Virtua Fighter - PS2

Rodzaj gry: symulator sztuk walk / bijatyka
Grywalność: 10/10
Grafika: 9,5/10
Dźwięk: 9/10
Premiera: 8 maja 2002 !!!

Z prawdziwą przyjemnością prezentujemy światowy numer jeden wśród bijatyk. Dzieło słynnego Yu Suzuki, oraz jego zespołu z SEGI AM2, uderza w PlayStation 2! VIRTUA FIGHTER 4 atakuje Europę. I naprawdę trudno będzie się przed nim obronić...

Virtua Fighter 4 to 13 oryginalnych wojowników - 11 klasycznych, znanych z poprzednich części postaci, oraz dwie zupełnie nowe: Lei Fei, mnich z klasztoru Shaolin, oraz Vanessa Lewis, czarnoskóra piękność, na której widok zadrży nawet najlepszy bokser. Każda z postaci ma swój unikalny styl bazujący na prawdziwych sztukach walk, min. jeet kune do, aiki ju-jitsu, shaolin wu-shu. Wersja na PlayStation 2 to coś więcej niż tylko konwersja z automatów. Zespół AM 2 dodał ekskluzywne dla PS 2 areny, oraz tryby gry (AI System - gracz staje się mistrzem i uczy ciosów komputerowego przeciwnika!). W prawdziwych sztukach walki przewidywanie ruchów przeciwnika jest równie istotne jak siła i szybkość. W trybie treningowym z pewnością nauczymy się jak osiągnąć perfekcyjne wyczucie czasu. Tryb przeżycia (Survival) umożliwi graczowi opanowanie technik obronnych, które są niezbędne aby stać się prawdziwym mistrzem. Z 13 różnymi stylami, oraz ponad 3000 (!) różnych ciosów i ruchów Virtua Fighter 4 staje się prawdziwym symulatorem walki.

Oprócz perfekcji w systemie walki najnowsza gra SEGI oferuje równie rewelacyjną oprawę wizualną. Bardzo istotnym jest dodanie przełącznika 50/60 klatek animacji na sekundę. Jest to o tyle istotne, że VF 4 jest na prawdę szybka i wymaga od gracza maksimum koncentracji przez cały pojedynek. Pierwsze co zwraca na siebie uwagę to wykonanie postaci. Wojownicy wyglądają imponująco! Ich ruchy wydają się być ultra realistyczne, a gracz momentami czuje się jak główny bohater kolejnej produkcji kina akcji z Hong Kongu. Zwłaszcza jeden z "nowych", czyli mnich Lei Fei, wzbudza zachwyt. Jego strój składający się z co najmniej kilkunastu animowanych części powiewa na wietrze, podąża za ruchami właściciela sprawiając wrażenie jak gdyby tańczył w bitewnym transie. Nie gorzej prezentują się inni. Postać Kage Maru (ninja) wprost poraża ilością detali i szczegółów. Jego drugi strój, przypominający raczej zbroję samuraja, połyskuje w słońcu, odbija światło. Animacja postaci dotyczy nie tylko elementów ich stroju, ale również włosów, twarzy, ust.

Kiedy już opanujemy zachwyty nad bohaterami, otrzymujemy drugie wizualne uderzenie - areny! I znów naszym oczom objawiają się rzeczy, o których wcześniej posiadacze konsol mogli tylko pomarzyć - w pełni trójwymiarowe areny o różnych właściwościach. Miejscem naszego pojedynku może być równie dobrze platforma, z której wypadnięcie kończy się porażką w danej rundzie, lub zamknięta klatka otoczona przez tłum wściekłych kibiców. Oczywiście najważniejsze są detale, które tworzą specyfikę danej areny. I tak oto mamy arenę ze śniegiem, który na początku pojedynku sięga postaciom "za kostki", jednak wraz z kolejnymi rundami jest wydeptywany przez bohaterów, aż na końcu zaczyna prześwitywać ziemia. Na plaży piasek sypie się spod stóp, a na innej arenie pośród jesiennych drzew, liście wirują w koło nas w raz z każdym kolejnym krokiem. Niektóre części otoczenie mogą ulec zniszczeniu jak np. barierki chroniące przed wypadnięciem, lub ogromne płyty chodnikowe pękające wraz z upadkiem postaci w czasie walki. Areny są częścią pojedynku, a sprytne wykorzystywanie ich właściwości może być kluczowym dla wyniku zmagań.

Należy pamiętać, że Virtua Fighter 4 jest pierwszą częścią serii, która zagościła na platformie PlayStation. Stąd również gracze, którzy wcześniej zagrywali się w Tekkena, mogą podejść do niej z pewną nieufnością. Warto jednak by oddać się drugiej z cech, które towarzyszyły nam w oczekiwaniu na grę, a mianowicie ciekawości! Trudno bowiem zaprzeczyć, że fakt zaadoptowania VF4 dla PS 2 wzbudził ogromne zaciekawienie, żeby nie powiedzieć sensację. Wśród bardzo wielu graczy, którzy mieli do czynienia zarówno z serią SEGI, jak i odwiecznym rywalem z NAMCO, czyli serią Tekken panowało przekonanie, że to właśnie gra pana Yu Suzuki jest najlepszą z gatunku bijatyk. Na pewno trudno jest obiektywnie ocenić, która z serii jest lepsza, a z tego typu osądami należało by się wstrzymać do czasu europejskiej premiery Tekken 4. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że Virtua Fighter 4 jest pozycją na prawdę wielką, a dla każdego fana gier walki, obowiązkową.

MartineZ

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: grafika | dźwięk | bijatyka | symulator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy