Children of Morta - recenzja

Children of Morta /materiały prasowe

​Children of Morta spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Na koniec lata w moje ręce trafiła gra, do której najchętniej wracałbym przez całą jesień.

Podczas gdy mój wzrok koncentrował się już na jesienno-zimowym harmonogramie premier, na mój komputer trafiła Children of Morta - prawdopodobnie jedna z najciekawszych premier tego lata... ba, tego roku! To po prostu rewelacyjna reprezentantka gatunku "roguelike", która nie pozwala się od siebie oderwać. Ja przynajmniej miałem z tym duże problemy. A czego była to zasługa? Spieszę z odpowiedzią!

Children of Morta opowiada historię rodziny Bergsonów, która zamieszkuje okolicę tytułowej jaskini. Mieści się ona pośrodku pięknej, kolorowej krainy o nazwie Rea, której mieszkańcy wiodą sielankowe życie. Jednak któregoś dnia spada na nią plaga w postaci starodawnego zła, określanego jako Zepsucie. Ktoś - a jakże - musi stawić mu czoło. Kto to będzie? Tak, zgadza się, będzie to rodzina Bergsonów (która, swoją drogą, od pokoleń chroni krainę przed niegodziwcami).

Reklama

Czy to brzmi jak tania, sztampowa historyjka? Owszem. Ale spokojnie, to dopiero początek. Ciąg dalszy jest już o wiele, wiele lepszy. Children of Morta snuje swoją opowieść w sposób dojrzały, nieprzewidywalny i wciągający po same czubki uszu. Świetnie wypada zarówno narracja, kreacje bohaterów, jak i dialogi, które nagrano z udziałem zdolnych aktorów. Z czasem dowiadujemy się coraz więcej o krainie, jak również o Bergsonach. I są to historie naprawdę interesujące.

Fabuła rozwija się przede wszystkim podczas wizyt w rezydencji Bergsonów. To tutaj możemy porozmawiać z pozostałymi członkami rodziny, ale również poczytać notatki, przygotować się do kolejnej wyprawy czy poprawić statystyki bohaterów, wykorzystując do tego zebraną wcześniej morvę. Co ciekawe, gdy przegramy, jesteśmy automatycznie przenoszeni z powrotem do domu i... nagrodzeni przerywnikiem filmowym przedstawiającym scenki z życia Bergsonów. Niektóre są mało znaczące, ale są też takie, które pozwalają nam poznać lepiej fabułę i historię rodziny. Przy okazji możemy trochę zwolnić i ochłonąć przed ponownym wyruszeniem w drogę.

A gdzie, tak w ogóle, wyruszamy? Do lochów, które nazwano tutaj Sanktuarium, aby odnaleźć portale pozwalające przenieść się w różne części krainy, spaczone przez Zepsucie. Jednak zanim udaje się do nich dotrzeć, musimy przebić się przez zastępy wrogów - zupełnie przeciętnych (jak gobliny czy szkieletory), mocniejszych, a także bossów (od czasu do czasu, rzecz jasna).

Walka w Children of Morta jest mocno hack'n'slashowa i daje sporo przyjemności, a także satysfakcji (szczególnie po trudniejszych potyczkach). Każdą z postaci gra się nieco inaczej, bo każda jest wzorowana na innej archetypowej klasie. I tak na przykład John to wojownik (tank), który potrafi uderzać z dużą mocą, ale i bronić się tarczą, Linda jest mistrzynią w strzelaniu z łuku, a Lucy potrafi czarować, na przykład przywołując siejące spustoszenie tornada albo ciskając we wrogów kulami ognia. Warto zaznaczyć, że będziecie musieli nauczyć się grać każdym z bohaterów. Gra karze nas za zabawę tylko jedną, ulubioną postacią (gdy zbyt długo nią kierujemy, w końcu spada jej maksymalny poziom życia), więc co jakiś czas musimy wybierać inną. To świetny pomysł, który sprawia, że rozgrywka w Children of Morta jest bardziej wymagająca, ale i bardziej różnorodna.

Do dalszej zabawy zachęca to, że nasze postacie ciągle się rozwijają i zdobywają nowe umiejętności, to, że przemierzane lokacje są w dużym stopniu generowane, podobnie jak występujący w nich przeciwnicy, a także to, że autorzy przygotowali szereg zdarzeń losowych i zadań pobocznych. Tak więc nieważne, ile razy zostajemy pokonani (przygotujcie się, że będzie się to zdarzać dość często) - i tak chcemy grać dalej.

Wypada jeszcze wspomnieć, że Children of Morta ślicznie wygląda. Studio Dead Mage postawiło na pixel artową oprawę, która pasuje do tej gry jak ulał. Projekty lokacji i postaci są niezwykle urokliwe, a gdy dodamy do tego jeszcze płynne animacje - otrzymujemy całokształt, który przyciąga wzrok i cieszy oko. A kropkę nad "i" stawia ścieżka dźwiękowa, która wprowadza do Children of Morta iście baśniową atmosferę.

Krótko mówiąc - jestem urzeczony. Children of Morta to roguelike, który urzeka oprawą audiowizualną, porywa głęboką i zaskakującą opowieścią i zachwyca wymagającą, a zarazem bardzo przyjemną rozgrywką. Podoba mi się także to, że twórcy potrafili ze śmierci bohaterów uczynić nie tylko nieodłączny, ale i istotny element gry, który wcale nie frustruje, a wręcz jest niezbędny do stuprocentowego poznania historii. Polecam każdemu miłośnikowi "rogalików" i nie tylko!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Children of Morta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy