Keith Kawahata - wywiad

​Wargaming Fest 2018 pozwolił fanom zjednoczyć się w sympatii do swojego ulubionego dewelopera, a dziennikarzy otworzył przed możliwością porozmawiania z osobami, które przez cały ten rok ciężko pracowały na sukces firmy. Dzięki temu w weekend rozmawiał z nami Mike Belton, odpowiedzialny w Wargaming za rynek gier mobilnych.

Tomasz Alicki - Jakiś czas temu rozmawiałem z Hi-Rez Studios o podobieństwach pomiędzy graczami PC oraz "konsolowcami", którzy z pozoru wydają się należeć do zupełnie innych obozów. Jak pod tym względem wyglądają realia gier mobilnych? Większość z nich uważana jest za te straszne, przepełnione reklamami tytuły "pay to win".

Keith Kawahata - Rzeczywistość jest taka, że gracze mobilni są odzwierciedleniem niemalże całej populacji Ziemi. Czasami potrafisz spytać kogoś, czy jest graczem, usłyszeć "Nie", a potem patrzeć, jak przez następne 10 godzin gra w Candy Crush. Może nie jest to tytuł hardcore'owy, ale czas przy nim spędzony to już nieco inna kategoria. Z perspektywy rozgrywki, różnice pomiędzy rynkami są bardzo duże, chociaż widać teraz zmiany w niektórych gatunkach. Bardzo cieszy mnie sukces PUBG oraz Fortnite'a, które pokazały, że ludzie chcą shooterów na telefonach. Pamiętam czasy sprzed Halo i Xboxa, kiedy graliśmy w Golden Eye, gdzie nie można było ruszać się i strzelać jednocześnie. Trzeba było znaleźć rozwiązania.
Podobnie sytuacja ma się z grami mobilnymi. Jak ogarnąć sterowanie, ile pomocy potrzebuje gracz w celowaniu do przeciwników... Kiedy już udało się odpowiedzieć na najważniejsze pytania, gatunki z różnych platform mogą powoli stawać się jednym. Osobiście chcę tego jako gracz. Chcę grać w swój ulubiony tytuł wszędzie, kiedy tylko będę miał ochotę.

Reklama

Czyli taka idea stała za tytułami Blitz Wargamingu? Pozwolić graczom cieszyć się ich ulubionymi tytułami na wakacjach w rodzinnym domu, gdzie nie ma komputera i konsoli?

- Tak, dokładnie. Kiedy pierwszy raz spotkałem Victora, CEO, powiedział do mnie: "Chcę, żeby ludzie mogli grać w World of Tanks na wszystkim. Niech grają nawet na tosterach!" (śmiech). Nie dotarliśmy jeszcze do tego etapu, ale rynek mobilny był na pewno oczywistym ruchem dla Wargamingu.
Przychodząc na ten rynek jako jedna z pierwszych gier AAA, zrobiliśmy grę w sposób, jaki miał sens w tamtych czasach. Wypuściliśmy oddzielny tytuł. Patrząc jednak w przyszłość, uważam, że cross-platform będzie miał ogromne znaczenie. Platforma i miejsce nie powinny mieć znaczenia.

Rozumiem teraz skąd bierze się Wasza współpraca z Epic. Widać, że macie podobne priorytety. Układ pomiędzy dwiema tak potężnymi firmami ma na celu zmienić rynek gier mobilnych? Myślisz, że znikną z App Store te wszystkie pay to win gacha, które grają za ciebie i szukają kolejnego sposobu, żeby wyciągnąć pieniądze z twojego portfela? Czy jest to po prostu część rynku, do której trzeba przywyknąć?

- Rynek gier mobilnych jest ogromny, cały czas rośnie i zbiera zupełnie różnych graczy. Może niektórzy po prostu wychowywali się na tego rodzaju rozrywce i po prostu nie znają niczego lepszego. Najbardziej ekscytują mnie jednak badania, które regularnie przeprowadzałem w Wargamingu oraz poprzednich firmach. Odpowiedzi na proste pytanie pokroju "Jak dowiedziałeś się o naszej grze?" zaczynają się zmieniać. Gracze podejmują decyzję o ich kolejnym zakupie nie w oparciu o reklamy, a o sugestie innych pasjonatów. Podobna zmiana nastąpiła w świecie konsolowym, lata temu. Jeżeli twój znajomy poleca Ci jakąś grę, prawdopodobnie nie jest to pay to win. On faktycznie uważa, że znalazł coś fajnego. Dzięki temu rośnie również nastawienie na jakość tworzonych tytułów. Nasze gry były zawsze adresowane do tego typu potrzeb. Dobra jakościowo gra, za którą nie trzeba płacić, gdzie wydawanie pieniędzy nie daje ci żadnej przewagi.

Jak w całym tym scenariuszu plasują się te wszystkie Nintendo Switche i Playstation Vity? Uważasz, że w przyszłości znikną w półek, zostaną przytłoczone technologią smartfonów?

- Wydaje mi się, że platformy zaczynają powoli stawać się jednym, nie mają większego znaczenia. Wystarczy spojrzeć na Fortnite'a. Staramy się zrobić to samo z naszymi tytułami. Zwracamy uwagę na technologię, żeby potem móc przenieść stworzone gry na każdą platformę. Z drugiej jednak strony, każde urządzenie ma aspekty, które czyni je wyjątkowym. Telefon i jego GPS. Wydaje nam się, że Pokemon GO to dopiero początek. Podobnie z dostępem do kamery i AR. Możemy też wykorzystac aparat z przodu telefonu. Co gdyby znajomi w grze widzieli moją twarz w środku gry, zamiast wygenerowanej przez silnik postaci? To są rzeczy, nad którymi pracują nasze zespoły, ekskluzywne dla smartfonów możliwości.

Pozostając w temacie przyszłości rynku mobilnego, jaki będzie twoim zdaniem kolejnym kamień milowy dla tej branży? Rozwinie się ten AR czy używanie GPS-u, o którym wspominałeś? Czy może zobaczymy coś zupelnie innego?

- Ciężko powiedzieć, co tak naprawdę jest tym kamieniem milowym. Niektóre rzeczy są już technologicznie możliwe, ale jeszcze nikt nie znalazł dla nich konkretnego zastosowania. Nad tym właśnie staramy się również pracować. Zastanowić się nad możliwościami, jakie dają nam współczesne urządzenia i znaleźć dla nich zastosowanie w grach. Stworzyć coś, czego nie było wcześniej. Rynek mobilny jest ogromny...

Byłem pod ogromnym wrażeniem liczb, jakie podawaliście podczas konferencji prasowej. 250 tysięcy graczy zalogowanych w jednym momencie? Jeżeli porównamy to z liczbami z chociażby Steam Charts, nie ma wiele takich gier, które osiągnęły podobne wyniki na PC.

- Jeden z moich dobrych znajomych jest odpowiedzialny za grę Subway Surfers. Niedawno ogłosili, że ich tytuł został ściągnięty 2,5 miliarda razy. Taka liczba robi ogromne wrażenie i ekscytuje również z perspektywy dewelopera. Co innego możesz zrobić i sprawić, że będzie dostępne dla miliardów ludzi w przeciągu sekund? Telefony sprawiły, że mamy takie możliwości na wyciągnięcie ręki. Nie podam ci jednego kamienia milowego, ale na pewno uważam, że są rzeczy, których zastosowanie nie zostało jeszcze do końca odkryte.

Na koniec dodam tylko coś, co nawet nie będzie pytaniem. Osobiście najbardziej w rynku gier mobilnych ekscytują mnie Chiny. Ich zaangażowanie, liczby towarzyszące transmisjom czy premierom kolejnych gier są ogromne. To wygląda niemalże jak patrzenie w przyszłość.

- Tak, zdecydowanie. Patrzymy na Chiny niekoniecznie jak na przyszłość, ale jako na wskazówkę kolejnych kierunków, jakie może obrać rynek. Cały ich kraj ma jedną aplikację, gdzie można zrobić dosłownie wszystko. Od zamawiania jedzenia do wypełniania rachunków. Wykorzystywanie urządzeń mobilnych w Chinach jest na zupelnie innym poziomie. My adaptujemy się nieco wolniej, ale na pewno w końcu to nadejdzie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wargaming
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy