Dungeons 3: Complete Collection - recenzja

Dungeons 3: Complete Collection /materiały prasowe

Na powrót kultowego Dungeon Keepera nie ma co liczyć (nawet mi nie mówcie o tym... czymś na smartfony), więc pozostaje śledzić losy serii Dungeons.

Miałem przyjemność ogrywać jej drugą część, a trzecia jakoś mnie ominęła. Jednak co się odwlecze... Niedawno w moje ręce (a raczej na mój dysk twardy) trafiła "trójka" w wydaniu Complete Collection. Poza podstawką zawiera ona wszystkie wydane do tej pory dodatki: Once Upon a Time, Evil of the Caribbea, Lord of the Kings, Clash of Gods, An Unexpected DLC, Famous Last Words oraz A Multitude of Maps. W sumie daje to przeszło 50 misji, generowane proceduralnie mapy, tryb kooperacji dla dwóch graczy, opcję multiplayer oraz powiększoną liczbę komnat, potworów i umiejętności. Lepszej okazji na nadrobienie zaległości nie mogłem sobie wyobrazić.

Reklama

Dungeons 3 - podobnie zresztą jak poprzednie odsłony - czerpie garściami ze wspomnianego Dungeon Keepera. Wcielamy się w niej w zarządcę lochów, który staje przed różnymi zadaniami do wykonania. Każde z nich wymaga rozbudowy naszego podziemnego królestwa o nowe komnaty oraz powiększania naszego bestiariusza o kolejne stwory. W głównej kampanii dla pojedynczego gracza przejmujemy duszę elfki imieniem Thalya, a następnie dążymy do przejęcia władzy nad światem śmiertelników.

Dokonując podbojów i zarządzając sprawnie lochami, zdobywamy złoto oraz punkty zła, które pozwalają nam się rozwijać. Po pierwsze - musimy budować coraz to bardziej zaawansowane pomieszczenia, począwszy od skarbca i sypialni, a na browarze, cmentarzysku czy komnacie tortur skończywszy. Po drugie - musimy szkolić różnej maści kreatury, takie jak impy, gobliny, orki, zombie, wampiry czy golemy. Po trzecie - musimy rozwijać naszą bohaterkę, która z czasem zyskuje coraz to nowe umiejętności. Po czwarte - osobne drzewko rozwoju ma także nasze podziemne królestwo. Wykorzystując surowce, możemy odblokowywać dostęp do nowych komnat i kreatur, zwiększać liczebność armii czy zdobywać potężne umiejętności.

Choć będziemy robili, co w naszej (mrocznej) mocy, żeby zapewnić naszym podwładnym spokojny, podziemny żywot, nasze lochy będą co jakiś czas atakować nieprzyjaciele - rycerze czy złodzieje. A czasem to my zaatakujemy, chcąc podbić nowe ziemie (fajnie, że od czasu do czasu mamy okazję wyściubić nos z podziemia i zobaczyć piękny, kolorowy świat... który będziemy mieli za zadanie zdewastować). W obu przypadkach czeka nas walka, która opiera się na wykonywaniu prostych poleceń. Jest przyjemna, ale bez szału. Przypomina trochę Warcrafta 3, ale w nieco gorszym wydaniu.

W Dungeons 3 gra się przyjemnie, niemniej muszę przyznać, że z czasem gra robi się coraz bardziej monotonna. Kampania została zaprojektowana w sposób liniowy i niezbyt zaskakujący. Gdy odblokujemy już większość komnat czy kreatur, zaczynamy powoli tracić motywację do dalszej zabawy. Żeby wystarczyło jej na kilkadziesiąt godzin - wliczając wszystkie dodatki, może nawet i setkę! - trzeba być wręcz zachwyconym rozgrywką. A ja byłem z niej po prostu zadowolony.

Liniowy i nie do końca emocjonujący przebieg kampanii to nie wszystkie bolączki Dungeons 3. Jest ich nieco więcej. Nie są może znaczące, ale muszę o nich wspomnieć. To optymalizacja zawiedzie i gra chrupnie pomimo całkiem niezłego sprzętu, na jakim jest ogrywana, to sterowanie dokuczy w niektórych aspektach rozgrywki, to znowu sztuczna inteligencja pokaże, że jest bardziej "sztuczna" niż "inteligencja".

No, ale mimo wszystko należy uznać Dungeons 3 za udaną próbę zaspokojenia fanów stareńkiego Dungeon Keepera. Jestem pewien, że jeśli nie graliście w "dwójkę", będziecie zadowoleni i spędzicie z "trójką" przynajmniej kilka długich wieczorów. A jeżeli zdążyliście już pograć w Dungeons 2, pytanie, czy macie ochotę na więcej tego samego, bo w gruncie rzeczy Dungeons 3 nie wnosi w stosunku do niej zbyt wiele świeżości.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy