Pokémon GO: Popularna aplikacja ratuje życie

Zainstalowały ją miliony osób na całym świecie i chyba nikt nie spodziewał się, że zupełnie przypadkowo okaże się ona tak bardzo przydatna.

Słyszeliśmy opowieści o pechowcach, którzy zaabsorbowani polowaniem na pokémony wchodzili pod rozpędzone samochody, ale okazuje się, że medal ma też drugą stronę. W Japonii gra powstrzymuje... samobójców.

Nie, nie chodzi o to, że ludzie dzięki Pokémon GO nagle odnaleźli sens i radość życia. Mechanizm jest dużo bardziej prozaiczny - pojawienie się pokestopów sprawiło, że w odludnych dotąd miejscach kręcą się gracze ze smartfonami, którzy płoszą potencjalnych samobójców.

Przykładem są niesławne japońskie klify Tōjinbō przyciągające nieszczęśników gotowych rzucić się do Morza Japońskiego. Yukio Shige, emerytowany policjant i szef organizacji non-profit zapobiegającej samobójstwom, twierdzi, że tylko w zeszłym roku życie odebrało sobie w tym pięknym, lecz upiornym miejscu 150 osób. Jak podaje The Japan Times, liczba takich przypadków drastycznie spadła jednak w sierpniu i wrześniu.

Jeden z niedoszłych samobójców powiedział mu wprost, że rozmyślił się dzięki "niesprzyjającej atmosferze", która panuje na klifach od momentu premiery gry. Oczywiście zmiana decyzji może być wyłącznie chwilowa, ale Shinge podkreśla, że nawet nieco więcej czasu na przemyślenie sprawy i ewentualne znalezienie pomocy jest bezcenne. Namawia, by "odczarowywać" złe miejsca pokroju Tōjinbō, organizując w nich eventy związane z grą, by potencjalni samobójcy nie mogli zostawać tam sam na sam z ponurymi myślami.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Pokémon GO
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy