Duńska armia szuka rekrutów wśród graczy

​Nie od dzisiaj wiadomo, że gracze świetnie nadają się do określonych ról w wojsku. Szczególnie tam, gdzie przydaje się zaawansowana koordynacja wzrokowo-ruchowa, jak w przypadku pilotów bezzałogowych dronów. Teraz na poszukiwania rekrutów ruszają siły zbrojne z Danii.

Duńczycy argumentują, że gracz wykazują zdolność do szybkiego uczenia się, mają zmysł strategiczny i zdolność do wizualizacji. Wszystko to na poziomie znacznie bardziej zaawansowanym niż "standardowi" reprezentacji populacji. Godziny spędzone przed komputerem w końcu się przydają!

Duńczycy są zainteresowani rekrutowaniem graczy już od 2017 roku, kiedy to rozpoczęli ogłaszanie się na platformach, gdzie łatwiej o kandydatów o odpowiednich umiejętnościach. To pomogło znaleźć na przykład sporo kandydatów na pilotów, co stanowi bardzo wymagające zajęcie w armii.

Reklama

Dania nie jest wyjątkiem. Ochotników wśród graczy już od dawna szuka się w Stanach Zjednoczonych. Dość powiedzieć, że USA planuje nawet założyć własną drużynę esportową. Wystawianie składu po szyldem armii powinno - jak zapewne zakładają mocodawcy - przełożyć się korzystnie na rekrutację.

US Army musi szukać nowych sposobów na rekrutowanie. Kwestia pieniędzy to jedno, ale siły zbrojne mają coraz większe problemy ze znalezieniem chętnych także wśród mniej zasobnych gałęzi społeczeństwa i imigrantów, które to grupy od dawna stanowiły główne źródło żołnierzy w USA.

Czego może oczekiwać gracz wkraczający do armii? Kontrolerów Xbox, oczywiście! Te są popularne nie tylko w siłach lądowych, ale także w marynarce. US Navy już w ubiegłym roku postawiło na pady X360 między innymi w peryskopach okrętach podwodnych, by obniżyć koszty i czas treningu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy