Destiny 2: Poza Światłem - recenzja

Destiny 2: Poza Światłem /materiały prasowe

​Bungie i Activision nie poddają się i cały czas starają się skusić do zabawy w Destiny 2.

Destiny 2: Beyond Light (w Polsce wydany pod tytułem Destiny 2: Poza Światłem) to już trzeci dodatek do sieciowego loot shootera od twórców serii Halo. Poprzedni - Shadowkeep - wypadł tak sobie, ale Activision nie poddaje się w staraniach o pozyskanie nowych graczy. O takich wynikach, jak rok temu, oczywiście nie ma co marzyć. Wtedy koncern podjął decyzję o przejściu na model free-to-play. Przełożył się on na rekord w postaci ponad 290 tysięcy osób bawiących się jednocześnie przez Steama. W ostatnich miesiącach liczba ta co najwyżej dochodziła do 120 tysięcy. Czy premiera nowego rozszerzenia może poprawić tę sytuację?

Reklama

O ile kampania w Shadowkeep wypadała średnio i dla nowych osób mogła być ciężkostrawna, o tyle ta przedstawiona w Beyond Light prezentuje się już znacznie lepiej. Jej główną część spędzamy w Kosmodromie, który gracze z większym stażem będą kojarzyć z pierwszej odsłony Destiny. Lokacja prezentuje się świetnie, zaprojektowane misje są interesujące, choć niestety całość wystarczy raptem na kilka godzin. Co ciekawe, twórcy zdecydowali się też usunąć część planet (a dokładnie Io, Tytan, Merkurego oraz Marsa) i aktywności, tak aby nie przytłoczyć nowicjuszy. To dla nich dobra wiadomość, ale ci z was, którzy grali w Destiny 2 już od jakiegoś czasu, mogą się poczuć zawiedzeni.

Nie byłoby to dla mnie większym problemem, gdyby nie to, że cięcia poszły znacznie dalej. Kampanie z poprzednich dodatków są wciąż dostępne, ale już ta z "podstawki" została usunięta. Mało tego, Bungie pożegnało się także z częścią broni i elementów pancerza. Tym samym stopień zaawansowania nowych i starych graczy zbliżył się do siebie, co tych nowych powinno ucieszyć, za to rozczarować tych, którzy z Destiny 2 spędzili już dziesiątki godzin.

Jednym z głównych atutów Destiny 2: Beyond Light jest - obok interesującej kampanii fabularnej - księżyc Europa, czyli zupełnie nowa lokacja do wspólnej zabawy. Spodobał mi się jej surowy, zimowy krajobraz, wzbogacony o efektowne zjawiska meteorologiczne. Odkrywanie jej tajemnic sprawiło mi sporo satysfakcji. Po ukończeniu kampanii możemy też na Europie przeprowadzać akcje sabotażu - to różnego rodzaju aktywności przypominające standardowe zadania dzienne.

Skoro mowa o aktywnościach, to trzeba napisać o pojawieniu się nowych utraconych sektorów. To niewielkich rozmiarów obszary, na których możemy zdobyć rzadkie przedmioty, ale wiąże się to z nie lada wyzwaniem - każdą taką planszę trzeba przejść w ciągu piętnastu minut. W Destiny 2: Beyond Light pojawiły się one w wariantach dla postaci na bardzo wysokich poziomach Światła, co - dla odmiany - ucieszy graczy starszych stażem. Ponadto warto dodać, że tym razem utracone sektory posiadają swoje własne wątki fabularne.

Destiny 2: Beyond Light to także trzy nowe specjalizacje związane z Ciemnością. Po jednej otrzymała każda z klas: Łowca, Tytan i Czarownik. Poznajemy je bliżej podczas kampanii singlowej, aż do samego końca zgłębiając ich możliwości. Oczywiście nowe specjalizacje to także nowe umiejętności. Te koncentrują się wokół nowej mocy - stazy. Pozwala ona na zamrażanie przeciwników, jak również na tworzenie różnego rodzaju lodowych obiektów, pozwalających na zadawanie dodatkowych obrażeń. Każdą z nowych umiejętności możemy dodatkowo zmodyfikować, ale trzeba przyznać, że na ich rozwinięcie potrzeba sporo czasu. Niestety, towarzyszy temu także niezbyt emocjonujący backtracking.

Nie da się ukryć, że Destiny 2: Beyond Light to kontrowersyjny dodatek, który zasady gry zmienia w sposób satysfakcjonujący nowych graczy, za to irytujący dla tych, którzy są z nią już od dłuższego czasu. Niemniej - starając się ocenić go obiektywnie - muszę przyznać, że wypada on całkiem przyzwoicie. Nowej zawartości mogłoby być w nim jeszcze więcej (zabrakło na przykład nowych map do zabawy w PvP), ale mimo wszystko trudno narzekać na stosunek ceny do jakości. Obecnie, niedługo po premierze, dodatek kosztuje 120 złotych. (a "podstawka", przypomnijmy, jest dostępna w modelu free-to-play).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Destiny 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy