Były premier Japonii niechętnie przebrał się za Mario na Olimpiadzie

​Były premier Japonii - Shinzo Abe - zrezygnował ze stanowiska z powodów zdrowotnych we wrześniu tego roku, więc teraz może już tylko wspominać wszystkie mniej i bardziej zabawne wydarzenia ze swojej długiej kariery politycznej. Obie te kategorie łączy "występ" na Olimpiadzie w Brazylii w 2016 r.

Na zakończenie sportowych zmagań w Rio polityk pojawił się na stadionie, wychodząc z wielkiej zielonej rury, z czapką Mario na głowie. W ten sposób ogłoszono, że kolejna Olimpiada odbędzie się w Tokio, ale jak całą tę wesołą szopkę z przebraniem za hydraulika wspomina sam Shinzo Abe?

"Na początku zastanawiałem się, czy premier powinien przebierać się za Mario, ale organizatorzy Olimpiady chcieli jak najbardziej pozbyć się politycznych podtekstów" - wspomina polityk w szczerej rozmowie z Nikkan Sports. "Szczerze mówiąc, nie byłem podekscytowany, gdy się dowiedziałem".

Reklama

Jak dodaje mężczyzna, samo dotarcie do Rio z Tokio zajęło mu 20 godzin. Na miejscu dowiedział się od przewodniczącego japońskiego komitetu olimpijskiego, że to właśnie on musi wyłonić się z zielonej rury, ponieważ jest personą dużo bardziej rozpoznawalną na arenie międzynarodowej.

Jak na Japończyków przystało, delegacja pojawiła się na miejscu akcji punktualnie, lecz Abe wspomina z uśmiechem, że "czekałem w tej rurze ponad dziesięć minut". Wszystko to po nic, bo - jak na razie - tokijska Olimpiada ma wielkie problemy z wystartowaniem z powodu globalnej pandemii.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama