Enigmatis: Mgły Ravenwood - recenzja

​Polske studio Artifex Mundi całkowicie zdominowało podgatunek HOPA (Hidden Object Puzzle Adventure). Gry spod tej egidy są wydawane często i regularnie. A co najważniejsze...

... nie przekłada się to na spadek jakości. Każda z produkcji Artifex Mundi, z którymi mieliśmy do czynienia, zrobiła na nas dobre wrażenie. Ciekawe opowieści, wciągająca rozgrywka oraz atrakcyjna, ręcznie rysowana szata graficzna - to znaki rozpoznawcze gier polskiego zespołu. Posiada je także najnowszy tytuł od rodzimego dewelopera, zatytułowany Enigmatis: Mgły Ravenwood i będący kontynuacją Enigmatis: Duchy Maple Creek. Gra opowiada ciąg dalszy rozpoczętej poprzednim razem historii.

Tym razem trafiamy do tajemniczego, baśniowego, acz mrocznego rezerwatu Ravenwood, gdzie czeka na nas kolejna zagadka do rozwikłania. Cała historia kręci się wokół zaginionego małżeństwa i jego córki, a wymieszane są w niej także wątki mistyczne, takie jak magia czy demony. Jest dość interesująca, choć twórcy zdecydowanie zbyt szybko odkrywają karty. Przydałoby się więcej niespodzianek na drodze do rozwiązania scenariusza.

Reklama

Jeśli chodzi o rozgrywkę, Enigmatis: Mgły Ravenwood niczym nie zaskakuje. W dalszym ciągu mamy do czynienia ze stuprocentową HOPĄ, w której przemierzamy kolejne lokacje, odnajdujemy przedmioty (w tym różnego rodzaju dowody, które zbieramy na specjalnej tablicy), wykorzystujemy je w odpowiednich miejscach, prowadzimy dialogi, a także - czy też przede wszystkim - rozwiązujemy łatwiejsze oraz trudniejsze zagadki. Łamigłówki są interesujące oraz logiczne, a dodatkowo twórcy pozwalają nam ustalić poziom trudności, więc w grze coś dla siebie znajdą zarówno weterani przygodówek, jak i początkujący gracze.

W razie problemów w pokonaniu któregokolwiek fragmentu przygody możemy skorzystać z systemu podpowiedzi. Wskazówki można znaleźć także w świecie gry, chociażby rozmawiając z NPC-ami. Przejście całości nie powinno wam zająć więcej niż 3-4 godziny, ale - biorąc pod uwagę, że zapłacicie za tę przyjemność około 15 złotych - nie jest to wcale taka zła propozycja, prawda?

Enigmatis: Mgły Ravenwood technologią oraz stylistyką przypomina poprzednie gry Artifex Mundi. W grze połączono ręcznie rysowane, dwuwymiarowe tła z trójwymiarowymi postaciami i - jak zwykle - te pierwsze wyglądają zdecydowanie lepiej od drugich (sztucznych, kiepsko animowanych). Wszystkie lokacje wykonano z dużym poczuciem estetyki oraz dbałością o szczegóły, co zresztą nie powinno dziwić nikogo, kto grał w poprzednie produkcje od Artifex Mundi. Za ich sprawą udało się także stworzyć tajemniczy klimat, który spotęgowano świetnie dobraną ścieżką dźwiękową.

Sprawa z grami od Artifex Mundi zawsze jest prosta. Za każdym razem otrzymujemy dokładnie to, czego oczekujemy. Enigmatis: Mgły Ravenwood zawiera wszystko to, za co lubimy produkcje polskiego zespołu - ciekawą historię (choć zbyt szybko poprowadzoną), pełnowartościową rozgrywkę, atrakcyjną oprawę oraz osobliwy klimat. I to wszystko za kilkanaście złotych...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy