Franko: The Crazy Revenge - wielki przekręt?

Kultowy Franko: The Crazy Revenge, czyli gra z lat 90. dostępna na Commodore i Amigę miała doczekać się kolejnej części. Na produkcję zbierano fundusze w ramach finansowania społecznościowego. Zgromadzono blisko 40 tysięcy złotych na jednym z portali crowdfundingowych. Niestety dzieło nie powstało, a o deweloperach słuch zaginął. Sprawa jest na tyle poważna, że do akcji wejdą teraz organy ścigania.

W 2013 roku w internecie pojawiła się wieść o wszczęciu pracy nad następcą legendarnego Franko. W kolejnej odsłonie, która miała być zatytułowana: Franko 2: Revenge is Back, fani doczekać się mieli bohatera, który po powrocie z Anglii postanawia doprowadzić ulice do ładu i porządku przy pomocy swoich pięści i siły.

Jeszcze w tym samym roku zainicjowano crowdfundingową zbiórkę na platformie wspieram.to. Cieszyła się ona ogromną popularnością, zwłaszcza wśród graczy trochę starszych, którzy mieli okazje grać się w kultowe produkcje z lat 90. Cel zbiórki został osiągnięty - pozyskano niemal 39 tysięcy złotych w 519 wpłatach od wspierających.

Reklama

Sam projekt wspierany był przez naprawdę duże postacie. Dość powiedzieć, że w promocję angażowały się tak znani influencerzy jak popularny vloger - Krzysztof Gonciarz czy streamer Remigiusz "Rock" Maciuszek.

Oprócz powyższych osobistości, zbiórkę wsparła również ekipa z TheCompany.pl. Serwis znany jest z kultywowania historii m.in. Amigi. Grupa fanów i zapaleńców nie pozwoliła również zapomnieć o Franko. Zainicjowali oni wpłatę w wysokości 1510 zł na konto spółki wspieram.to.

O kulisach rzekomego powstania nowej produkcji wspomina TheCompany: "Z medialnego wydźwięku odnieśliśmy wrażenie, że za projektem stoi poważna firma ze swoim zapleczem programistycznym - mamy tu na myśli grupę wspieram.to. Wtedy to jeszcze była mało dla nas znana spółka, o której stało się głośno dzięki kampanii Franko 2. Dla podkreślenia powagi, projekt sygnowali swoimi nazwiskami autorzy Franko 1: m.in. pan Tomasz Tomaszek".

Problemy zaczęły się jednak sukcesywnie i stale nawarstwiać: "Po pewnym czasie coś zaczęło zgrzytać w sprawie - pojawiły się coraz odleglejsze terminy wydania gry, coraz więcej problemów, o których nie było wcześniej mowy... zaczęliśmy nabierać coraz więcej wątpliwości - jak jednak chcieliśmy się wycofać, dowiadywaliśmy się, że projekt jest cały czas w przygotowaniu i pewno zostanie wydany".

"Sprawa jednak coraz bardziej zaczęła wyglądać nieciekawie - w roku 2016 ostatecznie wezwaliśmy grupę wspieram.to do zwrotu pieniędzy jakie wyłożyliśmy na projekt" - czytamy w oficjalnym komunikacie na profilu Facebookowym - TheCompany.pl.

Grupa TheCompany wspomina również o istniejących barierach i problemach w komunikacji z przedstawicielem wspieram.to i jednym z potencjalnych twórców: "Wtedy to wyszła kolejna niejasność... wspieram.to w odpowiedzi zaczęło się przerzucać odpowiedzialnością z twórcami Franko 1. Zaczęły się wzajemne oskarżenia - byliśmy odsyłani od jednej osoby do drugiej i jak to bywa w tego typu sprawach - żadna strona nie czuła się zobowiązana do zwrotu pieniędzy.

Finalnie, komunikacja spełzła na niczym: "Ostatecznie zarówno pan Kamil Rogulski, wspieram.to, jak i pan Tomasz Tomaszek przestali nam odpisywać, gdy konsekwentnie zaczęliśmy się domagać zwrotu wpłaconych przez nas pieniędzy".

Dalej, jest jeszcze ciekawiej. Serwis TheCompany zaczął się domagać zwrotów wpłaconych środków na rozwój projektu od spółki wspieram.to. Ci jednak pozostawali nadal bierni i nie zamierzali się w żaden sposób choćby skontaktować i wyjaśnić kłopotliwą sytuację.

Teraz już wiemy, że sprawy nabrały rozpędu. Przedstawiciele TheCompany postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce: "Po 5 latach, w czerwcu 2021 roku powiedzieliśmy: TAK NIE MOŻE BYĆ. Obawiamy się, że mogliśmy paść ofiarą oszustwa nie tylko my, ale również wszystkie inne osoby, które wpłaciły pieniądze na projekt wspieram.to Franko 2".

Pokłosiem wszelkich powyższych, opisanych sytuacji jest złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez wspieram.to - czyli grupę zajmującą się zibórkami crowdfundingowymi.

O dalszych losach w tej sprawie, postaramy się informować na bieżąco.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy