Deluxe Ski Jump 2 (Android) - recenzja

​Legenda znów żywa! Deluxe Ski Jump powróciło po wielu latach i wciąga tak samo, jak dawniej.

Chyba każdy z nas zagrywał się w popularnego "Małysza" lata temu - czy to w domu, czy na lekcjach informatyki w szkole, czy w kawiarence internetowej. Pierwsza wersja Deluxe Ski Jump zadebiutowała w lipcu 1999 roku. Stworzył ją - podobnie jak późniejsze - Jussi Koskela, fiński programista. Gdy opracowywał jej kod, zapewne nawet nie śniło mu się, że jego gra może podbić świat. A przynajmniej tę część, w której skoki narciarskie cieszą się popularnością.

W Polsce Deluxe Ski Jump - a dokładnie Deluxe Ski Jump 2 - swój sukces zawdzięcza z pewnością "Małyszomanii", która eksplodowała i trwała w pierwszych latach bieżącego stulecia. To w tym okresie Adam Małysz sięgał po kolejne, niezliczone trofea, w tym po puchar Turnieju Czterech Skoczni. Każdy chciał być jak on. I gra Jussiego Koskeli to umożliwiała.

Reklama

Choć skoki narciarskie wciąż mają liczne grono entuzjastów, żadnej grze nie udało się powtórzyć sukcesu Deluxe Ski Jump 2. Nawet kolejne odsłony tej serii, również stworzone przez Koskelę, przeszły bez większego echa. To dało się usłyszeć dopiero pod koniec listopada, kiedy do sklepu Google Play trafiła smartfonowa wersja dawnego "Małysza" (użytkownicy iPhone'ów i najnowszych modeli Huaweia muszą obejść się smakiem). Nie mogłem nie skorzystać z okazji i nie przypomnieć sobie dawnych czasów. Tym bardziej, że można to zrobić zupełnie za darmo.

Deluxe Ski Jump 2 na Androida to dokładnie ta sama gra, co przed laty. Wygląda tak samo, brzmi tak samo (wspomnienia powracają w mgnieniu oka, wystarczy zobaczyć i usłyszeć sam ekran tytułowy), oferuje te same opcje, zawiera te same skocznie... Jedynie sterowanie jest - rzecz jasna - inne. Na smartfonie z progu wychodzimy, naciskając palcem ekran, później balansujemy, ruszając urządzeniem w górę lub w dół, a na koniec, by wylądować, znów naciskamy ekran - albo jednym palcem (telemark), albo dwoma (bezpieczniejsze lądowanie obunóż).

Wystarczyło kilka skoków, bym przypomniał sobie, czemu Deluxe Ski Jump 2 zawdzięczało swój wielki sukces. To gra tak prosta, że bawić się przy niej może wręcz każdy, ale jednocześnie, jeśli chce się oddawać wzorowe skoki i bić rekordy na kolejnych skoczniach, wymagająca wielu godzin treningu. Jest to przy okazji także bardzo dobry symulator tej dyscypliny sportu, wiernie odwzorowujący prawa fizyki.

Deluxe Ski Jump 2 najlepiej sprawdza się oczywiście podczas rozgrywki ze znajomymi. Wystarczy stworzyć kilku skoczków, wybrać, na jakich skoczniach chcemy konkurować (do wyboru kilkadziesiąt obiektów - od Anglii K50 do Słowenii K250), i... zaczynać zabawę! Po każdym skoku przekazujemy telefon kolejnej osobie. Obraz z niego warto przenieść na coś większego - monitor albo telewizor - aby wszyscy mogli podziwiać wyczyny kolegów i koleżanek.

Jednak w Deluxe Ski Jump 2 jest także bardzo przyjemną zabawą dla pojedynczej osoby. Gra umożliwia stworzenie nawet kilkunastu zawodników sterowanych przez sztuczną inteligencję i zdecydowanie o poziomie ich umiejętności. Możemy oglądać ich skoki albo pomijać je. W tym drugim przypadku rozgrywka jest bardzo szybka i sprawdzi się na kilku- lub kilkunastominutową sesję.

Jedynym mankamentem Deluxe Ski Jump 2 są reklamy, które pojawiają się pomiędzy skokami, wybijając nas z rytmu. Na szczęście można się ich pozbyć w łatwy sposób. Wystarczy zapłacić. 12,99 zł. To naprawdę symboliczna kwota, jak na dostęp do tak wciągającej gry.

Wszak Deluxe Ski Jump 2 przez te wszystkie lata ani trochę się nie zestarzało i wciąż potrafi porwać na długie wieczory, szczególnie gdy dorwiemy się do niej ze znajomymi. Wszystko zostało w niej po staremu. Czytaj: tak samo dobre, jak na początku wieku. Jedynie trzeba się przestawić na nowy rodzaj sterowania. Gorąco polecam. Wysokich lotów!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy