Age of Empires 4 - legendarna strategia powróciła w nowej odsłonie

​Age of Empires 4 to gra, która przywraca blask niemal zapomnianemu gatunkowi strategii czasu rzeczywistego. Na taki powrót klasyka czekaliśmy!

Miłośnicy Age of Empires już dwa lata temu otrzymali łakomy kąsek w postaci remastera drugiej części serii, zaś w roku ubiegłym wznowienie "trójki", ale dopiero teraz Microsoft zaserwował danie główne - pełnoprawną kontynuację. Czekaliśmy na nią szesnaście lat. To długo, ale chyba nikt nie powie, że nie było warto. Ani żaden weteran gatunku, ani nowicjusz, który weźmie udział w średniowiecznych wojnach na ekranie monitora.

Age of Empires 4 to ewolucja, a nie rewolucja. Autorzy - studio Relic Entertainment (Homeworld, Company of Heroes, Warhammer 40,000: Dawn of War) oraz zespół World's Edge (odpowiedzialny za remastery części drugiej i trzeciej) - pozostali wierni głównym mechanikom, które znamy z poprzednich części serii. W grze po raz kolejny skupiamy się na zbieraniu surowców, rozbudowie bazy, szkoleniu armii oraz atakowaniu wroga. Nie wprowadzono nawet żadnego nowego zasobu. Do rozwoju wciąż wykorzystujemy cztery: żywność, drewno, złoto oraz kamień. Ale to dla mnie żadna wada. Osobiście nie liczyłem na to, że twórcy ostrzelają dotychczasowe pomysły z katapulty, tylko mądrze je wykorzystają i rozbudują. I tak też zrobili.

Reklama

Wbrew pozorom nowości w Age of Empires 4 jest całkiem sporo i chyba wszystkie z nich są udane. Po pierwsze - od teraz mamy aż trzy sposoby na odniesienie zwycięstwa. Poza tym dotychczasowym, czyli dominacją, mamy jeszcze - wzorem serii Sid Meier's Civilization - bardziej pokojowe alternatywy. Zamiast zrównywać wrogą osadę z ziemią, możemy wznieść cud typowy dla danej cywilizacji i obronić go przed najazdami albo przejąć rozmieszczone na mapie święte miejsca, wykorzystując do tego specjalne jednostki religijne.

Po drugie - w czwartej części mury i bramy, które stawiamy wokół naszej osady, służą nie tylko do powstrzymania wojsk wroga. Od teraz mogą na nich stać nasze jednostki i aktywnie bronić się z tej pozycji przed atakiem. Po trzecie - choć bez zmian pozostał podział na cztery epoki, awans odbywa się teraz poprzez wzniesienie charakterystycznej dla danej cywilizacji budowli specjalnej. Każda taka konstrukcja zapewnia też dodatkowe premie. Po czwarte - wprowadzono opcję skradania się. Jeśli chcemy przejść niepostrzeżenie pod mury wrogiej cywilizacji, możemy kryć jednostki w lasach.

Jednak największą nowością dla większości miłośników serii będą same cywilizacje, które prowadzimy do boju. Jest ich w sumie osiem. Cztery - Anglię, Francję, Chiny oraz Mongolię - znamy z poprzednich części, choć oczywiście każda z nich została wzbogacona. Cztery kolejne - Dynastia Abbasydów, Sułtanat Delhijski, Święte Cesarstwo Rzymskie oraz Ruś - są całkiem nowe. Chyba nie muszę pisać, że dla każdej z nich przygotowano odmienne projekty, odmienne budynki i jednostki specjalne, a także nagrano wypowiedzi we właściwych dla nich językach. Świetna robota. Odkrywanie każdej cywilizacji to zabawa na dobrych parę godzin.

A skoro mowa o czasie, to Age of Empires 4 oferuje wiele godzin przedniej zabawy w kampanii dla pojedynczego gracza, a poza tym zawiera także tryb potyczek oraz multiplayer. O ile w tej pierwszej rzadko skupiamy się na rozbudowie bazy i szkoleniu wojska, o tyle w pozostałych modułach musimy opanować te aspekty w jak najlepszym stopniu. Szczególnie, jeśli zdecydujemy się grać z innymi żywymi graczami.

Age of Empires 4 to gra bliska ideału, ale nie idealna. Podczas zabawy najbardziej doskwierała mi sztuczna inteligencja. Nie tylko wroga, który niejednokrotnie zachowuje się głupio, ale także kontrolowanych przeze mnie jednostek, które wielokrotnie miały problem ze znalezieniem drogi do wskazanego celu. Wydawało mi się, że w dzisiejszych czasach kiepski pathfinding to coś, czego już trudno doświadczyć w grach - a jednak. Dyskusyjna jest też oprawa graficzna. Nie od strony technicznej, bo pod tym względem Age of Empires 4 wypada bardzo dobrze, ale jeśli idzie o estetykę. To najbardziej cukierkowa odsłona serii i myślę, że wielu graczy uzna to wręcz za defekt. Podobnie jak brak tłumaczenia na język polski.

Age of Empires 4 to kontynuacja kultowej serii, na którą warto było czekać. Nowy deweloper wykonał solidną pracę, przenosząc stare mechanizmy w nową epokę, a następnie rozbudowując je o własne, udane pomysły. Czy graliście w poprzednie odsłony, czy nie - spróbujcie. Czy nastawiacie się na kampanie single player, czy na tryb wieloosobowy - spróbujcie. Chciałbym zobaczyć w przyszłości więcej tak dobrych RTS-ów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama