The Order: 1886 - bardziej gra czy bardziej film?

Gry wideo bywają nazywane interaktywnymi filmami. Na pewno trudno w ten sposób określić serie, takie jak FIFA czy Sim City, ale...

Jednocześnie można wymienić kilkadziesiąt - a może nawet kilkaset - tytułów, które czerpią garściami ze sztuki filmowej reżyserii. Niegdyś wyglądało to inaczej niż dzisiaj. W seriach Command & Conquer czy Wing Commander mogliśmy zobaczyć żywych aktorów, występujących w przerywnikach pomiędzy kolejnymi misjami. Dzisiaj natomiast trudno spotkać się z podobną formą.

Wiele gier - Call of Duty, Grand Theft Auto, Batman, Max Payne - jest realizowanych w iście filmowy sposób, ale nie występują w nich aktorzy tylko trójwymiarowe modele postaci (choć zdarzają się wyjątki, takie jak Tex Murphy: Tesla Effect). Czasem efekt jest lepszy, czasem gorszy. Całkowicie nowe standardy w tej dziedzinie powinna wyznaczyć The Order: 1886, która ukaże się już 20 lutego (najbliższy piątek), tylko na PlayStation 4.

Reklama

Film w grze czy gra w filmie?

W tej trzecioosobowej grze akcji, opracowanej przez studio Ready at Dawn, nie zobaczymy żywych aktorów. Jednak zastosowana w niej technologia i jej mistrzowskie wykorzystanie sprawiają, że patrząc na The Order: 1886 w akcji, można ją spokojnie pomylić z filmem. Autorzy zrobili, co tylko mogli, aby osiągnąć taki rezultat. I nie chodzi tutaj tylko o niesamowitą jakość grafiki (którą, zamiast o niej czytać, najlepiej po prostu zobaczyć samemu), ale także chociażby o płynność obrazu.

Podczas gdy wszyscy producenci starają się zaserwować na konsolach nowej generacji rozgrywkę w stałych 60 klatkach na sekundę, ludzie z Ready at Dawn przyznają wprost i bez skrępowania, że The Order: 1886 będzie działać jedynie w 30 klatkach. Dlaczego? Dlatego, że - według nich - dzięki temu... gra będzie wyglądała bardziej filmowo.

"60 klatek na sekundę jest naprawdę fajne. Lubię grać w gry w 60 klatkach. Jednak taka płynność obrazu naprawdę zmienia estetykę. My, starając się o jak najbardziej filmowy wygląd, od samego początku mieliśmy na uwadze, że filmy są wyświetlane w 24 klatkach na sekundę. W naszym przypadku zdecydowaliśmy się na 30 klatek, ponieważ 24 nie są zbyt dobre do grania.

To ustępstwo w kwestii stworzenia gry estetycznie zachwycającej, na które zdecydowaliśmy się ze względu na to, że musi się w nią także dobrze grać" - tłumaczy Dana Jan, reżyser The Order: 1886. Czy to brzmi przekonująco? Czy może Ready at Dawn nie było w stanie stworzyć tak pięknego, a jednocześnie tak płynnego obrazu? Nie ma co oceniać - o tym, czy 30 klatek to wystarczająca płynność dla tej gry, przekonamy się, grając.

Nowe doświadczenie

The Order: 1886 będzie nasycone akcją, w której będziemy brali udział czynnie bądź biernie. Przejście gry przeciętnej osobie powinno zająć około 6-7 godzin, z czego około połowa to czysty gameplay. W pozostałym czasie będziemy albo oglądać przerywniki, albo brać udział w czymś w rodzaju interaktywnego filmu. Jeśli chcecie, możecie obejrzeć całą przygodę na YouTube. Na tej podstawie trudno ocenić, czy gra jest naprawdę dobra, ale na pewno można po tym powiedzieć jedno - The Order: 1886 to fenomenalne widowisko, jakiego jeszcze gracze nigdy nie doświadczyli.

Jeszcze kilka słów o fabule. The Order: 1886 przeniesie nas do zawartego w tytule roku, do Londynu z alternatywnej wersji historii (ale z wiernie odwzorowanymi budowlami z tamtych czasów). Zabawa będzie się toczyć w wiktoriańskiej, steampunkowej atmosferze. Historia opowie o wojnie pomiędzy Zakonem (wzorowanym na Rycerzach Okrągłego Stołu) a bestiami przypominającymi połączenie ludzi i zwierząt (wynik mutacji, które rozpoczęły się już kilkaset lat wcześniej). Wcielimy się w sir Galahada, jednego z wiodących rycerzy Zakonu, który - wspólnie z towarzyszami - wyrusza być może na ostateczną wojnę z mutantami.

Tylko na dużym ekranie

Nawet, jeśli The Order: 1886 okaże się niezbyt oryginalną i niekoniecznie zachwycającą grą, z pewnością będzie zjawiskiem, które aż żal będzie pominąć. Ready at Dawn przygotowało oprawę, jakiej jeszcze nigdy nie widzieliśmy na konsolach czy komputerach. I nawet tylko dla niej warto się tym tytułem zainteresować. Grać najlepiej na ogromnym telewizorze i z zestawem głośników. A może domyślnym miejscem do grania powinno być w tym przypadku... kino?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Order: 1886
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy