prasowe

​Ależ piękny okres dla wszystkich miłośników turówek. Najpierw niespodzianka w postaci XCOM: Chimera Squad, a teraz Gears Tactics!

Nie ma chyba wątpliwości co do tego, że Gears of War to jedna z najlepszych serii third person shooterów ostatnich dekad. Nie spodziewałem się jednak, że któregoś dnia doczekam równie (bardzo) dobrej strategii turowej z akcją osadzoną w tym samym uniwersum. Gears Tactics śmiało może konkurować o względy z najlepszymi w swoim gatunku, takimi jak cykl XCOM. To nie odcinanie kuponów od znanej marki, tylko spin-off, o jakim większość fanów nawet nie marzyła.

O tym, że Gears Tactics nie został stworzony tylko po to, żeby w łatwy sposób wyciągnąć od graczy kilka milionów "zielonych", świadczy chociażby to, że twórcy opracowali kampanię dla pojedynczego gracza, której przejście zajmuje sporo ponad dwadzieścia godzin. W trzech aktach, w których śledzimy losy Gabe'a Diaza oraz innych żołnierzy w pogoni za tajemniczym Ukkonem, czekają na nas w sumie dwadzieścia cztery etapy. Nie ma wśród nich żadnych sztucznych wypychaczy, nie ma żadnego trybu strategicznego - jest samo mięso połączone ze sobą interesującą fabułą.

Reklama

W przeciwieństwie do wspomnianego XCOM-a (który służy obecnie za wzór wśród taktycznych turówek), w Gears Tactics nie spędzamy zbyt wiele czasu pomiędzy misjami. Te wykonujemy w ustalonej kolejności, a w przerwach możemy jedynie uzupełnić/ulepszyć ekwipunek, rozwinąć umiejętności czy zmienić wygląd członków drużyny oraz ich opancerzenia. Choć lubię w XCOM-ie część strategiczną (wszystko to, co dzieje się w widoku na kulę ziemską), nie brakowało mi jej tutaj.

Czego to zasługa? Nie tylko fabuły, która nie dość, że potrafi zainteresować, to jeszcze została opatrzona efektownymi przerywnikami filmowymi, nie ustępującymi tym znanym z kanonicznych części serii. To także - a raczej przede wszystkim - sprawka pomysłów na misje (zadania są naprawdę ciekawe i zróżnicowane), samej mechaniki, która została dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Jest dość łatwa do opanowania, przemyślana, wciągająca, wymagająca i satysfakcjonująca. Naprawdę, lista jej zalet jest długa.

Każda plansza jest inna od poprzedniej, a bestiariusz ciągle nas czymś zaskakuje. Przeciwników jest coraz więcej, są coraz bardziej zróżnicowani i każdy z nich ma swoje mocne i słabe strony, co zmusza nas do ciągłej nauki i nieustannego kombinowania. Jeszcze większe wrażenie robią starcia z bossami - czegoś takiego w tym gatunku chyba jeszcze nie widziałem.

Pod względem rozgrywki Gears Tactics w wielu miejscach przypomina XCOM-a. Podobnie jak tam, w każdej turze mamy określoną liczbę punktów akcji, które wydajemy na poruszanie się, wykorzystywanie umiejętności specjalnych czy prowadzenie ostrzału. Cały czas musimy pamiętać o ustawianiu się za osłonami i - z drugiej strony - szukać okazji do oddania jak najgroźniejszej salwy w stronę wroga.

Ważny jest także skład naszego oddziału. Żołnierze reprezentują jedną z pięciu klas, które różnią się między sobą uzbrojeniem i zdolnościami i uzupełniają się wzajemnie. Jeśli któryś z nich zginie (nie wszyscy mogą odejść do krainy wiecznych łowów), lukę możemy uzupełnić rekrutem, którego dopiero będziemy mieli okazję ukształtować. Jak więc widzicie, podobieństw do XCOM-a jest tutaj sporo. Choć są też różnice - w jednej turze możemy oddać więcej niż jeden strzał, a plansze nie są podzielone na pola (poruszać się możemy stosunkowo swobodnie).

Jednak bez wątpienia Gears Tactics wygląda lepiej od XCOM-a. Już od pierwszej chwili widać i słychać, że to wysokobudżetowa produkcja, a nie jakiś tam projekt wymyślony z nudów i stworzony przy wykorzystaniu minimalnych nakładów finansowych. Okej, jakieś tam błędy twórcom się zdarzyły, ale raz, że do premiery większość z nich została naprawiona, a dwa, że nie mają one większego znaczenia. Podczas gry mogłem się więc skupić na graniu i na podziwianiu widoków. Plansze, modele postaci, animacje, efekty specjalne (wystrzały, wybuchy, dymy etc.)... W Gears Tactics wszystko wygląda spektakularnie.

Jestem zachwycony tą grą. Microsoft pokazał, że można rozwijać uznane marki nie tylko wzdłuż, ale też wszerz. Okazało się, że "Gearsy", które do tej pory kojarzyły się wyłącznie z widowiskowymi strzelankami, mogą być także świetną (i równie widowiskową) strategią turową. Myślę, że Gears Tactics powinien kupić każdy miłośnik tego gatunku. No i oczywiście każdy fan serii. Ocena? BARDZO mocna ósemka!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy