Gry dla dorosłych znikają z oferty Steama

Przynajmniej do momentu, kiedy twórca usługi nie znajdzie lepszego rozwiązania.

Dopóki Valve nie wymyśli, co robić z rozerotyzowanymi powieściami wizualnymi, dopóty nie będzie ich sprzedawać.

Debata na temat tytułów, jakie mogą/nie mogą być na platformie dostępne, symbolicznie rozpoczęła się w połowie maja, gdy developerzy visual novelek donieśli, że Valve właśnie postawiło im ultimatum: albo swoje dziełka ocenzurują, albo te zostaną usunięte.

Dyskusja, jaka wówczas rozgorzała, toczyła się nie tylko w mediach społecznościowych, ale również w siedzibie giganta z Bellevue.

Efekt? Po miesiącu firma niespodziewanie ogłosiła, że przymierza się do zliberalizowania polityki sklepu.

Reklama

Chwilę później Valve doprecyzowało, co uważa za "oczywisty trolling", usuwając z oferty między innymi AIDS Simulator i ISIS Simulator. Johnson uwrażliwiał, że nim sklep zmieni swoją politykę, wpierw musi opracować narzędzia, które pozwoliłyby użytkownikom na lepsze filtrowanie napływających treści.

Wygląda na to, że Valve zaczyna właśnie testować tego typu rozwiązania. Tak przynajmniej twierdzi Love in Space (developer Sunrider) oraz przedstawiciele specjalizującego się w powieściach wizualnych wydawcy Sekai Project. W nieciekawej sytuacji są również developerzy Boobs Sagi, którzy przez wzgląd na zmiany musieli wstrzymać premierę.

Nie jest jednak jasnym, ile takie testy potrwają.

Przypomnijmy, że zapowiedź niemal całkowitego otwarcia platformy budzi w środowisku opory. Za zmianami opowiedziała się m.in. Brenda Romero (Jagged Alliance, seria Wizardy), która widzi w Steamie logiczną przeciwwagę dla (niekiedy ocenzurowanych) wydań na rynkach lokalnych (do Australii czy Niemiec gry docierają niekiedy okrojone, lub nie docierają w ogóle). Przeciwko liberalizacji opowiadają się zaś m.in. influencerka Laura Kate Dale czy doktor Brendan Keogh.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Steam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy