Wojna z terroryzmem z kościołem w tle?

Zarządcy katedry w Canterbury potępili twórców gry "War On Terror", którzy zamieścili zabytkowy obiekt w swojej najnowszej strategii czasu rzeczywistego przedstawiającej wojnę z terroryzmem - podała brytyjska agencja informacyjna Press Association.

Siedziba Kościoła anglikańskiego na kilka tygodni po premierze gry wystosowała oświadczenie, w którym stwierdza, że nie ma nic wspólnego z produkcją stworzoną przez węgierski zespół Digital Reality.

Produkcja, której światowa premiera miała miejsce już w marcu, przedstawia serię bitw w znanych europejskich lokacjach. Do miejsc, w których osadzono akcję, należą m.in. okolice katedry w Canterbury, wieży Eiffela oraz Bramy Brandenburskiej.

Tytuł, który do tej pory nie wywoływał większych kontrowersji, został określony przez reprezentującego katedrę Christophera Robinsona jako nie najlepszy pomysł: "Czujemy, że to zupełnie niestosowne, aby użyć katedry jako tła dla zawartej w grze przemocy i nienawiści".

"W kościele chodzi o to, aby głosić bożą miłość, ale to wypacza znaczenie kościoła. Piszemy już do twórców z prośbą o usunięcie części zawierającej katedrę" - dodaje Robinson.

Jednakże francuska firma wydawnicza Monte Cristo broni użycia katedry. W opinii przedstawicieli zespołu odpowiedzialnego za dystrybucję strategii pojawienie się zabytkowego budynku jest ważne dla przedstawienia zachwycających swoim wizerunkiem miejsc.

David Hockley podkreśla: "Potrzebowaliśmy czegoś bardzo brytyjskiego, czegoś łatwego do rozpoznania, czegoś, co posłuży za naturalne tło podkreślające walory poszczególnych wojsk. Canterbury było naturalnym wyborem".

Firma Koch Media, brytyjski wydawca "War On Terror', odmówiła wprowadzenia zmian do gry.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: obiekt | terror | wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy