Electronic Arts jedną z najgorszych firm w USA?

Czy gigantowi branży elektronicznej rozrywki uda się kolejny rok z rzędu utrzymać niepochlebny tytuł najgorszej korporacji na rynku Stanów Zjednoczonych?

Znany producent i wydawca gier po raz kolejny znalazł się na liście firm, biorących udział w organizowanym przez serwis Consumerist plebiscycie na najgorszą korporację 2013 roku. W ubiegłym roku to właśnie twórcy tak popularnych serii, jak FIFA, Army of Two, Dead Space, Medal of Honor czy Battlefield, uhonorowani zostali tą nagrodą. Jakie są zasady? Najpierw czytelnicy Consumerist nominują swoich "faworytów" do udziału, następnie redakcja analizuje podesłane typy i zawęża listę proponowanych firm do 32 pozycji. Do konkursu oczywiście nie trafia się całkowicie przypadkowo.

Reklama

W ostatecznym rozrachunku do wykazu wchodzą te korporacje, które w wybitny sposób nie zaspokajają potrzeb konsumentów, wywołując tym samym ich niezadowolenie. W tegorocznym zestawieniu znalazło się sporo znanych spółek, jak choćby m.in. Apple, Facebook, Microsoft, sieć sklepów Best Buy, firma kurierska UPS, operator GSM at&t, a także Electronic Arts. Wydawać by się mogło, że przy takim natłoku EA ma szansę tym razem się "wywinąć". Biorąc jednak pod uwagę ostatnie wydarzenia z obozu tej firmy, bardziej jej będzie ku drodze do objęcia prowadzenia i ponownej "wygranej".

Zeszłoroczne zwycięstwo w tym konkursie w dużej mierze miało związek z oburzeniem graczy, jakie wywołało zakończenie kultowej serii BioWare, gry Mass Effect 3. Co w takim razie może przyczynić się do tego, że "elektronicy" po raz kolejny mogą dostąpić tego niechlubnego zaszczytu? Tak się składa, że chyba i tym razem EA miałoby coś na swoim sumieniu. Pierwsza i najważniejsza sprawa, to na pewno ostatnia afera z nową odsłoną symulatora SimCity - i bynajmniej nie chodzi tu o zakończenie tej gry. Sprawa jest dużo poważniejsza, bowiem zarówno EA (wydawca), jak i studio zajmujące się produkcją SimCity (firma Maxis) przez dłuższy czas utrzymywała w tajemnicy informacje o tym, że pewien moder znalazł sposób na obejście zabezpieczeń i uruchomienie gry bez wymaganego dostępu do sieci.

To automatycznie obaliło dotychczasowe stanowisko EA, które winą obarczało serwery, ponoć konieczne do włączenia gry. Działać na niekorzyść amerykańskiej firmy mogą także dalsze losy wielu niezbyt uradowanych klientów SimCity, którzy zaraz po zakupie gry przez błąd nie mogli zbudować ani kawałka drogi w swoim wirtualnym mieście. Co gorsze - EA odmówiło zwrotów pieniędzy za niedziałający zgodnie z umową produkt. Oficjalnie Electronic Arts oczywiście deklarowało chęć zwrotu gotówki nieusatysfakcjonowanym nabywcom SimCity, jednak w praktyce okazało się, że wypełnienie formularza zgłoszeniowego z roszczeniami do EA i wysłanie go to jedno, a ewentualne zatwierdzenie go przez znaną spółkę to zupełnie inna sprawa.

Z drugiej strony EA w końcu zachowało się fair i w trosce o zadowolenie klienta pozwoliło firmie Maxis zaoferować wszystkim pokrzywdzonym osobom, które zarejestrowały swoja kopie SimCity, na pobranie z serwisu Origin jednej z ośmiu innych gier Electronic Arts.

Kolejną kwestią, która wywołała spore poruszenie wśród społeczności graczy była wypowiedź szefa pionu finansowego EA, Blake'a Jorgensena. Ten w związku z premierą trzeciej odsłony serii Dead Space, w której zaimplementowano system mikropłatności, stwierdził, że wszystkie zaplanowane w przyszłości tytuły EA będą korzystały właśnie z tego modelu. Później oczywiście sprostował swoje stanowisko, twierdząc, że mówiąc o wszystkich grach, miał na myśli wszystkie tytuły produkowane z myślą o rynku mobilnym. Pomimo usilnych prób odkręcenia całej sytuacji, pewien niesmak i podejrzenia pozostały.

Do walki o otrzymanie "prestiżowego" miana na pewno przyczyni się także najnowsza wiadomość o rezygnacji Johna Riccitiello ze stanowiska prezesa Electronic Arts. Riccitiello po prawie sześciu latach panowania w EA postanowił odstąpić od zarządzania jedną z największych korporacji w przemyśle gier. Choć oficjalnie nie wiadomo, czy Ricitelli rzeczywiście wycofał się na własne życzenie, czy też zmusił go do tego zarząd, to jedno jest pewne - głównym powodem, jak stwierdził zresztą sam zainteresowany, były pogłębiające się problemy finansowe spółki. Ta, określana przez jego następcę Petera Moore'a "smutnym dniem dla branży", nowina może przysporzyć firmie niespecjalnie oczekiwanych "przyjemności" od serwisu Consumerist.

Electronic Arts nie można jednak wiązać z samymi nieprzyjemnościami - istnieje bowiem wiele czynników, za które firma powinna zostać doceniona, jak choćby walka o obronę praw kobiet i gejów. Dodatkowo serwis Metacritic przyznał EA tytuł najlepszego wydawcy 2012 roku.

Czy to jednak wystarczy by przekonać konsumentów? O tym przekonamy się wkrótce. Po kilku rundach głosowania wszystko powinno stać się jasne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Electronic Arts | SimCity | Dead Space 3
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy