Fall Guys: Ultimate Knockout - recenzja

Fall Guys: Ultimate Knockout /materiały prasowe

Fall Guys zrobiło taką furorę na PlayStation 4, że nie mogłem odmówić sobie sprawdzenia jej w akcji.

140 tysięcy osób grających jednocześnie po dwóch godzinach od uruchomienia serwerów. Ta liczba nie dotyczy żadnego długo oczekiwanego przeboju, a niewielkiej produkcji, wypuszczonej za darmo w ramach PlayStation Plus - Fall Guys. Gra viralowo dotarła do mas nie tylko na PlayStation 4, ale także na Steamie. Co zdecydowało o jej popularności?

Żyjemy w epoce battle royale. Studio Mediatonic postanowiło dopasować się do tego trendu i stworzyć grę, która będzie nim inspirowana, ale jednocześnie nie będzie tym, czego może spodziewać się każdy, słysząc hasło "battle royale". Nie ma tu bowiem szukania broni i strzelania do wszystkiego, co się rusza. Zamiast tego jest bieganie, skakanie i omijanie przeszkód.

Reklama

Fall Guys przypomina telewizyjny show rodem z Ameryki lub Japonii, którego uczestnicy muszą zrobić wszystko, by jak najsprawniej dotrzeć do mety, pokonując przy tym szereg utrudnień. W grze Mediatonic mierzy się ze sobą 60 graczy, na których czeka pięć rund. Każda z nich to trwający raptem kilka chwil - ale jakże emocjonujący! - wyścig o pierwsze miejsce. Czasem musimy też współpracować z innymi graczami.

Fall Guys to gra praktycznie dla każdego. Ze względu zarówno na zawartość, jak i na sterowanie, mogą w nią grać zarówno dorośli, jak i dzieci. Wiek i płeć są nieważne - mamy twarde dowody na to, że przy produkcji studia Mediatonic świetnie się bawić może dosłownie każdy. Co ciekawe, nieważne, czy wygrywamy, czy przegrywamy - ubaw za każdym razem jest przedni. Ba, nawet z ponoszonych porażek można czerpać przyjemność!

Autorzy przygotowali szereg zróżnicowanych etapów, na których musimy mierzyć się z odmiennymi przeszkodami. Czasem musimy przejść nad przepaścią, czasem unikamy kręcącego się kołowrotka, czasem przeciskamy się przez obracający się labirynt... Jedyne, co możemy robić podczas pokonywania toru przeszkód, to biec i skakać. Jeśli powinie nam się noga, wypadamy z planszy, by po chwili na nią powrócić - jednak za każdym razem jest to utrata cennych sekund.

Gra bawi jeszcze bardziej, gdy zaczniemy w nią grać ze znajomymi lub z członkami rodziny. Obserwowanie poczynań kompanów i tego, jak radzą sobie z przeszkodami, dostarcza nie lada frajdy. A gdy musimy połączyć siły, by zakwalifikować się do kolejnej rundy, zabawa robi się jeszcze bardziej emocjonująca. Już dawno nie czerpałem takiej przyjemności z rywalizacji i kooperacji - a Fall Guys oferuje jedno i drugie.

Fall Guys sprawdza się także doskonale jako gra "z doskoku". Z racji tego, że kolejne rundy są bardzo krótkie, całą serię można rozegrać w ciągu maksymalnie kilkunastu minut. I to wystarczy, aby się odprężyć i poprawić sobie nastrój. Warto zachować tę produkcję na dysku nawet, jeśli ma służyć wyłącznie jako przerywnik między poważniejszymi tytułami.

Mediatonic wzbogaciło Fall Guys o prosty system progresji, który pozwala na personalizowanie naszego "fall guya". Awansując na kolejne poziomy "doświadczenia", odblokowujemy dostęp do nowych kolorów czy skórek. Gra zawiera także mikrotransakcje, ale w ich ramach możemy kupić jedynie kosmetyczne dodatki. Nie da się w żaden sposób zwiększyć szans na zwycięstwo poprzez używanie karty kredytowej. Chwała twórcom - i wydawcy - za to!

Fall Guys to jedna z fajniejszych niespodzianek tegorocznego sezonu ogórkowego. Prosta, zupełnie nieoczekiwana gra, która wciągnęła setki tysięcy (a może już miliony?) graczy na całym świecie, okazuje się niezwykle wciągającą, sieciową zręcznościówką. Jeśli ją pobierzecie, gwarantuję, że spędzicie przy niej przynajmniej kilka godzin wypełnionych po brzegi czystą, niczym nieskrępowaną frajdą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy