Borderlands: Game of the Year Edition - recenzja

Borderlands: Game of the Year Edition /materiały prasowe

​Na Borderlands 3 przyjdzie nam jeszcze długo poczekać, ale żeby umilić sobie ten czas, możemy odpalić Borderlands: Game of the Year Edition.

Borderlands to jedna z najmilej wspominanych przeze mnie strzelanek ostatnich lat. Wydana dziesięć lat temu gra okazała się w pewnym stopniu rewolucyjna, pokazując, jak dobrze można się bawić przy FPS-ie w kooperacji, a także popychając skostniały gatunek w stronę czegoś nowego (czegoś, co ostatecznie nazwano loot shooterami). Nie jestem za tym, aby remasterować każdą starszą grę, ale Borderlands na przywrócenie do życia zasłużyła bez dwóch zdań. Jak udała się ta operacja? Czy Borderlands: Game of the Year Edition zasługuje na to, by się nią zainteresować?

Reklama

Należy przyznać, że absolutnie nie jest to strzelanka idealna. Zwłaszcza dzisiaj, dekadę po premierze. Pewne jej elementy - jak na przykład poruszanie się pojazdami, a nawet strzelanie - mogłyby na pewno zostać wykonane lepiej. Jednak pomimo tego przy Borderlands: Game of the Year Edition bawiłem się tak samo dobrze, jak przy oryginale.

Być może to zasługa kilku zmian, które wprowadzili twórcy - takich jak minimapa w stylu tej z Borderlands 2 czy automatyczne podnoszenie amunicji i pieniędzy - a być może tego, że jest to zwyczajnie bardzo dobra gra. A być może tego i tego. Ponad 20 godzin świetnej zabawy w kampanii fabularnej macie gwarantowane. Jeśli nie graliście w oryginał, oto świetna okazja, by nadrobić zaległości.

W Borderlands: Game of the Year Edition gra się trochę lepiej także dlatego, że w ramach remastera poprawiono jej wygląd oraz płynność działania. Różnice nie są być może kolosalne, ale nietrudno dostrzec, że to i owo ulepszono. Niestety, nie usunięto usterek, które dręczyły oryginał. Chodzi mi między innymi o delikatne spadki animacji (mniejszy problem) czy o doczytywanie się tekstur na naszych oczach (większy problem). Szkoda. Wydając remaster, powinno się takie błędy przeszłości naprawiać.

Borderlands: Game of the Year Edition daje nam w dalszym ciągu możliwość gry kooperacyjnej w maksymalnie cztery osoby jednocześnie. Grać można lokalnie, jak również przez sieć (choć można przeczytać o problemach, które pojawiają się podczas wyszukiwania kompanów do wspólnej zabawy). Zabawy jest wtedy co nie miara, ale bez obaw, jeśli zdecydujecie się na rozgrywkę w pojedynkę (albo po prostu nie będziecie mieli innej możliwości), nie będziecie bardzo stratni - Borderlands: Game of the Year Edition w obu formułach gwarantuje kilka niezwykle przyjemnych wieczorów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy