Soldier of Fortune

Jeśli jesteś zapalonym graczem w Quake na pewno nie

powinieneś przechodzić obojętnie obok gry Soldier of

Fortune. Jest to gra, na którą wielu zapaleńców czekało

od dawna. Ale zacznijmy od początku...



W grze wcielasz się w rolę najemnika. Misje są

stworzone w ten sposób, żeby gracz mógł poczuć się

jak prawdziwy żołnierz ? czyli mamy do dyspozycji

Reklama

realistyczne bronie, żadnych plujących zielonym

paskudztwem gnatów, tylko zwykle, proste pistolety,

shotguny, karabinki snajperskie, czasem znajdzie się

jakieś granaty leżące sobie cichutko w skrzynce za

rogiem... Nie atakują nas potwory wzięte żywcem z Men

In Black, tylko zwykli ludzie, no może z tą różnicą, że

uzbrojeni i wyznający starą kowbojską zasadę ?

najpierw strzelaj, a potem zadawaj pytania. Jednakże

gra nieco odbiega od swojego wzorca ? Quake. Nie ma

tutaj bezładnej bieganiny ze strzelaniem do wszystkiego,

co się rusza. Część obecnych w misji osób to niewinni

ludzie ? i do tych strzelać się nie powinno. Ale nie

bądźcie zdegustowani ? można doskonale wyżyć się

twórczo na zgrai rzezimieszków ? chociaż to może zła

nazwa, bowiem nasi wrogowie odznaczają się nader

wysokim poziomem komputerowej inteligencji, jeśli

weźmie się pod uwagę ich zdolność do ataku

znienacka... Tak więc szybkie bieganie z rozglądaniem

się na boki także odpada ? wcześniej czy później

dostaniesz w plecy od zaczajonego np. za filarem

wroga. Gdzie więc cały quake-owy klimat ?

Otóż twórcy gry pozwolili graczowi rozkoszować się

powoli ( albo też i bardzo szybko ? np. po urwaniu

głowy ) umierającymi wrogami ? strzał w określoną

część ciała powoduje adekwatną reakcję człowieka ?

tak więc można tylko urwać komuś rękę, on sobie

chwilę powrzeszczy po czym znowu zacznie do nas

ładować z broni. Skutecznie unieszkodliwić można go

strzelając mu w głowę, albo pakując cały magazynek w

tułów. Co więcej ? leżące zwłoki też można

faszerować ołowiem! Strzał z krótkiego pistoletu

pozostawia tylko małą, czerwoną plamkę na ubraniu

faceta, gdy natomiast poczęstujemy go z bliska strzałem

z shotguna, gość ?traci głowę?. Ofiary bardzo

realistycznie reagują na obrażenia, a potrafią się

schować dosłownie wszędzie ? w ubikacji, za filarem,

nagle wynurzyć się zza biurka, wyjść z ciemnego

tunelu metra, itp. Cała ta mieszanka kreuje bardzo

ciekawy klimat ? można się naprawdę emocjonalnie

wyżyć.

Oczywiście jest tryb multiplayer ? i sprawia on graczom

niesamowitą radość, bo wszystko właściwie dzieje się

jak na dobrym filmie akcji.

Grafika nie jest szczególnie oszałamiająca, ale też nie

można nazwać jej słabą. Tak już jest, że w dobie

akceleratorów przywykliśmy do maksymalnie

kolorowych scenerii, nietypowych broni,

surrealistycznych, jeśli chodzi o wygląd, bohaterów, a

tutaj ? niby nic szczególnego, normalne otoczenie,

utrzymane w kolorach szaro-brązowych, no jak to w

wojsku bywa... A jednak od pierwszego strzału z

graczem dzieje się coś dziwnego ? nie może oderwać

się od komputera. Stos ofiar rośnie, bohater z coraz

większą zapalczywością biega i wykańcza tabuny

ludzi, strzelając sobie dla rozrywki do otaczających go

przedmiotów użyteczności publicznej. Ponoć przemoc

w grach nie wpływa na osobowość, jednak w tym

przypadku może być różnie...



Podsumowując ? doskonała gra wypełniająca pewną

lukę w gatunku strzelanek 3D. Każdy szanujący się

gracz powinien mieć ją w swojej kolekcji, bo kto wie jak

długo trzeba będzie czekać na kolejny taki orzeszek.



Tomasz Jarnot

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy