EA rezygnuje z płatnych licencji na broń palną

Niemal wszystkie osadzone we współczesności shootery wydawane przez EA mogą poszczycić się prawdziwymi "pukawkami" z rzeczywistymi nazwami.

Udało się to osiągnąć dzięki licencjom zawartym przez "Elektroników" z producentami broni palnej. Teraz firma zamierza je porzucić. Nie oznacza to jednak, że z gier zniknie nagle znany arsenał.

Przedstawiciele Electronic Arts poinformowali, że zamierzają zerwać umowy licencyjne z producentami broni. Mimo to firma zamierza nadal korzystać z nazw takich jak Colt czy Remington, ale nie będzie płacić żadnych pieniędzy za ich użycie - pojawią się one w grach na zasadzie dobrowolnego użytku.

Może to wywołać problemy prawne, ale Frank Gibeau, jeden z szefów EA, wydaje się tym nie przejmować: "Opowiadamy historię i mamy własny punkt widzenia. Autorzy książek nie płacą za korzystanie z nazwy Colt".

Reklama

Eksperci przekonują, że obecność broni w grach może być dla ich producentów niezłym narzędziem marketingowym. Teoria "Elektroników" zostanie wkrótce sprawdzona w sądzie przeciwko producentowi samolotów Bell Helicopter. Firma twierdzi, że wykorzystanie w Battlefieldzie 3 helikoptera wykraczało poza zasadę dobrowolnego użytku i doszło do naruszenia jej praw. Z argumentacją nie zgadza się Electronic Arts i konflikt zostanie rozstrzygnięty na drodze sądowej. Rozprawa odbędzie się w czerwcu.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Electronic Arts | Battlefield 4 | Battlefield 3 | FPS | Strzelanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy