Diablo III

Gdybym cofnął się w czasie o kilka lat i ogłosił wszem i wobec, że Diablo trafi na konsole, zostałbym wyśmiany, a może i obrzucony kamieniami. A jednak...

Jeszcze nie tak dawno zakład o to, czy Diablo kiedykolwiek zawita na konsolach, można by porównać do obstawienia u bukmachera zwycięstwa Polski nad Hiszpanią. Ale cuda się zdarzają. Blizzard po wielu latach lojalności wobec pecetów i pecetowców zdecydował o przeniesieniu trzeciej części swojego kultowego hack'n'slasha na Xboksy 360 i PlayStation 3. O ile jeszcze kilka tygodni temu można było dyskutować o słuszności tego kroku, o tyle teraz nie ma już w tym temacie żadnych kwestii spornych - Diablo III to najlepsze, co mogło spotkać konsole, a konsole to najlepsze, co mogło spotkać Diablo III. Od tej gry nie da się oderwać!

Reklama

Już na samym początku wypada uspokoić wszystkich miłośników cyklu, że konsolowe Diablo III to wierna kopia komputerowego pierwowzoru. Zawartość została skopiowana w skali jeden do jednego. Nie wycięto nawet najdrobniejszego elementu. Wszystko - począwszy od fabuły (najmniej ważne), poprzez rozwój postaci oraz uzbrojenia (ważniejsze), aż po charakter rozgrywki (najważniejsze) - pozostało niezmienione. Jeśli więc ktokolwiek miał obawy o to, że konsolowe Diablo III będzie uboższą wersją tego pecetowego, może je teraz wyrzucić do kosza albo spalić w piecu.

Jednak chyba najwięcej obaw dotyczyło sterowania. Część graczy obawiała się (może nawet całkiem słusznie), że granie w Diablo III na padzie to nie będzie już to samo, co na klawiaturze i myszce. Czy którakolwiek z obaw się spełniła? Nie, ani jedna. Blizzard sterowanie padem zaprojektował wprost znakomicie. Osobiście spodobało mi się ono jeszcze bardziej niż to klasyczne i jestem pewien, że nie tylko ja mam takie odczucia. Krótko - lewą ręką sterujemy bohaterem, a prawą wyprowadzamy ataki oraz korzystamy z umiejętności (kryją się pod czterema buttonami). Do tego dołożono odskok, który pomaga czasem wydostać się z opresji. To wszystko. Jakieś zastrzeżenia? Brak! Wręcz przeciwnie, dzięki sterowaniu padem Diablo III stało się jeszcze szybsze i bardziej dynamiczne.

Konsolowe Diablo III może poszczycić się także nową opcją zabawy, która wydłuża jego żywotność o co najmniej kilkadziesiąt procent. Mowa o kooperacji dla nawet czterech osób, której tak bardzo brakowało mi w pecetowej wersji, a w której po prostu zakochałem się, grając na Xboksie (na PlayStation pewnie też bym się zakochał). Wspólna zabawa odbywa się na jednym, niepodzielonym ekranie, dzięki czemu nie ma najmniejszego odczucia dyskomfortu.

To pojawia się tylko wtedy, gdy któryś z graczy otwiera ekran ekwipunku, gdyż ten pojawia się na całym ekranie, a nie na jego fragmencie. Czasem też zdarza się, że któraś z postaci zostaje automatycznie przeniesiona w środek walki, co może być przyczyną frustracji, gdy postać ta reprezentuje akurat klasę dystansową. Jednak to tylko drobne zgrzyty, pomimo których Diablo III w kooperacji to prawdziwe mistrzostwo (a przy piwie i przekąskach - arcymistrzostwo!). Oczywiście jeśli nie mamy żadnych znajomych, którzy chcieliby z nami pograć, możemy w dalszym ciągu bawić się przez internet.

Diablo III na konsolach wygląda tak samo, jak na pecetach. Czyli dobrze, może nawet bardzo dobrze, ale nie lepiej. Nie jest to na pewno szczyt możliwości ani Xboksa 360, ani PlayStation 3, ale akurat grafika - podobnie jak fabuła - jest w tej grze umiarkowanie ważna, z czym zgodzi się pewnie większość z was.

To zabawne. Podczas gdy większość graczy zastanawiała się, czy konsolowe Diablo III dorówna pecetowemu, to okazało się od niego jeszcze lepsze. Z padem w dłoni gra się weń jeszcze lepiej - sterowanie jest wyśmienite, a rozgrywka dodatkowo zyskała na dynamice. A do tego dochodzi jeszcze opcja kooperacji offline, która wyciska z tej produkcji resztki tego, co w niej najlepsze. Tej przyjemności po prostu nie można sobie odmówić.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Diablo III | Blizzard | RPG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama