Forza Horizon 5: Hot Wheels - recenzja dodatku do gry

Po miesiącach rozwoju podstawowej wersji gry Forza Horizon 5 doczekała się swojego pierwszego DLC. Do popularnej serii wyścigów od Playground Games powróciły Hot Wheelsy z długimi, krętymi trasami i dziesiątkami kolorowych pojazdów.

Sprawdzone DLC w sprawdzonym formacie

Jeżeli mieliście przyjemność grać w DLC Hot Wheels do poprzednich odsłon Forzy Horizon, wiecie dokładnie, czego spodziewać się po ostatniej premierze Playground Games. Zainstalowanie dodatku odblokowuje zupełnie nową lokację i ze słonecznego Meksyku przenosimy się do pełnej krętych, pomarańczowych torów mapy.

Rozmiarami mapa odstaje zdecydowanie od podstawowego Meksyku, ale w porównaniu do poprzednich lokacji z Hot Wheels, serwuje sporo różnorodności i szaleństwa, które docenią fani bardziej zręcznościowych wyścigów. W ciągu minuty jesteśmy w stanie przejść z głębokiego wulkanu, w którego wnętrzu drzemie plastikowy smok, do lokacji pokrytej śniegiem, gdzie oblodzone tory rzucają wyzwanie nawet najbardziej doświadczonym kierowcom.

Reklama

Nowy dodatek podąża ścieżką, jaką doskonale znamy z podstawowej wersji Forza Horizon 5. Tym razem przygoda została jednak podzielona na klasy pojazdów. Zaczynamy przygodę od klasy A, która daje nam do wykonania kilkanaście różnych osiągnięć, za które przyznawane są nam medale. Odblokowują się wyścigi, skoki, drift i radary, każde z jakimś rekordem do pobicia przy użyciu samochodu klasy A.

Po wykonaniu większości głównych zadań i zebraniu odpowiedniej ilości medali zostajemy zaproszeni na dodatkową aktywność. Jej ukończenie pozwala nam przejść do wyższej klasy pojazdów i odblokować kolejny zestaw zadań. W ten sposób z klasy A przechodzimy do S1, z S1 do S2 i w końcu z S2 do X, gdzie dodatek oficjalnie dobiega końca i serwuje nam wymagające dużo większego poświęcenia zadania.

Jak przystało oczywiście na nową mapę w Forzie Horizon, mamy do odkrycia ponad 150 dróg, blisko 40 pojazdów do zebrania i dziesiątki porozsypywanych po nowej lokacji znajdziek do zniszczenia. Dla weteranów serii nie będzie to może powiew świeżości, ale na pewno sprawdzi się doskonale jako nowa motywacja do gry. Kolekcja samochodów zostaje poszerzona, a wyczyszczenie mapy ze wszystkich nowości zajmie bardzo długie godziny.

Dodatek Hot Wheels wygląda i brzmi świetnie, serwując przy tym mnóstwo frajdy. Sprawdzony model jazdy sprawia tyle samo satysfakcji, kiedy kontrolujemy kolorowe samochodziki na plastikowych torach, a nowa mapa jest doskonałym kontrastem w porównaniu do bardziej realistycznego, bliskiego rzeczywistości Meksyku.

Dodatek bez większego ryzyka

Mimo tych wszystkich plusów, weterani Forzy Horizon mogą czuć się delikatnie zawiedzeni tym, że Playground Games nie podjęło większego ryzyka, tworzą dodatek do najnowszej odsłony. Podobnie jak sama Forza Horizon 5, DLC Hot Wheels podąża ścieżką lata temu wydeptaną przez deweloperów, która zapewnia graczom sporo radości, ale nie próbuje rewolucjonizować gier wyścigowych.

Doskonale widać to po podstawce. Meksyk nie jest może Japonią, ale dobrze sprawdza się w formacie Forzy Horizon, jest bardzo różnorodny i gwarantuje miejsce na wszystkie rodzaje aktywności. Ponadto, gra wygląda teraz znacznie lepiej, tryb fotograficzny kusi niemalże na każdym kroku, a wiele wyścigów zaprojektowano z myślą, żeby po drodze zapomnieć na chwilę o rywalizacji i utkwić spojrzenie w krajobrazach.

Nową mapę Playground wykorzystało jednak do realizowania dokładnie tych samych pomysłów, które widzieliśmy w czwórce. Odkryliśmy wszystkie drogi, zebraliśmy kilkaset pojazdów w różnych klasach, zniszczyliśmy tablice z punktami doświadczenia i potem pozostaje jedynie cotygodniowy system sezonowy, oferujący nowe samochody i w kółko powtarzające się aktywności.

Hot Wheels cierpi na podobny brak większego ryzyka. Playground wiedziało, co odniosło sukces w poprzednich latach i zrobiło dokładnie to samo w nowej odsłonie. Jakościowo dodatek prezentuje się oczywiście jeszcze lepiej i trudno odmówić mu czerpanej z wyścigów frajdy, ale również ciężko odżałować jest fakt, że twórcy nie pokusili się o odrobinę szaleństwa i nie spróbowali odwrócić na głowie dotychczasowego formatu dodatków.

Pierwsze DLC cierpi również na problemy, które od początku doskwierały piątce. Gra jest prosta, co widać doskonale po misjach Story czy porozrzucanych po mapie wyzwaniach, a poziomy trudności wyścigów nie sprawiają większej satysfakcji. AI wciąż pozostaje głupie, hamuje w losowych momentach i kiedy wreszcie wyprzedzimy je na którymś z trudniejszych zakrętów, nigdy nie próbuje z nami walczyć.

Większość wyścigów cieszy więc głównie ze względu na dopracowany model jazdy, ładne otoczenie i setki pojazdów, które możemy wykorzystać w ich trakcie. Sama rywalizacja nie przynosi niemalże żadnej satysfakcji, a wyzwania będące częścią progresu dodatku są wyłącznie formalnością.

Forza Horizon 5 pozostaje jedną z najlepszych gier wyścigowych na rynku. Nowy dodatek Hot Wheels będzie gratką dla weteranów serii, którzy osiągnęli już wszystko w Meksyku i potrzebują dodatkowej motywacji do gry. Kolekcja samochodów się poszerzyła, pula wyścigów do sezonów jest jeszcze większa i mamy do wykonania setki nowych zadań. Miejscami Hot Wheels przypomina jednak, że format rozwoju Forzy Horizon zaczyna się starzeć, AI i poziom trudności wymagają drastycznych zmian i Playground powinno poważnie zastanowić się nad przyszłością serii, jeżeli trwają właśnie rozmowy o kolejnej odsłonie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Forza Horizon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama