Suikoden Tactics - PS2

Producent: Konami
Wydawca: Konami
Dystrybutor PL: CD Projekt
Rodzaj gry: RPG / strategia
Platforma: PlayStation 2
Wykorzystuje: kartę pamięci
Data wydania:
Cena detaliczna:
Ocena: 8.5/10

Zawsze w przypadku, kiedy ma się pojawić kolejna cześć ukochanej przez nas serii, pojawiają się wątpliwości i domysły. Czy aby na pewno gra zachowa swój wspaniały klimat, bohaterowie będą równie charyzmatyczni co poprzednicy, a cała opowieść piękna i głęboka? "Suikoden Tactics" nie dość, że stanowi odrębną opowieść, to na domiar "złego" odszedł od standardowego gatunku RPG - czy wszystko zatem się udało? Strach pomyśleć, jaka mogłaby być prawda...

Stare dzieje

Minęło około jedenastu miesięcy odkąd na europejskim rynku możemy pojawiła się czwarta część sagi "Suikoden". Jak zapewne pamiętacie, opowiadała ona o walce pomiędzy Państwem Wysp a Imperium Koolok, porzucając dotychczasowe, naziemne potyczki i przenosząc nas w wir wydarzeń na całym archipelagu. Tajemnicze, mroczne persony, kolejny z Prawdziwych Runów o nazwie "Rune of Punishment" i seria mniej lub bardziej niedopracowanych elementów. Z jednej strony grywalny i ciekawy system, z drugiej błędy i słabo opracowane składniki fabuły. Jak tym razem popisało się Konami? Znacznie lepiej niż poprzednio...

Nowy świat

Początkowo bałem się, czy aby "Suikoden Tactics" nie będzie jedynie pustym naciągaczem kasy? Produktem, który rozwinie jedynie element batalii, pozostawiając ścieżkę fabularną gdzieś w cieniu. Jakie było moje pozytywne zdziwienie, kiedy okazało się jak daleko byłem od prawdy.

"Suikoden Tactisc" nie tylko porusza znane nam wydarzenia i sylwetki postaci, ale również przedstawia nam odrębną i bardzo bogatą opowieść. Same wydarzenia mają swoje miejsce jeszcze długo przed tymi z czwartej części, dając nam wspaniałą możliwość poznania przyczyn konfliktu pomiędzy Państwem Wysp a Imperium Koolok. Poznamy nowe krainy geograficzne, spotkamy zarówno nowych, jak i starych bohaterów, ale przede wszystkim ponownie zmierzymy się z okrutną mocą dział runicznych. Wszystko bowiem zaczyna się wraz z dramatycznym wydarzeniem w życiu Waltera - jednego z głównych bohaterów, który tropiąc owe działa, trafia na przerażającą prawdę. Jednak co się wydarzyło, kim tym razem okaże się nasz oprawca - dowiecie się sami...

Zapewniam Was. Oś fabularna tego tytułu to bardzo mroczna i wciągająca mieszanka, która nie tylko postawi nas przez życiowymi decyzjami, lecz uświadomi nam kilka głębokich i prawdziwych, ale ostatnio trochę zapomnianych zasad.

Każdą bitwę wygrywa taktyka, a nie liczba naszych wojsk

Od razu widać, że Konami "poszło po rozum do głowy" tworząc najnowszą część serii. Zrozumieli, przemyśleli i postanowili zrobić coś bardzo dobrego, świeżego, ale przede wszystkim bezpiecznego. Nie eksperymentowali - stworzyli nowy design dla samej serii, ale w gatunku strategii turowej nie zmienili zbyt wiele, co zdecydowanie końcowemu produktowi wyszło na dobre. Zarówno dla samych programistów, jak i fanów "Suikodena"...

Mamy więc pole potyczki podzielone na kwadraty (taka swoista szachownica) - postacie z największym współczynnikiem szybkości atakują pierwsze, duże znaczenie ma fakt, z której strony atakujemy wroga - z boku, przodu czy od tyłu. Magicy potrzebują czasu, aby odpalić odpowiedni czar. Ot, standard znany nie tylko z "Final Fantasy Tactics", ale również z "Tactics Ogre" lub "Vandal Hearts".

Nowością, jaka funkcjonuje w systemie "Suikodena Tactics", a tym samym dla całego "SRPG", jest fakt nasycania gleby określoną magią. Na czym to polega? Otóż kiedy jedna z naszych postaci rzuca na wroga dany rodzaj czaru, miejsce, w które to zaklęcie zostało skierowane, nasiąka magią. Na początku przed każdą potyczką pole, na którym spotkają się dwie ekipy, ma status neutralny. Wystarczy jednak chwila "wymiany słów" za pomocą magicznych przedmiotów oraz inkantacji, aby wcześniej dziewicze pole zamieniło się w przestrzeń pełną zróżnicowanych statusów. Do czego to prowadzi? Każda jednostka - czy to nasza, czy przeciwnika - ma pewną statystykę, która określa, na co jest "uczulona", i od której osiąga maksimum swoich umiejętności. Jak zatem widzicie, kiedy postać dostająca pozytywy od czaru fire wejdzie na pole, na którym panuje taki status, zaczyna odpalać same "krytyki" i maksymalne obrażenia. Z drugiej jednak strony, wejście na kwadrat, na który nasz wojownik jest "przewrażliwiony", może skończyć się dla niego stratą punktów życia, a nawet śmiercią. Przyznajcie - świetny pomysł, prawda? Innowacyjny, ciekawy, ale nie burzący logicznej konstrukcji strategii turowej.

Pochwały należą się również samej inteligencji konsolowych przeciwników. Przede wszystkim strategia przeciwnika nie jest automatyczna i pozbawiona żadnych "uczuć". Trochę chaosu, szczęścia, rozsądnych decyzji i tworzy się atmosfera potyczki pomiędzy dwoma żywymi i myślącymi istotami.

Na koniec, jak zwykle, pozostaje kwestia oprawy audiowizualnej. Co tu długo opowiadać? Mogło być zdecydowanie lepiej: proste tekstury, mała rozdzielczość, brak jakichkolwiek efektów i większego przepychu. Nie chce być niegrzeczny, ale tak wyglądały gry na pierwszą PlayStation. Mamy "Burnouta Revange", Metal Gear Solid 3" czy nawet "Final Fanstaty X", a mimo wszystko musimy cofnąć się o kilka dobrych lat, aby zagrać w najnowszy "Suikoden Tactocs". Wielka szkoda.

Nie ma róży bez kolców

Nowy produkt Konami to wielka, wciągająca i bardzo przemyślana konstrukcja. Mroczna, pełna ludzkich emocji treść, trudne i złożone potyczki, ale równocześnie słaba i trochę "jaskiniowa" oprawa. Kładąc się spać po długiej sesji w "Suikoden Tactics" nie byłem w stanie przypomnieć sobie jednego, upragnionego obrazu, zanucić choć jednego charakterystycznego utworu... Niemniej jednak rano, zaraz po przebudzeniu, ponownie sięgałem po ten tytuł, tylko po to, aby raz jeszcze zakosztować bogatego i mocno udanego produktu.

AFrO

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy