Tom Clancy's Ghost Recon 2 - PS2

Platforma: PlayStation 2, Xbox, GCN
Wydawca: Ubisoft
Deweloper: Ubisoft Shanghai
Gatunek: TPP / akcja
Ilość graczy: 1-8
Wykorzystuje: kartę pamięci, Network Adaptor
Data wydania PL: 2 grudnia 2004
Ocena: 5.5/10

"Tom Clancy's Ghost Recon 2" jest grą specyficzną. Wersja na konsole Xbox i GCN jest czymś zupełnie innym niż ta, którą Ubisoft uraczył posiadaczy Playstation 2. Autorami "GR2" na konsolę Sony jest ekipa Ubi Shanghai odpowiedzialna chociażby za konwersję megahitu "Splinter Cell".

Jest rok 2007. U wybrzeży Japonii tonie amerykański okręt wojenny, a o jego zatopienie oskarża się armię Korei Północnej, która z kolei atakuje sąsiadów z południa. Rozpoczyna się konflikt, w którym specjalny oddział Ghostów odegrać ma decydującą rolę. Co ciekawe, autorom gry poważnie oberwało się od rządów Korei za przedstawianie kraju w złym świetle.

Gracz wciela się zatem w członka doborowego oddziału i wyrusza na misję. Arsenał wojaka składa się z takich standardowych broni, jak pistolety, karabin snajperski, ckm, bazooka, karabin z granatnikiem, granaty. Nic specjalnego, ale czego oczekiwać po grze, której akcja toczy się w najbliższej przyszłości? Wszystko, co potrzebne, jest na swoim miejscu. Na wyposażeniu żołnierzy są też różne przydatne urządzenia, jak chociażby noktowizor.

Gdy już wszystko jest przygotowane można wyruszyć na misję. Zadania są oklepane do bólu, klasycznie trzeba kogoś ubić, oczyścić kawałek terenu, czy zrobić coś, co zawsze robi się w tego typu grach. Ach, nie wspomniałem jaki to rodzaj gry. Strzelanka ukazująca wydarzenia z perspektywy trzeciej osoby, w której gracz prócz prowadzenia swojej postaci może, a nawet powinien wydawać polecenia towarzyszom broni. Zaczyna się zatem zabawa, a raczej koszmar, bo okazuje się, że pomocnicy nie potrafią ustrzelić przeciwników, którzy odpowiadają niesamowicie celnymi seriami. Całe szczęście nie trzeba martwić się o drużynę. Wystarczy, że gracz przeżyje, by zadanie uznać za wykonane. Tylko to dziwne, że kolejni członkowie ekipy giną tak szybko, ale na szczęście przeciwnicy nie są zbyt szybcy, więc łatwo ich trafić.

Tyle tylko, że znów cała odpowiedzialność za pomyślne wykonanie zadania spada na barki gracza. Całkiem nieźle sprawdza się system wydawania poleceń członkom drużyny, ale prawdę mówiąc to już nie jest gra taktyczna, a zwykła strzelanka. Po prostu nie ma sensu bawić się w czajenie, bo po pierwsze przeciwnicy trafiają kogo popadnie, niezależnie od tego, jak dobrze się uda nam schować, więc cały plan zawsze legnie w gruzach, zanim się go wcieli w życie, a po drugie dużo lepsze rezultaty przynosi frontalny, nieprzemyślany atak. Trzeba jednak pamiętać, że autorzy postanowili zrobić graczom maleńkiego psikusa i podczas zabawy nie uraczymy czegoś takiego jak "checkpoint". Nie wspominam nawet o braku możliwości zapisania stanu gry w dowolnym momencie, bo chyba nikt się tego nie spodziewał po takich dowcipnisiach.

Teraz łącząc te fakty w jedną kupę okazuje się, że przejście gry jest nie lada wyczynem. Po pierwsze wsparcie ogniowe jest tylko czystą teorią, bo pomocnicy szybko lądują w piachu. Po drugie przeciwnicy są niesamowicie uzdolnionymi strzelcami, więc oberwać kilka kulek nie jest wcale zbyt trudno. Nie da się też zachować stanu gry podczas misji, co oznacza, że po zejściu trzeba "bawić się" jeszcze raz, od nowa. Całe szczęście (choć sam nie wierzę, że to piszę), że gra jest okrutnie poskryptowana i jest jakaś tam szansa nauczenia się, kiedy i skąd przeciwnicy wyskoczą, więc przy odrobinie szczęścia można się ich pozbyć bez większych strat. Tylko co to za radocha uczyć się na pamięć całego poziomu i próbować go przechodzić po kilka razy? Co do skryptów, czyli z góry ustalonych wydarzeń i zachowań wrogów, to oczywiście żadna gra nie może bez nich istnieć, ale gdy już dojdzie do konfrontacji przeciwnicy powinni korzystać z dobrodziejstw sztucznej inteligencji, a w "Tom Clancy's Ghost Recon 2" idzie im to bardzo opornie.

Skoro gra się ciężko i nie raz dostaje się ataku furii, gdy zza pleców wyskakuje nagle jakiś Koreańczyk i śle śmiertelną serię, to może chociaż oprawa gry nie zawodzi? Fanów konkretnej rozwałki ucieszy pewnie fakt, że w "Ghost Recon 2" zastosowano silnik Havok odpowiedzialny za skomplikowaną fizykę. Tyle że trzeba było go jeszcze umiejętnie zaimplementować i nie pozwalać na takie kwiatki, jak latający przeciwnicy trafieni jedną tylko kulą i to w dodatku z daleka. Ktoś po prostu tutaj przesadził. Grafika nie jest czymś specjalnym. Można w sumie wybaczyć dość surową paletę kolorów, bo w końcu to jest strzelanka, a nie jakaś bajkowa platformówka, ale dlaczego pozwolono na dorysowywanie się różnych obiektów? Tekstury użyte w grze nie imponują jakością, są rozmazane, a te widoczne w tle to jakieś zupełne nieporozumienie. Popastwiłbym się jeszcze chętnie nad przeciętną ścieżką dźwiękową, ale nie ma sensu. Jest po prostu tak samo, jak w setce innych gier tego typu.

Nie wypada nie przyrównać tej wersji gry, do jej siostry z konsoli Xbox. Pomijam oczywiście grafikę i inteligencję przeciwników, bo jeśli o nie chodzi to posiadacze konsoli Microsoftu nie mają powodów do jakichkolwiek zmartwień. Chodzi mi dokładniej o tryb multiplayer. A ten, a to niespodzianka, prezentuje się po prostu słabo. Zupełnie nie rozumiem czemu nie można pograć z kumplem na jednej konsoli. Jest za to możliwość postrzelania w sieci, ale kto by pomyślał - liczba dostępnych trybów mieści się między dwójką a czwórką. Tak, tylko trzy tryby zabawy. Deathmatch, atakowanie wyznaczonych punktów i przedzieranie się przez jakiś teren bądź jego obrona.

Gra jest przeciętna. Jest sporo rzeczy, które należałoby poprawić, jak chociażby przeciągające się w nieskończoność loadingi czy niedopuszczalny brak "checkpointów". Nie jest fatalnie, ale czasami można naprawdę się zdenerwować próbując powalczyć kolejny raz z rzędu z tym samym poziomem.

Vento

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama