Twin COMPACT Arcade Stick

Wielbiciele wszelakiej maści mordobić oto mam dla Was dobrą nowinę! Czy pamiętacie może joystick arcade Twin Stick (również firmy King Kross)? Na pewno tak, bowiem jako pierwszy porządnie wykonany gigant arcadowy pozwolił nam przenieść atmosferę salonu automatowego pod skromne polskie strzechy.

Cudo to ważyło swoje, wyglądem porażało, w działaniu zadziwiało, tak że szczękoopad kumpli był murowany.

Teraz nadeszła wiekopomna chwila ukazania światu następcy - jest nim Twin COMPACT Arcade Stick (nieco odchudzony na wadze braciszek o kształtach i barwach nieco futurystycznych przypominających nam o postępie jaki zatacza swe kręgi aż po dziedzinę giercowania). Co do zastosowania tego elektronicznego giganta to chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Sprzęt ten służy przede wszystkim do obijania gęb w Tekkenie, masakrowania kumpli w Street Fighterze oraz do zmiany geometri twarzy znajomym w Dead Or Alive.

Reklama

Jak wspomniałem wcześniej urządzonko to poddano drobnemu facelifting'owi. W tym momencie warto zadać sobie pytanie: "Czy oby zaszłe modyfikacje niosą za sobą jakieś znaczące usprawnienia?". No i tu z pewną rozterką w sercu muszę powiedzieć: i tak, i nie. Już argumentuję! Dla jednych znaczącą zaletą będzie "odchudzenie" zestawu, natomiast dla innych owe zrzucenie zbędnych kilogramów stanie się ogromnym minusem, bowiem lżejszy joystick wymagać będzie od nich bardziej kulturalnego traktowania. Hardcorowi wyjadacze, u których tego typu akcesoria palą się w łapach (przy agresywniejszych zagraniach lub skomplikowanych combosach) będą lekko zawiedzeni "zwiewnością" multiplayerowego kolosa. Wizualnie i jedno, i drugie urządzenie prezentuje się atrakcyjnie oraz indywidualnie.

Nie mnie pisane przeciągać teraz tak cienką i napiętą nić waszych upodobań, bo powszechnie wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje więc kwestię oceny wyglądu pozostawiam Wam czcigodni konsumpcyjni wyjadacze branży elektronicznej rozrywki. Klawisze w owym joysticku na początku zabawy mogą Wam wydać się zbyt toporne - nie zrażajcie się jednak pierwszym wrażeniem. Po rozegraniu około 70-80 walk klawisze stają się odpowiednio elastyczne i tak pozostaje na wieki wieków amen. Nie ma mowy o znanym z innych akcesorii wrażeniu "rozklekotania" klawiatury. Po odpowiednim rozgrzaniu nowiutkiego Twin Compact Arcade Sticka (w gorączce pierwszych walk), służyć Wam będzie na wysokich obrotach aż po czasy VIII czy XI części Tekkena! Gałki osadzono na ośmiokierunkowych mikroprzełącznikach, tak że zagorzali fani piłek nożnych również będą mogli skorzystać z tego kombajnu (a znam i takich fanatyków... od ośmiu dni wyciskają ostatnie poty z mej maszyny! I jak widzę w ISS'a idzie im całkiem nieźle - pady duale odrzucili w kąt. Pozdrowionka for: Kamilla & OverMarca).

Kolejnym plusem jest namacalna obecność rywala podczas rozgrywki. W każdej chwili, gdy coś wam nie pójdźie i oberwiecie na ekranie, możecie oddać w wersji - LIVE! Wystarczy dobry refleks, uśpienie przeciwnika w samochwalnym geście iiii... puszczenie lewego sierpowego, mięśniaka lub skoszenie łepetyny siedzącemu obok bęcwałowi - gotowe. Na koniec warto dodać, że funkcje Turbo oraz Slow pozostały w niezmienionej formie i na swoich miejscach (posiadacze pierwszego modelu nie będą mieli najmniejszego problemu z zaklimatyzowaniem się na nowszej wersji - klawiszologia pozostała bez zmian).

Automatycznie z występującymi redukcjami wagowo-wymiarowymi, według mnie pogorszyła się jakość plastiku, z którego wykonany jest Twin Compact, co niestety nie świadczy najlepiej o producencie. Jeśli jednak spojrzymy na zmiany przez pryzmat jakości to stanie się jasne, że w parze z redukcjami spadła i cena! To pocieszające, gdyż jest szansa na to, że arcadowy joystick trafi do szerszego grona ubogich jak na polskie warunki graczy.

Finalne starcie

Dla niezdecydowanych lub uczulonych na pot rywala polecam rozdzieloną wersję joysticka - PRO - SHOCK ARCADE firmy BLAZE, którego test znajdziecie również na naszej stronie. Teraz w odpowiedniej (bezpiecznej) odległości od przeciwnika będziecie mogli staczać krwawe boje nie narażając swego życia (oraz rywalana) na szwank.



MartineZ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy