Call of Duty: Black Ops 4 - wieloosobowy zawrót głowy

​Call of Duty od lat wzbudza ogromne zainteresowanie i bije rekordy sprzedaży na całym świecie. Każda kolejna odsłona - niezależnie od tego, jakie otrzymuje oceny od dziennikarzy i graczy - osiąga niemały sukces. Jednak w tym roku twórcy tej serii poszli w nieoczekiwanym kierunku...

Trzeba uczciwie przyznać, że kampanie single player w Call of Duty - choć absolutnie porywające, widowiskowe i świetnie wyreżyserowane - były już od dawna traktowane jedynie jako dodatek do multiplayera. Prawie każdy, kto kupował kolejne odsłony cyklu, raczył się kilkugodzinnymi historiami dla pojedynczego gracza, a później spędzał kolejne dziesiątki godzin podczas zabawy online. W końcu ktoś z Activision (wydawca serii) doszedł do następującego wniosku: "panowie, po co spędzać tyle czasu i inwestować tyle pieniędzy w singla, skoro gracze i tak kupują COD-a dla multiplayera?". No i w swojej najnowszej produkcji - Call of Duty: Black Ops 4 - moduł dla pojedynczego gracza wycięto całkowicie.

Reklama

No, może prawie całkowicie. W grze ostał się zrąb w postaci jednoosobowego treningu, przygotowanego z myślą o każdym ze specjalistów, możliwość zabawy z botami (nowość w serii) oraz trochę nawiązań do poprzednich odsłon serii. Ale to tyle. O pełnoprawnej, fabularnej kampanii zapomnijcie. Niektórzy z pewnością pomyślą teraz: "wolne żarty, w życiu nie kupię takiego wybrakowanego COD-a", ale spokojnie, Activision potrafi robić biznes i liczyć pieniądze. To, że jakaś cząstka graczy zrezygnuje z zakupu, nie robi żadnej różnicy. Środki, które zaoszczędzono, rezygnując z singla i częściowo przeznaczając na rozwój multiplayera, powinny sprawić, że bilans będzie mocno dodatni. Tym bardziej, że za Call of Duty: Black Ops 4 trzeba zapłacić normalną cenę - nieco ponad 200 złotych, niezależnie od platformy.

Jeżeli natomiast Call of Duty to był dla ciebie zawsze przede wszystkim/wyłącznie multiplayer, Call of Duty: Black Ops 4 powinien cię zachwycić. Gra oferuje ogrom możliwości zabawy przez sieć. Ci, którzy myśleli, że daniem głównym będzie w niej Blackout - czyli tutejsza wariacja na temat battle royale - byli w błędzie. To tylko jeden ze świetnych trybów, jakie można znaleźć w nowym COD-zie. Pozostałe, bardziej tradycyjne - takie jak TDM i Kill Confirmed - potrafią wciągnąć na wiele godzin. Podobnie jak jedna z ciekawszych nowości, czyli Skok (zaczynamy z pistoletem, a z czasem zdobywamy środki na coraz to lepsze uzbrojenie). Call of Duty: Black Ops 4 nie mogłoby istnieć bez trybu Zombie, który jest prawdopodobnie najlepszym (najbardziej rozbudowanym) w historii serii. W nowej odsłonie pojawiła się też możliwość zabawy na podzielonym ekranie.

Na przyjemność rozgrywki, poza samymi trybami, ogromny wpływ mają także inne elementy, z których Call of Duty od zawsze słynie: balans klas postaci oraz broni, świetnie zaprojektowane plansze (jest ich 14 i nie potrafilibyśmy wybrać ulubionej!) oraz widowiskowa oprawa audiowizualna w połączeniu z perfekcyjną optymalizacją, która pozwala cieszyć się płynną animacją. Wszystko, z czego było znane Call of Duty do tej pory, jest tutaj wciąż obecne. Tylko jest tego jeszcze więcej i jest jeszcze bardziej dopracowane.

A jak zmiany, które zaszły w Call of Duty: Black Ops 4, odbiły się na odbiorze gry. Zacznijmy od ocen w mediach. Dziennikarze są zachwyceni i wystawiają jej oceny na poziomie od 8,1/10 (wersja na PC) do 8,5/10 (wersja na PS4), bazując na danych Metacritic. Opinie graczy w tym samym serwisie są druzgocące i wahają się między 4,6/10 (wersja na PS4) a 5,3/10 (wersja na PS4). Zdają się one potwierdzać jedynie to, że istnieje pewien ruch oporu wśród graczy, skupiający się na protestach przeciwko pozbawieniu gry kampanii single player.

Jednak o wiele większą grupę graczy stanowią ci, którzy Call of Duty: Black Ops 4 kupili, grają w niego i oglądają, jak grają w niego inni. W pierwszy weekend po premierze produkcja zarobiła - bagatela - pół miliarda dolarów. Ponadto pobiła już rekord dotyczący największej liczby graczy przebywających jednocześnie na serwerze czy średniej liczbie godzin spędzonych na serwerze przez jednego gracza. Nie potrzebowała też dużo czasu, by trafić na szczyt listy najchętniej oglądanych gier na Twitchu, wyprzedzając League of Legends czy Fortnite'a.

Call of Duty co roku wzbudza emocje. W tym na pewno więcej niż w poprzednich, bo rezygnacja z kampanii single player wywołała prawdziwą lawinę protestów wśród graczy, dla których była to od zawsze ważna część COD-a. Jednak dla Activision gry wideo to przede wszystkim biznes. A ten zdaje się w przypadku Call of Duty: Black Ops 4 spinać w każdym calu, czy nam się to podoba, czy nie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty: Black Ops 4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy