Call of Duty: Advanced Warfare - czy tak będzie wyglądać kiedyś wojna?

​Nadszedł listopad, a wraz z nim kolejna, jedenasta już część Call of Duty. Czy Activision w końcu coś zmieniło w dotychczasowej formule?

Gracze już od jakiegoś czasu narzekają, że kolejne odsłony Call of Duty to tylko klony poprzednich, że Activision nie wymusza na twórcach żadnych zmian, że rozgrywka staje się przestarzała... I tak co roku, podczas gdy następne części serii sprzedają się jak ciepłe bułeczki i osiągają wyższe przychody niż największe kinowe przeboje. Czy w zaistniałej sytuacji sensowne byłyby jakiekolwiek rewolucje? Activision uważa, że nie. I nic się w tej kwestii nie zmieniło. Call of Duty: Advanced Warfare to stary, dobry COD. Tak, dobry, nawet bardzo. Sami coraz bardziej wątpimy w to, że tej serii potrzebne są większe innowacje...

Reklama

W końcu co roku możemy być pewni, że jesienią otrzymamy grę akcji ze świetną kampanią - kapitalnie wyreżyserowaną, z ciekawą fabułą i wartką akcją - oraz jeszcze lepszym multiplayerem, a to wszystko okraszone co najmniej bardzo ładną grafiką. Wszystko powtarza się w przypadku Call of Duty: Advanced Warfare. Z tą tylko różnicą, że grafika nie jest ładna, a bardzo, bardzo ładna. Pod tym względem COD wszedł w nową, next-genową epokę.

Zacznijmy jednak od fabuły. W Call of Duty: Advanced Warfare przenosimy się w przyszłość tak daleko, jak jeszcze nigdy dotąd w tej serii. Scenariusz toczy się bowiem w latach pięćdziesiątych bieżącego wieku. Krąży wokół firmy militarnej Atlas, która z każdym rokiem rozrasta się i powiększa swoje wpływy na całym globie. Na jej czele stoi Jonathan Irons, w którego wcielił się sam Kevin Spacey. Z kolei głównym bohaterem, którym przychodzi nam pokierować, mianowano Jacka Mitchella, jednego z żołnierzy Atlasu.

Jak zwykle fabuła rozwija się szybko i nie chcemy wam zdradzać zbyt wiele, dlatego pozostawimy jej odkrywanie w całości wam. Tak jak w poprzednich odsłonach, wydarzenia pokazywane są zarówno podczas akcji, w której bierzemy udział, jak i za pomocą fantastycznie wyreżyserowanych - i tym razem także wspaniale wyglądających - przerywników filmowych. Oglądani w nich aktorzy także dobrze wykonali swoją robotę. No, może nie wszyscy. Zachwycać można się przede wszystkim Kevinem Spacey (klasa sama w sobie), ale na jego tle kiepsko wcielający się w głównego bohatera Troy Baker.

Kampania dla pojedynczego gracza jest tak (bardzo) dobra, jak w poprzednich częściach. Kolejne misje to odcinki ogólnie bardzo ciekawej historii, podczas których przeżywamy wiele strzelanin, wybuchów oraz zwrotów akcji. Plansze są różnorodne i dobrze zaprojektowane, a tempo - utrzymane na stałym, bardzo wysokim poziomie. Umiejscowienie akcji pozwoliło twórcom trochę pofantazjować, jeśli idzie o wyposażenie i pojazdy. Najważniejszą z nowości jest naturalnie obtrąbiony już na lewo i prawo egzoszkielet, dzięki któremu możemy wyżej skakać, szybciej biegać czy leczyć się, gdy zajdzie taka potrzeba. Ba, możliwe jest nawet wspinanie się po ścianach czy spowalnianie akcji. Jest to bardzo ciekawa nowość, choć mamy wrażenie, że dano nam zbyt mało szans na zabawę nowymi funkcjami.

W naszych działaniach możemy wykorzystać zróżnicowane, futurystyczne typy broni (strzelamy nie tylko nabojami, ale też wiązkami energii czy plazmą!), a także interesujące gadżety. Najciekawiej z nich prezentują się granaty z trzema trybami wybuchu (w sumie więc mamy do wykorzystania sześć opcji), takimi jak oślepianie, wykrywanie pozycji przeciwników czy... tradycyjne "łubudu!". Ponadto autorzy pozwolili nam zasiąść za sterami nowoczesnych wersji znanych doskonale pojazdów, takich jak czołg czy odrzutowiec. Co oczywiście za każdym razem daje niemało frajdy.

A co z długością kampanii? Nie będziecie zaskoczeni. Przejście jej od A do Z zajmie wam raczej nie więcej niż sześć godzin. Ot, standard. A co dalej? A jakże, multiplayer! W opcji wieloosobowej czeka was ogrom dobrej zabawy. Według nas, rozgrywka w niej jest jeszcze lepsza niż do tej pory. W dużej mierze dzięki wprowadzonemu egzoszkieletowi, który dopiero w multiplayerze "robi różnicę". Za jego sprawą potyczki stały się bardziej wertykalne (możemy wchodzić na budynki, brać udział w strzelaninach na dachach etc.), a także bardziej różnorodne i taktyczne. To ostatnie dzięki dobrodziejstwom egzoszkieletu, który - poza wspomnianymi już funkcjami - pozwala także na wejście w tryb kamuflażu bądź wyciszenie odgłosów wydawanych podczas biegu. Gwarantujemy, że nowy sposób rozgrywki w multiplayerze przypadnie wam do gustu. A nawet jeśli nie, to zawsze możecie wziąć udział w potyczkach, w których egzoszkielet jest niedozwolony.

Jeśli idzie o tryby rozgrywki, to otrzymaliśmy ich łącznie 11. Wśród nich znalazły się nowości. W Uplink naszym zadaniem jest przechwytywanie oraz podawanie między graczami specjalnej piłki tak, aby ostatecznie dotrzeć nią w konkretne miejsce. Jest też czteroosobowa kooperacja, w której stajemy naprzeciwko zastępom przeciwników - Exo Survival. Niestety, nie jest zbyt porywający. Powróciły ponadto tryby Hardpoint, Capture the Flag, a także War, choć pod zmienioną nazwą - Momentum. Wśród przygotowanych opcji zabawy są lepsze i gorsze, ale każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Jedynym minusem - niestety, sporym - jest brak serwerów dedykowanych. Tym razem hostem zostaje gracz wylosowany spośród chętnych do zabawy. Jeśli trafi nam się ktoś ze stabilnym, szybkim łączem, problemu nie ma. Gorzej, kiedy się trafi...

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Call of Duty: Advanced Warfare wygląda przepięknie. Nie tylko podczas fenomenalnie animowanych cutscenek, ale także w trakcie samej rozgrywki, podczas której będziecie oglądać śliczne widoki, majestatyczne budowle, widowiskowe efekty specjalne, świetnie przeniesionych do wirtualnego świata aktorów... Naprawdę jest na czym zawiesić oko! A do tego grę naprawdę dobrze zoptymalizowano, więc zagracie w nią nawet na nieco starszych pecetach, choć oczywiście już na niższych detalach. Call of Duty: Advanced Warfare także świetnie brzmi - muzyka jak zwykle doskonale podkreśla wojenny klimat, odgłosy zostały świetnie przygotowane, a aktorzy słychać, że doskonale wiedzieli, na czym polega ich robota.

Call of Duty: Advanced Warfare to nie rewolucja, ale chyba najbardziej innowacyjna odsłona serii od lat. To przede wszystkim dzięki wprowadzeniu egzoszkieletów, które wprawdzie w kampanii nie znaczą tak dużo, jak według nas powinny, ale za to w multiplayerze zmieniają wiele. A w końcu to opcja wieloosobowa świadczy przede wszystkim o wartości Call of Duty. Tak jest od lat i tak jest wciąż. Single jest bardzo dobry, ale to w multi spędzicie tutaj kilkadziesiąt godzin pełnych emocji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty: Advanced Warfare
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy