Najlepsze i najbardziej nietypowe kampanie marketingowe

Co robili wydawcy, by promować swoje gry?

Kilka miesięcy temu swoją premierę miało Metal Gear Solid V: The Phantom Pain - kolejna odsłona słynnego cyklu o przygodach Solid Snake’a i spółki. Jeszcze przed debiutem gra zasłynęła nietypową akcją marketingową wymyśloną przez Hideo Kojimę. Produkcję zaprezentowano na gali rozdania nagród Video Game Awards w 2012 roku pod tytułem The Phantom Pain. Za jej powstanie odpowiadać miało szwedzkie studio Moby Dick.

Początkowo wydawało się, że jest to zupełnie nowa gra, ale na pokazanym wówczas zwiastunie zauważyli sporo odniesień do serii Metal Gear Solid. Mało tego - wspólnym wysiłkiem wydedukowali, że imię szefa Moby Dick (Joakim) jest tak naprawdę anagramem słowa "Kojima", zaś jego nazwisko ("Mogren") zawiera wyraz "ogre", który odnosi się do tajemniczego projektu Ogre, nad którym pracował Hideo Kojima.

Reklama

Później ujawniono, że The Phantom Pain jest w rzeczywistości piątą odsłoną Metal Gear Solid. Postać szefa studia Moby Dick została natomiast stworzona przez samego Kojimę, a więc głównego autora cyklu.

Opisana wyżej akcja marketingowa odbiła się szerokim echem w branży. W historii wirtualnej rozrywki miały miejsce jednak także inne, nie mniej nietypowe. Przygotowaliśmy zestawienie pięciu najbardziej niestandardowych kampanii reklamowych, które z tego czy innego powodu zapadły wielu graczom w pamięć.

Dziewiczy lot... Mass Effecta 3

Przed premierą ostatniej części przygód komandor(a) Shepard(a) firma Electronic Arts wpadła na ciekawy pomysł. Wysłano sześć balonów, w których umieszczono po jednej kopii gry Mass Effect 3. Miały one wylądować w Londynie, Berlinie, Nowym Jorku, San Francisco i Las Vegas, a do każdego z nich dołączono GPS, by fani mogli śledzić tor ich tor lotu.
Osoba, która przejęłaby balon, mogła przejąć znajdujący się w nim egzemplarz produkcji. Choć nie obyło się bez problemów (kopia, która miała trafić do San Francisco wylądowała... na drzewie), kampania okazała się sukcesem wizerunkowym - wielu chwaliło inicjatywę marketingowców EA.

Dante’s Inferno i dziewięć miesięcy piekła

Slasher autorstwa studia Vigil Games reklamowano w dosyć kontrowersyjny sposób. W ramach kampanii "Dziewięć miesięcy piekła" w każdym miesiącu organizowano kolejne akcje. Zaczęło się od mocnego uderzenia - protestu rzekomych przeciwników wydania gry mającego miejsce w trakcie targów E3 w 2009 roku przed halą, w której odbywała się impreza. Później okazało się, że inicjatorami demonstracji była wynajęta przez Electronic Arts agencja marketingowa...

W kolejnych miesiącach wypuszczono m.in. trailer Mass: We Pray - fałszywej produkcji na konsolę Wii, w której użytkownik mógł się modlić... w wirtualnym kościele. Ba, gra miała być wyposażona nawet w kontrolery w kształcie krzyży. Innym razem uruchomiono natomiast stronę internetową, która miała nauczyć użytkownika, w jaki sposób poderwać dziewczynę lub żonę kumpla...

Kevin Butler - wiceprezes ds. wszystkiego

To jedna z najlepszych akcji marketingowych w historii branży wirtualnej rozrywki. Na potrzeby kampanii reklamowej PlayStation 3, Sony stworzyło fikcyjną postać Kevina Butlera, w którą wcielił się w amerykański aktor Jerry Lambert. Występowała ona w większości spotów promocyjnych, w których zawsze była wiceprezesem jednego nieistniejących departamentów w japońskim koncernie - na przykład pewnego razu mógł być szychą w dziale "relacji w FPS-ach", a innym "inspiracji i pocenia się". Tak, tak.

Każda reklama ociekała przy tym humorem. Niestety w 2011 roku Sony poinformowało o zakończeniu kampanii z Kevinem Butlerem. Nie obyło się przy tym bez kontrowersji - w 2012 roku Jerry Lambert wystąpił w spocie japońskiej firmy Bridgestone, w której pojawiło się też... Wii. Choć producent konsol PlayStation pozwał amerykańskiego aktora, miesiąc później zawarto ugodę.

Marek, Ania... a może Turok?

Na dziwną akcję zdecydowało się Acclaim, nieistniejący już wydawca gry Turok: Evolution. Przed premierą produkcji firma zorganizowała nieszablonowy konkurs. Zadaniem uczestników było... nazwanie swojego nowonarodzonego dziecka imieniem Turok. Tak, dobrze przeczytaliście. Turok.

Osoby, które zdecydowałyby się w taki sposób obdarować swoją pociechę (chociaż wielu powiedziałoby pewnie, że "okaleczyć"), otrzymałyby w nagrodę sto tysięcy dolarów. Czy ktoś zdecydował się ochrzcić swojego potomka imieniem Turok? Tego nie wiadomo. Chociaż gdyby ktoś miał na imię tak, jak tytułowy bohater popularnej serii gier, byśmy o tym wiedzieli.

Naślij Agenta 47 na swojego znajomego

Sieci społecznościowe odgrywają we współczesnym marketingu ogromną rolę. Wykorzystać je postanowiło Square Enix przy okazji promocji serii Hitman. W 2009 roku firma wypuściła dostępną na Facebooku aplikację, która pozwała użytkownikom zabić - na szczęście wirtualnie - znajomego.

Można było przy tym podać jeden z kilku powodów, dla którego chciało się zlikwidować kumpla. A były one różnorodne - pozbawić życia przyjaciela (lub przyjaciółki) można było ze względu na okropny makijaż, irytujący śmiech, zbyt duże uszy czy... małe piersi. Aplikacja i związana z nią akcja wywołały jednak na tyle duże kontrowersje, że kilka dni od udostępnienia programu Square Enix usunęło go.

I chyba dobrze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mass Effect 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy