Dark Souls II (PC) - recenzja

Na pecetową wersję pierwszego Dark Souls czekaliśmy prawie rok dłużej niż na konsolową. Na komputerową konwersję sequela studio From Software wystarczyło zaczekać miesiąc.

O przeniesienie pierwszego Dark Souls na pecety gracze walczyli długo i zaciekle. Wystosowano nawet specjalną petycję, pod którą podpisało się ponad 90 tysięcy osób (!). From Software nie miało wyboru. Po prawie roku od konsolowej premiery najtrudniejsza gra ostatnich lat trafiła na komputery osobiste.

Konwersja - poza paroma wpadkami (przede wszystkim przeciętna optymalizacja i nieudane sterowanie na klawiaturze i myszy) - wypadła bardzo dobrze. Tym razem poszło łatwiej i szybciej. From Software wydało pecetową edycję Dark Souls II raptem miesiąc po konsolowej. Jaka ona jest? Lepsza, a może gorsza od poprzedniczki? Za chwilę odpowiemy sobie na to pytanie.

Reklama

Na początek krótkie przypomnienie, z czym mamy do czynienia. Dark Souls II to RPG akcji, w którym przenosimy się do starożytnej krainy Drangelic, gdzie mamy znaleźć sposób na zdjęcie z ludzi klątwy nie umarłych, powodującej, że żadna istota po śmierci nie może zaznać spokoju. Punktem, od którego rozchodzą się wszystkie ścieżki w uniwersum gry, jest nadbrzeżne miasteczko Majula.

Pierwsze chwile spędzone z Dark Souls II to krótka wycieczka w to miejsce, podczas której decydujemy, jak nasza postać ma wyglądać, a także którą klasę reprezentować. A później zaczyna się nasza ogromna, wielogodzinna przygoda. Świat gry jest ogromny, bardzo różnorodny (odwiedzamy w nim lasy, góry, miasta, jaskinie, podziemia), a także bardzo... niebezpieczny.

Tym samym dochodzimy do elementu, który według fanów gry zadecydował o jej sukcesie - do poziomu trudności. Dark Souls II jest co najmniej tak trudne, jak część pierwsza. Przygotujcie się na śmierć co kilka kroków, nawet jeśli jesteście zaprawionymi w bojach wojownikami. Jeśli nie wzniesiecie się na wyżyny, jeśli chodzi o zręczność oraz - co równie ważne - taktykę, możecie ginąć nawet jeszcze częściej. Czasem po trzech ciosach, czasem po dwóch, czasem po jednym. To NIE jest propozycja dla niedzielnych graczy. Jeśli nie lubisz wyzwań, nie masz co sięgać po tę grę.

Czas przejść do wrażeń z zabawy wersją pecetową. Czym różni się ona od konsolowej? Przede wszystkim - grafiką. Dark Souls II na komputerach wygląda wyraźnie lepiej. A przynajmniej ma szansę wyglądać, bo oczywiście na przeciętnym pececie takiego efektu nie osiągniemy, ale jeśli dysponujemy mocniejszym sprzętem, powinniśmy być bardzo zadowoleni z jakości. Nie jest to może - mimo to - najwyższa półka, bo widzieliśmy już niejedną ładniejszą produkcję, ale jest na czym zawiesić oko. Gra wygląda też na lepiej zoptymalizowaną od poprzedniczki. Podczas zabawy prawie w ogóle nie narzekaliśmy na spadki wydajności.

Rzecz kolejna - sterowanie. Element najczęściej ganiony w przypadku pecetowej wersji "jedynki". Na szczęście From Software wysłuchało narzekań graczy i udostępniło nam tym razem opcję zmiany klawiszologii. Jednak, co bardzo dziwne, nie zezwolono na zmianę wszystkich ustawień. A zatem jest lepiej niż poprzednim razem, ale nie idealnie. Dark Souls II pozostaje najbardziej grywalne na padzie. Klawiatura i mysz to ostateczność.

W pecetowym wydaniu Dark Souls II pojawiła się także opcja szybkiego przemieszczania się pomiędzy ogniskami. Jeśli dysponujemy dobrej jakości sprzętem, poruszanie się między punktami na mapie powinno przebiegać bardzo szybko. Pod tym względem wersja komputerowa wypada lepiej od konsolowej.

I to by było na tyle. Pecetowe Dark Souls II wypada równie dobrze (czyli bardzo dobrze!), jak konsolowe. A nawet jeszcze lepiej, ze względu na grafikę oraz szybkie poruszanie się po świecie gry. Sterowanie nie powinno nikogo rozczarować, pod warunkiem, że wyposażymy się w pada. Polecamy wszystkim graczom oczekującym wciągającej, długiej przygody w fantastycznym świecie. A także wyzwania, które momentami da wam tak popalić, że będziecie mieli dość.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dark Souls II
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy