No Man's Sky: Groźby śmierci pod adresem producenta

Życie producenta gier nie jest usłane różami. Ba! czasami bywa nawet mocno niebezpieczne. Przekonał się o tym twórca długo oczekiwanego tytułu na PS4 - No Man's Sky. Co prawda teoretycznie, ale jednak.

Zresztą nie tylko on. Zaczęło się od momentu, w którym dziennikarz Jason Schreier z Kotaku opublikował na podstawie swoich źródeł niemal pewną informację o nadchodzącym opóźnieniu gry. Naraził się tym części użytkowników subreddita No Man's Sky, którzy najwyraźniej postanowili nie tylko winić posłańca, grozić mu w zaskakująco rozwiniętych esejach "wp***dolem".

Gdy nową datę premiery ogłoszono oficjalnie, do społeczności gry dotarło, że to raczej nie Schreier nie jest winny całemu zamieszaniu. Wielbiciele No Man's Sky znaleźli więc nowy cel - najbardziej prominentnego twórcę gry, Seana Murraya.

Murray przyznał, że dostał masę gróźb śmierci i żartobliwie rozładował napięcie dodając, że jego dom wygląda teraz jak "Kevin sam w domu #fortzpoduszek" oraz że nie może doczekać się, aż będzie bezpiecznie, bo "śliski olej i kulki na schodach utrudniają dostanie się do toalety".

Nie wiem jak wy, ale ja nie mogę się doczekać, aż trafię w No Man's Sky na planetę ochrzczoną przez kogoś "TwojeDzieciNieWrócąDziśZPrzedszkolaPanieMurray". Dobrze wiedzieć, że sztuka marketingu growego sięgnęła już poziomu, w którym ludzie stają się fanatykami na wiele tygodni przed tym, jak pierwszy raz będą mieli bezpośredni kontakt w grą. Cieszę się, że w końcu wyprzedziliśmy w czymś literaturę.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: No Man's Sky
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy