Crossroads Inn - recenzja

Crossroad Inn /materiały prasowe

​W każdym szanującym się RPG-u odwiedzamy różnego rodzaju karczmy, oberże i bary. Jednak nigdy do tej pory nie mieliśmy okazji poznać tych miejsc... od kuchni. Aż do teraz.

A to za sprawą Crossroads Inn, czyli debiutanckiej produkcji krakowskiego studia Kraken Unleashed. Rodzimy deweloper postanowił zaskoczyć graczy pomysłem na rozgrywkę, pozwalając im wcielić się w rolę właściciela oberży funkcjonującej w realiach średniowiecznego fantasy. Sama koncepcja od samego początku wzbudzała zainteresowanie, ale - jak wiadomo - do pełni sukcesu potrzebna jest jeszcze umiejętna realizacja. O tym, jak ona wypadła, przekonałem się, spędzając z Crossroads Inn dwa długie wieczory.

Można powiedzieć, że produkcja Kraken Unleashed łączy w sobie elementy gry ekonomicznej i zabawy w mikrozarządzanie, dodaje do tego odrobinę z serii The Sims, osadzając to wszystko w klimatach, które kojarzymy głównie z RPG-ami. Wcielając się w karczmarza, stajemy przed zadaniem zbudowania i wyposażenia naszego lokalu, a następnie rozwinięcia do tego stopnia, by każdy szanujący się śmiałek chciał do niego przyjść na kufel zimnego piwa i coś na ząb.

Reklama

A jak to wygląda w praktyce? Do naszych obowiązków należy na przykład pilnowanie stanów magazynowych. Musimy dbać o to, by w naszej oberży nie zabrakło ani składników niezbędnych do przygotowania potraw, ani alkoholu, ani rzeczy tak prozaicznych, jak drewno na opał. Zakupy robimy u pobliskich kupców, starając się nie tylko znaleźć jak najniższe ceny, ale również umiejętnie planując transport (płacimy za niego każdorazowo). W naszej karczmie nie jesteśmy sami - mamy także pracowników, o których musimy dbać. Na początku tylko jednego, ale z czasem nasza ekipa się rozrasta. Poszczególne osoby są opisane różnymi cechami i nadają się do wykonywania odmiennych obowiązków - jeden będzie sprawniej sprzątał, drugi sprawdzi się do noszenia ciężarów etc. Pracownicy w miarę postępów w rozgrywce rozwijają się, ale i my zdobywamy dostęp do nowych możliwości czy wyposażenia. W końcu możemy także rozbudowywać i upiększać nasz lokal. Pod tym względem Crossroads Inn daje duże pole do popisu.

Gra w ogóle zaskakuje złożonością i poziomem rozbudowania. Opisane powyżej elementy to nie wszystko. Goście, którzy nas odwiedzają, mają różne preferencje. Jeśli zorientujemy się, że prawie nikt nas nie odwiedza, możemy zainwestować w reklamę. A gdy zacznie nam brakować pieniędzy, powstaje nie lada problem. Jeśli nam się poszczęści, odwiedzi nas poszukiwacz przygód, który wykona zadanie, przynosząc tym samym korzyści naszej karczmie. Z pewnością nie jest to tytuł, który poleciłbym początkującej osobie. Na szczęście twórcy stworzyli kampanię fabularną (obok niej czeka na nas tryb sandboksowy), która przeprowadza nas po kolei przez poszczególne aspekty. Chociaż, patrząc z drugiej strony, oczekiwałbym po niej czegoś więcej - ciekawszych wyzwań na późniejszych etapach czy bardziej interesującej fabuły. Dialogi, które prowadzimy z odwiedzającymi nas bohaterami, oraz okazjonalne wydarzenia specjalne to zbyt mało. Także sam świat, w którym toczy się akcja gry, jest... jakiś taki zwyczajny.

Skoro jesteśmy już przy wadach Crossroads Inn, to muszę wspomnieć o takim sobie interfejsie. Choć kampania przedstawia nam po kolei poszczególne aspekty rozgrywki, to jednak prosiłoby się o bardziej intuicyjne uporządkowanie poszczególnych elementów na ekranie. Kiepsko działa także sztuczna inteligencja naszych pracowników, którzy na przykład dość często mają problem ze znalezieniem drogi do celu, a zdarza im się także... zawiesić się w jakimś pomieszczeniu. W takich sytuacjach bywa, że musimy wczytać któryś z ostatnich save'ów. Chyba nie muszę opisywać, jak bardzo potrafi to być irytujące.

Crossroads Inn wygląda przeciętnie, ale tego można się było spodziewać, bo gra była już przecież wielokrotnie prezentowana na gameplayach, a poza tym mówimy - bądź co bądź - o niskobudżetowej produkcji. W tym kontekście zaskakująco dobrze wypada z kolei udźwiękowienie, a w szczególności muzyka. Pracował nad nią sam Marcin Przybyłowicz, którego twórczość możecie znać m.in. z trzeciej części Wiedźmina.

Crossroads Inn to gra ze sporym potencjałem, ale przeciętnie wykonana i z błędami, które potrafią doprowadzić do czerwoności (nie pomaga wtedy nawet kufel zimnego piwa). Nie wszystko uda się w niej naprawić (świat gry raczej pozostanie miałki, a kampania fabularna niezbyt interesująca), ale jeśli twórcy się postarają (przede wszystkim usuną najbardziej dokuczliwe błędy, ale także np. dodadzą ciekawe scenariusze), mają szansę wyjść na prostą. I tego im z całego serca życzę, bo koncepcja, na którą się zdecydowali, zdecydowanie mi się podoba.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Crossroads Inn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy