Zagrani na śmierć

Pięć przypadków, kiedy granie okazało się śmiertelne. Niedawno w Chinach odnaleziono dziewczynę, która dziesięć lat temu uciekła z domu, a rodzina uznała ją za zmarłą. Okazało się, że przez ten czas mieszkała w różnych kafejkach internetowych, żyjąc dzięki otrzymywanemu jedzeniu i datkom. Całe dnie spędzała natomiast na zabawie - grając w gry.

To jednak nie jedyny przykład udowadniający, że wirtualna rozrywka może być niebezpieczna. I dodajmy, że jeden z mniej drastycznych. Uzależnienie od gier może być sporym problemem w skrajnych przypadkach zagrażającym życiu. Nietypowo postanowiliśmy - między innymi ku przestrodze - przedstawić wam pięć osób, które zmarły, bo zbyt długo przesiadywały przed komputerem lub konsolą.

Headshot! I tak przez 650 godzin...

To z pewnością mógłby być wynik, który zapisałby się w Księdze Rekordów Guinnessa, gdyby nie zakończył się tak tragicznie. W 2011 roku pewien 33-letni mężczyzna z Chin spędził na graniu "w produkcje sieciowe" (nie podano konkretnych tytułów) 27 dni. Pod rząd. W trakcie swojego imponującego maratonu pił i jadł niewiele (poza "chińskimi zupkami"), o śnie nie mówiąc.

Reklama

Dwie i pół doby ze StarCraftem

Dla Koreańczyków StarCraft jest niczym sport narodowy. Nic więc dziwnego, ze w pierwszą odsłonę niezwykle popularnego cyklu Blizzarda grał też niejaki Lee Seung Seop. Ba, był od niego uzależniony, co sprowadziło na niego kłopoty w postaci utraty pracy. Aby odreagować swoje kłopoty, mężczyzna udał się do pobliskiej kafejki internetowej, gdzie ze znajomymi znowu zaczął grać. I na jednym posiedzeniu spędził aż 50 godzin. Ponoć miał już iść do domu, ale gdy podniósł się z krzesła, osunął się na nie. Po czym już nie wstał.

Śmiercionośny ruch

Sport to zdrowie? A gdzie tam. Pewnego dnia Tim Evans postanowił potrenować korzystając z opracowanej przez Nintendo gry Wii Fit. Wykonując ćwiczenie na desce, nagle osunął się na podłogę. Zmarł w drodze do szpitala. Okazało się, że mężczyzna cierpiał na przewlekłą chorobę serca i aktywność fizyczna najprawdopodobniej znacząco pogorszyła stan jego zdrowia. Na tyle, że wywołała zawał...

World of Warcraft i samobójstwo

Kolejny dowód na to, że dzieci powinny korzystać z wirtualnej rozrywki pod ścisłą kontrolą dorosłych. Trzynastoletni Xaio Yi namiętnie grał w World of Warcraft, popularną produkcję sieciową Blizzarda. W końcu zaczął myśleć, że gdy umrze, połączy się z członkami swojej gildii i przeniesie się do cyfrowego świata. Teorię postanowił przekuć w praktykę i zeskoczył ze składającego się z 24 pięter wieżowca. Przed śmiercią sporządził cztery notatki, a każdą z nich napisał z perspektywy jednej ze swoich czterech postaci.

Śmiertelna premiera

Diablo III to bez wątpienia była jedna z najbardziej oczekiwanych premier w historii branży. Wystarczy zresztą popatrzeć na dane - choć produkcja została wydana tylko na PC (platformie dodajmy, którą postrzegano dotychczas jako "umierającą"), w ciągu kilku pierwszych dni od debiutu sprzedała się w milionach egzemplarzy.

Poziom "hajpu" był na tyle duży, że wiele osób, gdy już rozpoczęło zabawę, nie mogło oderwać się od gry. Jak na przykład pewien Tajwańczyk znany jako Chuang, który udał się do kafejki internetowej, gdzie jednorazowo spędził na zabawie w trzeciego "Diaboła" 40 godzin. Szlachtowałby pewnie piekielne zastępy dalej, ale wycieńczony padł twarzą na klawiaturę. Został co prawda obudzony przez jednego z pracowników kafejki, ale po zrobieniu kilku kroków przewrócił się. Martwy.

Swoją drogą, gdybym pracował w Blizzardzie, chyba bym zaczął się niepokoić. No bo popatrzcie - to już trzeci przypadek w naszym zestawieniu, z którym związana jest produkcja developerów z "Zamieci". To jakaś klątwa?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: World of Warcraft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy